Mag pomyślał czując skupiającą się w skroniach jednego z ludzi moc magiczną. Milten?
- W takim razie - rzekł odwracając się, wyszeptał do kryształu jakieś słowa, kryształ otoczyły magiczne koliste linie, a on sam zamienił się w płomień. Lithan cisnął nim w czwórkę zgromadzoną przy stołach. Siła uderzenia rozwaliła stół, eksplozja odrzuciła siedzących. Lithan ponownie zamachnął się swą laską, kolejna kula ognia runęła na jednego z mężczyzn, rozlała się na nim płomieniem niczym na nasączonym olejem. Inni biesiadnicy rzucili się do wyjścia
- Dokąd suko?! - warknął do kobiety i zdzielił ją końcem laski w twarz. Kobieta wygięła się do tyłu, upadła na plecy. Ze zmiażdżonej szczęki pociekła krew. Spojrzał na drzwi i wyciągnął ku nim laskę, z płomienia buchnął język ognia, wystarczyło, że smagnął drzwi, a całe pokryły się płomieniem, który szybko się rozprzestrzeniał.
- Nadal nikt tutaj nie czeka na Aragona?