No, nareszcie pomyślał dracon, gdy krata otworzyła się i na arenę wyszedł wilk. Flamel przez moment zastanowił się, ile królestwo musi wydać na łapanie, czy też hodowlę tych wilków, skoro ginie ich tutaj sporo. Wilk zawarczał. Wyszczerzył kły i zaczął powoli zbliżać się do dracona, jeżąc sierść na grzbiecie. Dracon też się wyszczerzył. Złożył skrzydła tak mocno jak tylko mógł, aby wilk nie miał do niech łatwego dostępu. Ogona złożyć raczej nie mógł, więc powoli nim machał. Właściwie bez powodu. Poprawił chwyt na trzonku toporka i zginął lekko nogi, gotów do uniku. Wilk cały czas zbliżał się, warcząc. Zeleris wiedział, że zwierzę zmniejsza dystans, aby skoczyć. Czekał więc... Tak jak się spodziewał, wilk skoczył. Rozwarł paszczę, gotów do wbicia kłów w szyję dracona, powalenia go i zagryzienia. Flamel był jednak przygotowany. Odskoczył w bok, uderzając jednocześnie toporem. Niestety mistrzem we władaniu taką bronią nie był, był wręcz amatorem, więc cios nie był zbyt skuteczny. Toporek uderzył w prawy bok wilka, lecz nie samym ostrzem, tylko jego bokiem. Poskutkowało to tym, że sierściuch zaskamlał głośno, gdy siłą ciosu odrzuciła go kawałek w bok. Dracon nie czekał, nie dawał czasu, aby zwierzę podniosło się po upadku i ponownie zaatakowało. Skoczył, wznosząc topór do uderzenia. Atak był szybki, lecz średnio celny. Zamiast w łeb, trafił bestię w przednią, prawą nogę. Ostrze zagłębiło się w nią, masakrując kończynę. Wilk wył i skamlał. Nie był już raczej zdolny do walki. Mimo to wciąż próbował ugryźć Zela. Ranna zwierzyna jest groźna. Dracon umknął przez kłapnięciem szczęk, unikając bolesnej rany na nodze i uderzył toporem. Ostrze trafiło w łeb zwierzęcia. Czaszka została rozcięta, jak kawałek drewna. Rozległ się mokry chrupot. Wilk jeszcze przez moment podrygiwał w konwulsjach, po czym znieruchomiał. W piach areny zaczęła wsiąkać krew. Flamel wyrwał topór z czaszki wilka i uwiesił go przy pasie. Machnięciem skrzydłami i krótkim lotem, zalazł się poza areną.
- Skończone - powiedział krótko do Respeva.