Severus obserwował całą scenę z pewnym obrzydzeniem. Doskonale rozumiał, że ktoś może nie być silny, czy odważny. Ale to co reprezentował sobą napotkany człowiek było dość żałosne. Uśmiechął się lekko, gdy usłyszał słowa Kratosa. Zerknął na lisza (lisicę? :/ ). Jakoś wątpił w jej dobre serce, więc zastanawiał się na co właściwie jej miałby się przydać Kael. Miał nie najlepsze przeczucia.
Niewiele trwało nim coś znów przerwało im podróż. Tym razem był to atak potwornych mieszkańców dżungli. Wampir spojrzał w górę, na gałęzie, akurat w chwili gdy wilkołak wypowiedział ostrzeżenie. Jeden ze spijaczy zaskoczył z drzewa, zasyczał i skoczył na wampira, aby mu possać. Oczywiście wampirowi nie było to na rękę. Zrobił zwinny unik, nie dając się trafić kolcem, później umknął także przed ciosem łapy potwora. Wyszarpnął miecz z pochwy. W tym czasie spijacz znów zaatakował. Pchnął kolcem, chcąc wbić się w pierś wampira. Lecz było późne Hemis, do tego pora nocna. Wampir był w szczytowej kondycji. Znów wykonał unik i ciał mieczem. Klinga trafiła w kolec spijacza łamiąc co. Potwór coś tam zaskrzeczał i cofnął się. Severus zaatakował nieubłaganie. Ciał mieczem w łapę potwora, odcinając ją. Potem uderzył w jego ramię zadając mu paskudną ranę. W końcu wbił ostrze miecza w pysk konającego stwora. Zerknął na Kaela i misę. W ferworze walki łatwo by było ją wywalić i wylać wodę. Ale należało się zastanowić, czy powodzenia rytuału nie dałoby się wykorzystać w słusznej sprawie.
4 żywe spijacze
1 martwy spijacz