- Ci ludzie są pieszo... nie mamy tylu koni by dla nich też starczyło...
Powiedział rekrut otwierając bramę przed śpiewającym tłumem stojącym na nogach, bez wozów, bez koni, nawet bez wiewiórek...
Spoglądając na zebrany tłum Aurius i Canis poznali między innymi Zielarza, a poza nim stało jeszcze 10 osób. Wszyscy jednogłośnie skończyli śpiew i czekali na waszą reakcję...
Mamy godzinę 20:30 proszę o tym pamiętać...
Krótka zasada przetrwania: Jak dasz się zabić - to nie żyjesz... (taki żart...)
Po małym żarciku przejdziemy do konkretów.
Jest to moja pierwsza wyprawa prowadzona po długiej przerwie, więc pewnie nie wiecie, że kiepsko się ze mną współpracuje. Proszę o racjonalne opisy tego co się dzieje i przy okazjach poruszania się, o dawanie mi szansy na normalną cywilizowaną interakcję, abym nie musiał nikogo cofać z postami. Odnośnie walki: Przypominam, że nie jest ważne ilu na raz zabijecie przeciwników czy 1 czy 2 czy 10 z użyciem 20 broni itd itd... ważny jest tego opis. Nie chciałbym prosić o tłumaczenie mi tego co piszecie, a więc opisy dokładne, precyzyjne, realne można wręcz powiedzieć.