- Miałem swoich adeptów, swoich nekromantów których szkoliłem i w teorii i w praktyce... coś tam chyba się znałem... Odkąd służyłem jako Adept w ÂŚwiątyni Beliara na Pustyni Ohsi, poprzez zostanie Nekromantą aż wreszcie Liszem w Mrocznym Pakcie, minęło wiele czasu, wiele się zmieniło. Cieszę się, że w końcu spotkał mnie los podobny do Travisa, mojego kolegi adepta, pierwszego ucznia Isentora w ÂŚwiątyni Beliara. Szkoda, że tak późno. Tyle, że jego dusza została jako pierwsza wchłonięta przez Meaneba... Moja w wyniku jakiegoś mojego eksperymentu wróciła do stanu sprzed zostania adeptem. A to czy znalem się na magii czy nie, czyim byłem uczniem, niema najmniejszego znaczenia. To było, minęło. A każdy po moich przeżyciach chyba nie chciał by ryzykować ponownie "wypaczenia i tak już nadszarpniętego umysłu". - Powiedział mając nadzieję, że usatysfakcjonuje rozmówcę, przekaże to co na prawdę chciał wiedzieć. Po czym zaczął zastanawiać się czy mężczyzna przy drodze nie chciał podróżników czasem zająć przechadzką po niekończącej się drodze.