Miałem iść na wykład, jednak po drodze coś mnie powstrzymało. Zobaczyłem przepiękną kobietę. Chciałem coś powiedzieć jednak mnie zatkało. Minęła mnie bez słowa i zniknęła za zakrętem. Może to i lepiej? Ze mną dowiedziała by się, czym jest prawdziwe nudziarstwo i zapewne dałaby mi kosza. Smętnie ruszyłem dalej. Na wykładzie palnęłem się w głowę. Tak, zgadliście. Myślałem o zarywaniu do swojej matematyczki.
Słit lov story xD
Arbuz, bratem, okna