A więc po dłuższej przerwie, udało mi się znaleźć czas na napisanie krótkiej kroniki. Tym samym otwierając nowy poddział w Ewangeliach. A więc zapraszam:
Kroniki Wojenne!
I zaprosił Aragorn swego młodszego ewangelistę, na boskie napierdalanie się. Włączyli oni cudo techniki zwane stim, i ruszyli do walki. A była to wręcz epicka wojna, Bóg ze swym 666 Pułkiem Gwardii Cintryjskiej, przeciw Gwardii Cintryjskiej młodszego ewangelisty Kozy. Walczyli oni najdłuższą godzinę w swym życiu. A bitwa ta była nie wyrównana, szala zwycięstwa przechylała się nie równomiernie.
Walczyli oni aż do momentu kiedy, ewangelista Koza złamał ÂŚwięte nie spisane Zasady gry. Owa persona postawiła „tą pierdoloną wieżyczkę” w nieodpowiednim miejscu. Doprowadziło to do buntu, Koza zaczął się okropnie burzyć. Zaczął swemu Bogu wypominać, brak zasad, brak kultury, brak wyrafinowania. A doprowadziło to do wielkiego focha! Koza w swym oburzeniu opuścił boską konferencję skajpajowską! Lecz po dwudziestu trudnych dla niego minutach, powrócił on skruszony i prosił swego Boga o wybaczenie. Aragorn zaś w swej dobroci tak uczynił, i przebaczył ewangeliście!
O to słowo Aragorna!
A tutaj wypociny stworzone przez młodszego ewangelistę, za namową swego Boga oraz niewielkiej pomocy proroka. Ewangelia jest ta spisana w ramach pokuty, po zajściach opisanych w kornikach.
Księga Herbatki
Stworzył Jego Boskość świat. ÂŚwiat pełen dżemoru, piwa, tostów i wszelkiego innego dobrodziejstwa. Dając jednak ludziom wolną wolę, zgodził się Najwyższy na to, aby istoty ludźmi zwane były ułomne i różne. Znalazł się więc niejaki Zeyfar Navarre aep Uriel ibn Natanel, któremu Boski Trunek do gustu nie przypadł. Ruszył on na poszukiwanie czegoś innego. Dotarł w końcu do lasu gęstego i wilgotnego, stworzonego przez naszego Boga. Jako, iż pożywienia miał ze sobą niewiele, wkrótce zaczął głodować. Patrzył na swój krzak i patrzył. Kiedy już wszystkie korzonki w okolicy zeżarł, sięgnął po jeden z liści swojego krzewu. Włożył w swój heretycki ryj i począł przeżuwać.
-Co to kurwa ma być?!- krzyczał wypluwając kawałki liścia. Na jego twarzy rysowało się zniesmaczenie i zdegustowanie. Głodował dalej, 6 dni, 6 nocy i 6 godzin. W końcu włożył kilka rozdrobnionych liści do kubka i patrzył na nie. Wiedział, że prędzej, czy później będzie musiał zacząć się nimi żywić. Wyszedł na krótki spacer, aby porozmyślać na temat sensu mycia się przy pomocy kartki papieru nasączonej łajnem nietoperza. Wtem potknął się o coś. Była to całkiem ładna roślina. Sługa Pański zerwał go i włożył do tego samego kubka, co starte niemalże na proszek liście swego krzewu. Jako, iż nadchodziła noc, położył się spać. W nocy padał deszcz. Zeyfarowi przemokły nawet gacie. Prócz tego, do kubka napadało wody. W dzień zaś, słońce prażyło niemiłosiernie, toteż zawartość Navarrowskiego kubka zagrzała się bardzo mocno. Był niemal na skraju wyczerpania. Powolnym i pozbawionym wdzięku ruchem chwycił kubek. Przystawił do ust i wypił jeden łyk. Wtem oczy jego zapłonęły żarliwym ogniem, skóra nabrała barw, a z workowatego i obwisłego czegoś utworzyły się mięśnie.
-To jest to!- krzyczał biegając po całym lesie. Gdy wrócił do ojczyzny ogłosił ludziom powstanie tego wspaniałego napoju. Tak oto właśnie powstała Herbatka z Jaśminem.
Ave Aragorn!