- Ale to jeszcze nie powód by niemal drzwi wywarzać. Ty, czarna jaszczurza pasku...
- Janie! Karczmarzowi przerwał elegancko ubrany młody człowiek, rzekłbyś typowy bard. Leżąca obok niego gitarka (czy jak to chujstwo sie zwie) też mogła o jego profesji świadczyć. - Spokojniej, mówisz do hrabiego i jego kompanów. Chcesz wkurzyć czarnego dracona i stracić głowę?[/color]
Karczmarz wykrzywił gębę w głupkowaty sposób i drapał się po łbie po czym zniknął w kuchni. Aragorn zaś wyzymając płaszcz podszedł do stołu barda.
- My się znamy?
- Nie osobiście panie, jestem Bogdan i jak widać jestem bardem, poetą i...
- Gołodupcem bez grosza! Padło z kuchni.
- O... okradli mnie na trakcie. Bandyci chędożeni... Ale wracając do Was szlachetny panie to nie ma barda który by was nie znał, dużo się o waszych wyprawach i przygodach mówi się i pisze wiele. Teraz właśnie piszę o waszym zwycięstwie pod Ekkerund. Zechcecie posłucha...
- Nie zechcemy. Jeśli mnie znasz, choćby z pieśni to wiesz że nie cierpię wierszokletów boście dla mnie darmozjady są i liczycie tylko na to by ktoś za was zapłacił ot co! I nie okradli was, bo trzosik z grzywnami macie do kostki przywiązany Powiedział i odszedł do innego stołu.