Autor Wątek: Zeyfar - Opowiadanie  (Przeczytany 1287 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Anette Du'Monteau

  • Zakon Keitai
  • ***
  • Wiadomości: 9809
  • Reputacja: 12877
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ktoś i każdy, to moje imię.
    • Karta postaci

Zeyfar - Opowiadanie
« dnia: 01 Luty 2012, 18:57:58 »
Spora skrzydlata postać przechadzała się po blankach strzelistej budowli, której zarys majaczył już od kilku wieków na horyzoncie gór Nifheimu. Osobnik omiótł wzrokiem całą przestrzeń przed nim i warknął. Za jego plecami pojawił się młody człowiek, odziany w szaty jakie nosili niemal wszyscy mieszkańcy tego miejsca. Nos bestii uniósł się niespokojnie węsząc. Nagle odwrócił się w stronę młodzieńca i wycelował weń otwartą dłonią. Chwilę później w tym samym kierunku leciał już pocisk czystej energii. Tor lotu widoczny był dzięki drganiom powietrza wywołanym przez czar. Człowiek nie zdążył się nawet uchylić. Uderzenie posłało go kilka metrów w tył. Chwilę potem mag podniósł się strzepując bród z szat i przeczesał długie blond włosy. Skrzydlata postać wydała z siebie warkot mający przypominać śmiech. Ten, jednak szybko ucichł, gdy stwór stracił grunt pod stopami i padł na kamienną posadzkę. Ujrzał nad sobą dziwny pysk o zgniło żółtej barwie. Z głowy wystawała para rogów, a na twarzy malował się wesoły uśmieszek. Efekt przyjaznej twarzy psuły przekrwione oczy nieco jaśniejsze niż kolor skóry.
-Weź to diabelstwo ode mnie, albo będziesz go składał przez następne dni. - ryknął ten zaopatrzony w skrzydła.
-Spokojnie przyjacielu. - uśmiech wyrwał się na oblicze człowieka. -Aghres! - mały diablik posłusznie zareagował na swe imię i wrócił na swoje miejsce, którym były nogi jego pana.
-Gdzie się wybierasz mistrzu Dekulu? - zapytał blondyn
-Nie uważasz, że gdybym chciał abyś o tym wiedział to teraz byś nie pytał? - nie widząc żadnej reakcji odpowiedział -Do domu. Zanim słowa człowieka zdążyły przerwać ciszę, Dekul otworzył skrzydła. Wziął krótki rozbieg i zeskoczył z muru. Ludzki mag zbliżył się do krawędzi budowli obserwując kierunek lotu stwora zwanego mistrzem Dekulem. Widział jak skrzydlata sylwetka kieruje się na południowy wschód.
-Tylko, że tu powinien być twój dom... - szepnął już do wiatru. Słowa te w żadnym wypadku nie były kierowane troską, czy innym uczuciem obcym blondynowi. To było bardziej upomnienie.
                                                                             ***
Aijin nie przywykł do czekania. Denerwowało go to za każdym razem. Nie ważne jak ważna sprawa czekała i kto miał ją przedstawiać, elf po prostu nie znosił spóźnień. Utrzymując się z zabójstw i szpiegowania wiedział jak ważne jest wyczucie czasu. kolejny raz spojrzał na słońce, które niemal znikło już za potężnymi górskimi szczytami. Trzask łamanej gałęzi powiedział mu o przybyciu "klienta". Movahim jak wolały ich naywać morczne elfy, były silnie zbudowanymi istotami, pokrytymi gęstym futrem i obdarzonymi parą skrzydeł. Ich pyski przypominały nieco połączenie wilka z smokiem.
Przenikliwe purpurowe oczy zaczęły się przyglądać zakapturzonemu Aijinowi. Mroczny elf zdał sobie sprawę, że było w nich coś niepokojącego. Movahi wzniósł pysk do góry wciągając powietrze głęboko w nozdrza.
-Prosiłeś o spotkanie, mów zatem czego chcesz. - zniecierpliwiony elf nie spuszczał wzroku z stwora.
-Wiem, że ciągła wojna na granicy nie służy Kresom w żadnym razie. - zacząłem.
-Każdy to wie. - parsknął szpieg.
-Tocząc bitwy na tak małym polu tracicie wy jak i królestwo. Mój lud również się boi o swoje ziemie i współplemieńców. Ta cała walka powinna się skończyć. - podniosłem głos wypowiadając ostatnie słowa. Mroczny elf chwycił odruchowo ostrze ukryte pod płaszczem. -Bez obaw. - dodałem widząc reakcję. -Chciałem zaproponować wam układ.
-Co masz na myśli? - spytał zabójca. Nie był zachwycony na wspomnienie słowa "układ". Zwiastowało ono komplikację. Niemal zawsze.
-Pokażę wam małą cieśninę w górach, która zapewni małej armii niepostrzeżenie wejście na teren królestwa, poprzez ziemię mego ludu.
-Powiedzmy, że się zgodzę. Skąd mam wiedzieć, że twoi ludzie nie zaatakują naszych jednostek? Elf zdawał się być niepewny. Nie mogłem mu się dziwić, wiele ryzykował podejmując takie decyzje.
-Movahi jeszcze nigdy nie zdradzili raz danego słowa. Nie tak jak twój lud...
-Czego chcesz w zamian? - wypalił nagle szpieg uświadamiając sobie, że tego typu umowy miały zawsze dwa końce.
-Skoro wy chcecie spokoju z strony moich pobratymców... - mówiłem swym zwierzęcym warkotem.
-Jak długo?
-Dwie dekady.
Aijin przyglądał mi się jakby widział szaleńca. Trudno było się nie zgodzić z tą opinią. Nawet pobratymcy uważali mnie za niego od samych narodzin. -Chce to na piśmie, gdzie będą widniały podpisy najwyższych dowódców i kapłanów.
-Co jeśli się nie zgodzę? Zaryzykował mroczny elf.
-Wtedy przejście staniem otworem dla królewskich wojsk, którym długo odmawiamy przeprawy. Wiedziałem, że trudno mu będzie zignorować taką szansę. Oczy elfa zwęził się złowrogo.
-Pismo otrzymasz w najbliższym czasie. Mroczny agent odwrócił się by odmaszerować i spakować resztę rzeczy. Aijin spodziewał się usłyszeć po chwili trzepot ogromnych skrzydeł, jednak nic takiego nie nastąpiło. Jedynie podmuch chłodnego, wieczornego wiatru owiał sylwetkę szpiega. Spojrzał za siebie. Po movahi nie było śladu. Aijin uznał, iż będzie lepiej jeśli zachowa na oku tego osobnika.
                                                                               ***
Proszę się nie krępować w ocenach tych fragmentów. Chce wiedzieć co jest źle i nad czym popracować. Jak znajdą się zainteresowani to wstawię resztę. :]

Forum Tawerny Gothic

Zeyfar - Opowiadanie
« dnia: 01 Luty 2012, 18:57:58 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top