Wszedłem do siedziby Bękartów, prędko wrzuciłem coś na ząb i rozpocząłem poszukiwania tego npc, krasnoluda, którego imienia nie pamiętam, bo sie spiłem. Więc szukałem go w chuj czasu, aż wreszcie znalazłem.
- Dzieńdobry krasoludzie. Przywitałem się, jak przystało na porządnego obywatela. - Wróciłem właśnie z patrolu. Generalnie bez zmian. Droga jest bezpieczna. Jedynie karczmarz w Smoczej Skale wspominał coś o karawanie bobrów, składającej się z 4 załadowanych wozów. Kierowali się najprawdopodobniej do ruin zamku zgromadzenia. Zdałem raport najdokładniej, jak potrafiłem.