Gunses spojrzał ze zdumieniem na poczynania Ociana
- Skąd wiesz kim jesteśmy? - spytał zimnym tonem Gunses
- Myślisz, że tu wszyscy ślepi - powiedział rzemieślin - Powiedzieli mi, kogo widzieli, kim jesteście.
- Co teraz o nas sądzisz? - spytał Gunses siadając obok i dotykając mężczyzny ramieniem.
- Myślę, że wielkie jaja musicie mieć panowie, by bez drżenia głosu lżyć samych siebie - powiedział patrząc w nicość - I to, że dla dobra sprawy i mojego spokoju żeście się potrafili wyprzeć samych siebie. A tego bym się nie spodziewał po kimś takim jak wy. Wybaczcie staremu zgorzknialcowi to co na was mówił. A to podarunek... Palcami znalazłem kształt i miarę a kolorami pomogli inni - Gunses przyjął podarunek. Obejrzał go krytycznym okiem, docenił kunszt kiwnięciem głowy
- Dziękujemy, zaiście fachowiec...
- Ooo ile bym dał by jeszcze popracować, ale cóż, nikt nie przyjmie do cechy ślepca...
- Na nas czas, bywaj - rzekł Gunses wstając. Syrgiusz wyciągnął dłoń, Gunses podał mu swoją, obaj ścisnęli równie mocno.
- Bywaj wąpierzu... - rzekł Syriusz. Gunses odszedł kawałek, poczekał na Ociana.