- Proszę i dziękuję za gościnę - uśmiechnęła się serdecznie i podała mężczyźnie złoto. Pożegnała się grzecznie i udała po swojego karosza. Zwierzę było wyraźnie zadowolone i wypoczęte. Karczmarz dobrze się spisał. Wyczyściła konika, osiodłała i udała się w dalszą drogę. Jej kolejnym dłuższym i przyjemniejszym przystankiem powinna być stolica Valfden - Efehidon. Elfka obstawiała, że dotrze tam za jakieś dwa dni, więc liczyła, że przyszła noc będzie bezchmurna i ciepła.
Karosz sam z siebie ruszył galopem i tylko czasami elfka powstrzymywała go do kłusa. Nieprzyjemnego na dłuższą metę i bardziej wymagającego dla jeźdźca. No cóż, anglezowanie po kilku godzinach w siodle przyjemne nie jest. Jednak Nessa nie narzekała. Tym razem starała się obserwować otoczenie, a jako że było ono wyjątkowo piękne, to zdarzało jej się nawet zanucić jakąś melodię zasłyszaną przed przekroczeniem portalu. W trakcie jazdy zrobiła 3 krótsze postoje, by odpocząć i dać odpocząć zwierzęciu. W miejscach, w których się zatrzymywała, była trawa, więc konik mógł się najeść. Elfka głodna nie była. Pomijając fakt, że była niejadkiem, to w trasie nie lubiła jeść.
Noc minęła spokojnie. Nessa znalazła dogodne miejsce przy rozłożystym drzewie, a konik odpoczywał niedaleko. Nie usadowiła się w pobliżu drogi, ale w lesie czuła się pewnie. Przecież była elfem.
O świcie zbudził ją jakiś iście irytujący ptak i zadrżała. Noce nadal były zimne, więc musiała wykonać kilka ćwiczeń, by się rozgrzać i być w stanie ruszyć dalej. Dalsza droga minęła bez przeszkód i jeszcze było jasno, gdy dotarła do stolicy.
Sakiewka: 100-15=85