Zaciekawiony ruszyłem za Malavonem. Zauważyłem, że natrafił na jakiś zamek. Dla kogoś kto dołączył do magów mógł być to problem, lecz nie dla mnie. -Pozwolisz? -spytałem. Przykucnąłem przy zamkach, wyciągnąłem swoje wytrychy i zacząłem majstrować. Trochę w lewo, trochę w prawo, o nie, tu za daleko, wracamy, teraz znów w prawo...po pewnym czasie zapadki ustąpiły. Tą samą czynność powtórzyłem z trzema pozostałymi zamkami. Kiedy wszystkie były otwarte wstałem z uśmiechem pełnym triumfu.
-Proszę cię bardzo. - powiedziałem popychając drzwiczki.