Aragorn skończył rysować pentagram, podszedł do spętanego i wsypał mu do gęby garść soli demon zawył z bólu.
- Gadaj o co chodzi z tymi bobrami, czego to przykrywka! Mam kilo soli przy sobie, a karczmarz pewnie i całe beczki... Kim jest Hugh.
- W Mor Andor szukaj kurwi synu. Więcej nie powiem!
- Gdyby mi nie zależało na życiu nosiciela, a zależy, to bym cię pokroił. Dracon przyłożył rękę do jego czoła.
- Tera uwaga, nakurwiam egzorcyzma. Wypierdalaj do otchłani! Exorcizo te, creatura aqua, in nomine creatrix omnipotentis, et in nomine Zewola. Filii ejus domini nostri, et in virtute spiritus. Ut fias aqua exorcizata ad effugandam omnem potestatem inimici, et ipsum inimicum eradicare et explantare valeas cum angelis suis apostaticis, per virtutem ejusdem domini nostri Rasher. Qui venturus est judicare vivos et mortuos et saculum per ignem! Chuj ci w dupę! Demon ryknął przeraźliwie, oczy opętanego zaszły mgłą a ten zemdlał. Dajmy mu chwilę, tylko go nei odwiązywać. Nie wiadomo jak długo był opętany. Inni ludzie w karczmie gapili się na dracona który nie nosił żadnych magicznych insygniów- no z wyjątkiem runicznych tatuaży na dłoniach - a czarował jak mag. Pogapili się i wrócili do swoich spraw.
- Wiecie co? Ta sprawa jest bardziej skomplikowana niż żem myślał. Mamy tu demony, i albo szef Bobrów spiknął się chuj wie jak z nimi albo... został opętany przez byty astralne i tera szuka nosicieli dla nich.