-Pora podgrzać atmosferę- pomyślał Wampir. Wiedział że nie ma sensu się skradać, bestia i tak by go wyczuła. Wycelował więc różdżkę i krzyknął dwa razy -OIIIG!- Dwa ogniste pociski wyleciał z małego "patyczka" trzymanego przez Garika i trafiły leżącego potwora. W jednej chwili rozjuszony cieniostwór zerwał się z ziemi i z dzikim rykiem skoczył na atakującą go, zamaskowaną postać. Garik, korzystając ze swojej nadludzkiej szybkości uskoczył w bok. Grube futro jego przeciwnika zaczęło się już palić, wystarczyło poczekać, aż ogień da bestii się we znaki. "Czekanie" okazało się jednak trudniejsze niż to Garik przewidział. Teraz bestia znów przystąpiła do ataku i szarżowała na Nieśmiertelnego. Tym razem Garikowi ledwo udało się uniknąć ataku, poprzez ponowne uskoczenie w bok. Na szczęście pomieszczenie było dostatecznie duże i pozwało Wampirowi na takie manewry. Cieniostwór natomiast wyjąc z bólu uderzył rogiem w ścianę groty. Nadszedł odpowiedni moment. Wampir wystrzelił jeszcze jeden pociski i z obnażonym mieczem zaatakował. Zanim bestia zdążyła się odwrócić, Wampir wbił jej miecz w odsłonięty lewy bok aż po rękojeść i przekręcił broń, by zadać większe obrażenia, po czym puścił miecz i odskoczył do tyłu. Wymęczony potwór zrobił kilka chwiejnych kroków i padł trupem. Wampir jednak miał już inny problem, zdążyło się już zrobić trochę dymu, więc Wampir nie czekając wyrwał z truchła swoją broń, na szczęście cieniostwór padł na prawy bok dzięki czemu Garik nie musiał go przewracać. Teraz krztusząc się pobiegł do wyjścia, które na wpół po omacku udało mu się znaleźć i po chwili był już na świeżym powietrzu. -Rzeczywiście zrobiło się gorąco- pomyślał jeszcze i ruszył z powrotem do myśliwego.Nie przejmował się dymem, sądząc po tym co zobaczył w jaskini, nie ma szans by ogień się rozprzestrzenił. Najpewniej spali truchło bestii i wygaśnie. Nieśmiertelny wracał tą samą drogą, którą przyszedł. Minąwszy menhir i trochę widzianych wcześniej drzew i krzewów dotarł na polanę myśliwego. Teraz cały i zdrowy, lecz trochę zmęczony zapukał ponownie chaty Marko.