Dragosani, który technicznie rzecz biorąc bratem Devristusa nie był, bo to raczej niemożliwe, ale tym bratem też był, bo tak i nikt tak właściwie nie mógł połapać się w pokrewieństwie obu panów. Niektórzy twierdzili, że owe braterstwo jest jedynie swoistym paktem, jak to czasem zdarza się wśród przyjaciół. Prawda pozostawała nieznana, ale z pewnością była jeszcze bardziej zagmatwana niż się to wydawało... W każdym razie ten właśnie Dragosani, kroczył kilkadziesiąt kroków za pijanymi mężczyznami nie uśmiechając się do szlachcianek i nie puszczać oczu do młodych panien. Nie musiał wszak. To one uśmiechały i puszczały oko do niego, ha! Zauważył, że jego cele skręcają do następnej dzielnicy, więc sam także tam skręcił.