Cóż miała więc zrobić elfka? Oczywiście przystać na propozycję ÂŁowcy. Nic tu po niej. Wszyscy, łącznie z nią, byli dzisiaj dość kłótliwi i wybuchowi. Uśmiechnęła się dość złośliwie w kierunku Konrada. Oj, nie wiedział, co go czeka. Picie z ÂŁowcami nigdy nie kończy się na dwóch pociągnięciach z butelki. Użalający się nad sobą Diomedes również bawił długouchą. Poturbowany z kuflem w ręku i miną żałosnego chłopca w niczym nie przypominał Nivellena z festynu.
Elfka wstała, uśmiechnęła się do Aertha i założyła łuk.
- Prowadź. Na nic się tu zdam, bo pić i płakać nad swym losem nie mam zamiaru - wymownie zerknęła na jedynego ocalałego nowicjusza. - Spać też nie chcę - dodała, słysząc chrapanie Aragorna. Jeszcze zanim ruszyli na przechadzkę, spostrzegła wampira. Miała wrażenie, że wrócił z łowów, a to tylko wywołało u niej nieprzyjemny dreszcz. - No to będziemy przynętą...