Powoli rozkoszując się smakiem już trzeciego z kolei "ostatniego" piwa wsłuchiwałem się w piękne i jakże zachęcające słowa posłańca. W zakamarkach mojej głowy z niewiadomych powodów zrodził się absurdalny pomysł porzucenia wszystkiego co mnie otacza. Nie widziałem ni jednego sensownego powodu, dla którego miałbym porzucić dopiero co rozpoczęte studia medyczne, czyli efekt mojego dotychczasowego życia, jak i ten względny dobrobyt, który zafundowała mi moja przybrana rodzina. Pomimo to, moja wyobraźnia bez pytania o zgodę nabrała niebezpiecznej prędkości, a w mojej głowie zaczęły pojawiać się rozmaite obrazy przedstawiające mnie samego w sytuacjach, o których do tej pory dane mi było czytać w starych, zakurzonych książkach. Choć na zdrowy rozum powątpiewałem niemal w każde słowo wypowiedziane przez herolda, to kiedy konsultowałem sprawę z moim złocistym, spienionym przyjacielem, który z tęsknotą wpatrywał się we mnie z dna glinianego kufla, oferta wydawała mi się całkiem przyjazna. Ukradkiem siegnąłem dłonią do skórzanej sakwy ukrytej za pazuchą modnego, krótkiego płaszczyka, w którym nosiłem się dumnie odkąd zostałem studentem, jednak gdy zorientowałem sie, że sakwa jest totalnie pusta z przykrością porzuciłem nadzieję na dolewkę mojego ukochanego trunku. W tym właśnie momencie rozpocząłem regularną wojnę z myślami. Pomimo, ze trwało to zalediwe pare minut, zdawało mi się jak gdyby minęło kilka długich godzin. I kiedy wreszcie zaczęło mi się wydawać, że przechylam szalę zwycięstwa na swoją stronę, mój własny, najwierniejszy przyjaciel wraz z ostatnim jego łykiem sabotował fundamenty logicznego myślenia i bez konsulatacji ze mną zadecydował o moim dalszym losie.
- A pierdole. - Rzuciłem dziarsko w eter, po czym bez zastanowienia ruszyłem w stronę portalu.
//Przyjęty