Dzień zapowiadał się pięknie. Słoneczko przygrzewało, delikatnie muskało twarze wszystkich nas. Gunses z chciwością łapał kolejne promienie słońca. Wymiar ten był mu pisany. Oj tak... Krajobraz pod nimi zmienił się. Zamiast bezkresnej podmokłej puszczy ścieliły się teraz łady bagiennych traw i trzcin. Coraz częściej pomiędzy nimi wyznaczone były ścieżki, te udeptane ludzką stopą i te, stratowane przez zwierzynę. Na terenach bardziej podmokłych rozstawione były sidła. Widzieliśmy też kilka grup myśliwskich. Potem teren ujednolicił się. Mokradła wykorzystano w rolnictwie. Na równych kwadratach wystawały rośliny, które w zwykłej glebie by nieurosły. A przed sobą ujrzeliśmy Wrzosy. Gunses nie widział w życiu bardziej malowniczej miejscowości. Chatki opromienione słońcem, dookoła rozbiegane dzieci, kobiety krzątające się przy obejściu, piorące, zamiatające, gotujące, mężczyźni w pocie czoła pracujący przy zwierzętach. Tak ludzie jak i wampiry...
Wampir? Gunses uznał, że to zła nazwa.
Nie określa istoty, lecz tego jaka jest. Nazwa była felerna. Wampir... Bez sensu.... Elfy doglądające ziół i niziołki stale coś notujące. Chociaż wszystko było malownicze, to życie było tutaj takie jak i indziej. Wioska otoczona była ostrokołem i murem, zabudowania wzmocnione cegłą i kamieniem, wrota solidne. Oswojone wilki powiadomiły o naszym przybyciu... i nie tylko. Z trzęsawiska dobiegł szum, niebo zaroiło się od ruchliwych kształtów i spadło na nas... Pięćdziesiąt metrowych jaszczurów.
- Co to do diabła? – zakrzyczał Gunses odpędzając od siebie jaszczurki
- To Puki! – krzyknął Teranova
– Padlinożercy, ale w stadzie zaatakują nawet żywego! – wyjął miecz i zaczął ciąć nadlatujące osobniki
– Maja ostre jak piła zęby, chociaż mało mocy w szczęce! Są zmiennocieplne, dlatego ruszyły teraz, kiedy się wygrzały! Uważajcie na ich pazury, potrafią rozerwać mięso do kości! Nie są dość zwinne, ale mogą się nieźle dać we znaki!Gunses nie czekał dłużej. Wyszarpnął miecz i ciął na odlew. Nieprzyzwyczajony do walki w locie zmuszony był do improwizacji. Puki rzucały się na jeźdźców i na same Geardezy. Wielkie ptaszyska dawały sobie radę, a to straciły któregoś wielką naroślą na ogonie, a to przepołowiły dziobem. Jednakże jeźdźcy musieli się wykazać sami. Druid czarował, wysyłając w przestrzeń kolejne ogniste kule, które wybuchały w kontakcie z jaszczurami. Margaritt też czarowała, ale zajęła się ciskaniem piorunami.
- Nie strzelajcie z łuków! – wrzasnął Teranova
– To i tak za wiele nie da. Najlepiej je ścinać podczas ataków! Ich skóra jest mięciutka jak masło! I miejcie oczy dookoła głowy! Puki zawsze są tam, gdzie będzie dużo trupów! Jednym słowem, możliwe, że zaraz będzie tu coś większego!
Licznik:
37/50
//Kompania + Geardezy strącili już 13 jaszczurów
//Zostało 37
//Do Wrzosów jeszcze kilometr drogi
//Objaśnienie czemu nie ma ststystyk. Bo tych stworzeń nikt z nas nie zna. To nasze pierwsze z nimi spotkanie. Dostaliście obrazek jak i krótki opis, na podstawie którego, macie możliwość ocenienia siły przeciwnika oraz jego słabych i mocnych punktów.
I muzyczka od Zefcia