// To łącznie dostaliśmy 380? :/ Czy 210 jeno?
- Pewnie wino i piwsko tam - rzekł do siebie na widok beczek. Do tej pory nie przewrócił się na schodach, do których raczej nie przywiązywał uwagi, gdyż zajął się obserwacją nietypowego pomieszczenia. Niestety Elrond od razu udał się do człowieczka. Szkoda! Istedd wszakże może zdołałby zrobić małą dziurkę w beczce i golnąć nieco z zawartości, a potem jakoś dałoby się to (chyba) zataić. Zaczęło się dziwne, swoiste przedstawienie jakże nietypowych osób. Starszy mężczyzna nosił dziwne imię. Od razu skojarzył mu się jakiś dziwny wojownik, który nosił harcopf, nie wiedział kim jest zasraniec, a także mógł być zabity tylko ścięciem głowy. I szkolił innego wojownika, który miał dziwne nazwisko! Nonsens! Chyba wybujała wyobraźnia byłej moczymordy dała się jej we znaki. Uniósł pytająco brew widząc dziwną skrzynię. Ciekawe, ile ją wykonywano. Kiedy została zwinnie otworzona padła tyrada wychwalająca ich pomoc tak wielu osobom! Jakże przyjemnie było słuchać, że pomogło się innym (nie licząc tego, że inni przez to ucierpieli - jakoś o tym zapomniał)! Zerknął na towarzyszy, ale ci jakoś nie kwapili się do odebrania sumy, którą mieli otrzymać. Istedd tedy wyciągnął łapę i zabrał mile brzęczące pieniążki.
- Później się podzielimy. - mruknął do towarzyszy. Kiedy mistrzyni została przedstawiona należało rozpocząć jakże naciąganą rozmowę zawierającą wiele patosu! Jak widać wziął się za to posiadacz majestatycznej brody i wąsiły. Najwyraźniej to on nadstawiał karku za grupę.
- O pani! Agawa prawdę mówiła, że nie dostępuje pięknością Waszej osobie! A trudno przebić piękno owej kobiety. Kłaniam się tedy po pas widząc wielki trud, który musiałaś znieść, aby tak rozwinąć ową organizację, o której istnieniu nie miałem pojęcia! Zaprawdę wymagało to wielkich zdolności i mądrości! - to rzekłszy ukłonił się dwornie w pas.
- Zaprawdę język mi odjęło od spotkania w tak dziwnym miejscu i okolicznościach! Dziękujemy za pieniądze, ale zarazem musimy prosić również o pewne informacje! Poszukujemy wieści o wsi, która zowie się Wyręby bodajże. Należy do hrabiego, który mi rodzinę zabił, a zwie on się Gunses. Ci oto kawalerowie... - tu wskazał na swych towarzyszy.
- Posiadali tam rodzinę i majątek ruchomy. A wszystko przepadło w jednej chwili! Gdyż po dziwnym zniknięciu mieszkańców, o czym słyszał, rabusie zabrali również stamtąd cenne przedmioty. Chcielibyśmy wybadać grunt, by wiedzieć, co dalej począć. Czy zemstę na hrabim, który może jakieś eksperymenta wyprawiał na ludziach, czy rabusiów gonić... radzi bylibyśmy, mistrzyni Casio dowiedzieć się o tym nieco.