Po przespanej nocy na dosyć drapiącym posłaniu Gordian zszedł do karczmy by coś zjeść. Szybkie, śniadanie z kilku pajd chleba, sera i mięsa dodatkowo zakrapiana winem dała mu siły na kolejny etap poszukiwań informacji o niejakim Kherze. Dodać warto, że poszukiwań, który szły wyraźnie nie po drodze "niewidzialnej sile opatrzności" która zazwyczaj wyczuwalna była na takich wyprawach.
Gordian ruszył więc na targ, bo na targu jak to zwykle bywa gada się dużo, warto było też przejść się na ryneczek, gdzie przy posterunku straży można było usłyszeć co nieco. Nie czekając wyszedł na zewnątrz wcześniej kiwnąwszy głową karczmarzowi, to tak na pożegnanie.