Severus zaklął pod nosem i natychmiast się cofnął. Oczywiście nie miał najmniejszej ochoty porozmawiać ze strażnikami. Był aspołecznym typem, nie ma co. Prześlizgnął się pomiędzy ludźmi i gdy tylko znalazł nieco wolnego miejsca puścił się biegiem. Rzecz jasna w przeciwnym kierunku, niż był patrol. Miał nadzieję, że ludzie na ulicy mimowolnie zatrzymają na chwilę strażników, że stróże prawa po prostu będą mieli trudności w przepchaniem się pomiędzy nimi. Wpadł w boczna uliczkę, gdzie nie było tylu ludzi i spojrzał na ściany domów, które ją otaczały. Wydawały się pozbawione punktów oparcia. Dobrym pomysłem byłoby wejście na któryś z nich i ucieczka po dachach. To byłby prawdziwy sprawdzian umiejętności. Lecz Severus wpadł na inny pomysł. Uliczka kończyła się dość wysokim murem Kruczy adept miał tylko kilka chwil, więc nie czekał. Podbiegł do muru i wykorzystując rynnę przymocowaną do ściany obok, oraz kilka dziur po cegłach wspiął się na szczyt. Udało mu się to dość zwinnie i szybko. Będąc na szczycie muru, przerzucił nogi i zawisł na nim, trzymając się rękami, po czym puścił, opadając lekko na ziemię po drugiej stronie. Rozejrzał się. Trafił na nieduży plac, możliwe że było to podwórze jakiegoś domu. Wyszedł przez bramę wspomnianego placyku na kolejną ulice. Rozejrzał się szybko, po czym starając się uspokoić oddech przeszedł pomiędzy ludźmi, aby wejść w kolejną już wąską uliczkę, pomiędzy ważniejszymi drogami w mieście.