- A teraz ziomuś? BANDYCKIE ÂŚCIERWA ATAKUJÂĄ Reakcja Mogula była błyskawiczna. Puścił wodze, wyciągnął topór i przygotował się do skoku. Rzucił się na bandytę, który pojawił się po prawej stronie wozu. Przewrócił go i powalił swoim ciężarem. Chciał go od razu dobić, lecz nie zdążył tego zrobić. Musiał zrobić unik przed pojawiającym się nagle mieczem. Odskoczył na bezpieczny kawałek, przy okazji kopnął leżącego w skroń. Być może nie było to czyste, zagranie, ale w walce liczy się przede wszystkim zwycięstwo. Szczególnie, gdy wynik jej zależy od uratowania ludzi, których właśnie masz ratować. Kolejny cios wroga i kolejny raz musiał uniknąć ciosu. Odskoczył lekko w bok, równolegle do wozu. Miecz bandyty wbił się w drewno. Ork wykorzystał to, i bliższą dłonią uderzył bandziora w usta, rozcinając wargę. Ten odleciał na pewną odległość, upadł na kawał drzewa, który pojawił się jakiś czas wcześniej. Był za daleko, by ork mógł dobić go, ciął więc we wroga, który próbował zajść od tyłu Khana. Bandyta musiał się bronić blokując. Widać, już jeden blok go zmęczył, siła uderzenia orka była duża. Ale nie tak wielka, jak kolejne. Topór wbił się w klatkę piersiową równolegle do ziemi. Wyrwał z ciała broń, zabarwiając przy tym okolicznych ludzi na czerwo. W między czasie przeciwnik, który stracił swój miecz wyjął swoje dwa sztylety i rzucił się na orka, świat, jakby zwolnił.
8 x bandyta
1 x nieprzytomny bandyta
//: dawajta magowie jakąś epicką akcję uratowania mi dupy, której i tak nie trzeba ratować, bo mam wytrzymałosć mithrilu za dużą