//Wszyscy: bankiet powoli zmierza ku końcowi, wszak już niemal 4 nad ranem. Pozostałe niedobitki, jak Zeyfar gwarzą z innymi ocalałymi, śpią jak Diomedes i szukają szczęścia w wędrówce ekstazy jak Ergard
//Zeyfar
-A czy kończyliśmy? Liczę, że pana nie zanudzam swoją sprawą o poczcie, ale proszę sobie wyobrazić, że wszyscy, tak! Wszyscy, przybierają sobie, że wszelka korespondencyja docierać musi tuż, tuż po wysłaniu! Czy jest to możliwym, by w jedną chwilę tyle listów dostarczyć? Gdzież ja znajdę tyle złota, by opłacić wszystkich gońców i powierników?- ciągnął Euzebiusz. Wydawał się był całkowicie nieporuszony chwilową przerwą, oraz wypadkami z bankietu. Szczerze mówiąc nie był poruszony niczym, nawet tym, że Zeyfar na siłę ciągnął z nim rozmowę, bo przynajmniej mógł wyrzucić troski człowieka poczty w miejscu rozmowy ze samym sobą.
//Diomedes, śpisz sobie słodko, koniki odskoczyły w miejsce gdzie uciekła i jajecznica, tak więc sny z koszmarów przerodziły się w piękne elfki oblewające swoje ciała mocnym piwem.
//Ergard - troszkę Cię zakręciło po tym co wypiłeś, ale bawisz się nadal dobrze. Kręcisz się i wychylasz kolejne kieliszki na pohybel wszystkiemu co rani uczucia człowieka. Ciekawe jest jak wielu ludzi o "troszkę" wyższym mniemaniu o sobie przez majętność podczas podobnych, przedłużających się bankietów zamienia się w zwykłe pijaczyny.
Podczas Twojego lawirowania między stołami, a wychodziło ci to w iście tanecznym stylu, podszedł do ciebie jeden z kelnerów z tacą, na której spoczywała kusząca, nie mniej niż wcześniej, jajecznica.
-Panie rycerzu, naprawdę polecam, bo grzechem, a wręcz dyshonorem dla pana Kwina, którego to pomysłu owe danie jest, byłoby nie spróbować kunsztu kuchennego- powiedział prosząc o zajęcie miejsca przy stole.