Tymi słowami zdecydowanie zaskoczyłeś nieznajomego. Nie spodziewał się, że będziesz wiedział o wszystkim, choć oczekiwał cię. Nie po to jednak by z tobą negocjować. Dlatego twoja propozycja wydała mu się zaskakująca. Nie wyglądał jednak na zbyt łebskiego człowieka, a ten, lub ci, których wyczekiwał musieli być wyżej położeni w organizacji. Nerwowo odwrócił się w twoją stronę. Już otworzył usta, by ci odpowiedzieć, ale jego zamiar przerwało głuche stukanie w drzwi. Na twarzy nieznajomego pojawił się złośliwy uśmieszek. Podszedł do drzwi i otworzył je. Do środka wszedł wysoki, tęgi mężczyzna z krótką kozią bródką i długimi kędzierzawymi włosami. Również miał naszyjnik w kształcie głowy jelenia. Popatrzył na ciebie z łobuzerskim uśmiechem i wprowadził też związane dziewczę, które było celem twojej wyprawy. Musiałeś przyznać, że kimkolwiek Ohmer by nie był, nie na darmo wydawał pieniądze na porwanie tej kobiety. Byłeś elfem, więc ciężko było ci ocenić wiek na oko. W każdym razie, wyglądała już na dorosłą. Była smukła w talii i obfita w klatce piersiowej. Jej piękne błękitne oczy były teraz zaszklone i wlepione w ciebie w wyrazie rozpaczy, ale i nadziei. Długie, ciemne włosy spływały po jej ramionach i sięgały niemalże do pasa. Nie mogłeś nacieszyć oczu jej pięknem i nieco cię ono otumaniło. Z tego oczarowania wyrwał cię jednak szorstki głos tęgiego mężczyzny, który ją tu wprowadził.
- Jak mniemam przysyła cię jej ojciec - powiedział. - Musisz wiedzieć, że nie obchodzi mnie komu oddam tą dziewkę. Zależy mi tylko na zapłacie. Jeśli jej ojczulek naprawdę chcę ją jeszcze kiedyś zobaczyć, wyłoży pieniądze na stół. I to pokaźną sumkę, której tej zaślepiony żigolak od Ohmerów pobić nie da rady. Rozumiemy się? - zapytał głosem sugerującym, że dla twojego dobra lepiej by było, gdybyś jednak był bystry.
- Jeśli nie będzie cię tu jutro przed południem ze złotem, to oddamy ją Ohmerowi. Lepiej się pospiesz - dodał z paskudnym uśmiechem i wskazał drzwi. Na szczęście twoje futro zdążyło już wyschnąć. Ty również czułeś się o wiele lepiej.