I tak oto wampir dotarł do walczących na czele armii. Widząc bitewny chaos, który miał tam miejsce, Drago zwolnił niebo. Wpadnięcie tam w pełnym galopie było raczej złym pomysłem z racji właśnie wspomnianego chaosu. Wampir wolał nie angażować się do tak zwartej walki, woląc atakować na swój sposób. Poza tym nie lubił walczyć na koniu. Ograniczało to jedynie jego naturalne predyspozycje w postaci chociażby zwinności. Jednak zwyczajne wbiegnięcie w walczącą tłuszczę też byłoby niezbyt mądre. Drago skierował konia na flankę walczących stron, aby zajechać ich od boku i wyszukać sobie jakiegoś buntownika. Będąc tam dość szybko znalazł przeciwnika. Jeden z buntowników odłączył się na chwilę od swoich szeregów, najwyraźniej chcąc zaatakować z flanki, zwiać, czy co tam robią sobie buntownicy podczas bitew. Wampir zaatakował bez wahania, szybko i agresywnie. Jego przeciwnik odwrócił konia tak, aby móc sparować cios mieczem, co mu się jako tako udało. Lecz nie mógł dorównać wampirowi szybkości ciosów, szczególnie w nocy. Drago szybko zadał kolejny cios. Trafił dość bezczelnie, w nadgarstek buntownika. Ostrze miecza bez większych problemów wbiło się w ciało i zwyczajnie odrąbało dłoń człowieka, który zareagował na to w sposób klasyczny - dzikim wrzaskiem bólu i wzrokiem pełnym niedowierzania. To, ze zdołał utrzymać się na koniu było prawdziwym cudem. Oczywiście bez dłoni, która dzierżyła miecz nie był w stanie uchronić się przed kolejnym ciosem, który padł natychmiast po pierwszym. Miecz wampira rozorał gardło człowieka. Buntownik zacharczał coś i zsunął się z konia. Drago trzasnął wierzchowca buntownika po zadzie, aby zwierze uciekło dalej i nie przeszkadzało. Chociaż tak, czy inaczej zdradzało chęć ucieczki. Wampir zaklął pod nosem. Walka tak średnio go zadowoliło. Nie lubił walczyć na koniu. Mimo to zaczął znów krążyć i wyszukiwać dogodnej ofiary.
12x Wojownik na koniu