Tak samo szklanka, którą mocno trzymał w garści jak i wewnętrzna kieszeń w której zwykł trzymać pieniądze ze względu na złodziei, świeciły pustką. Po chwilach osłupieniach w które wprowadziły go czarne myśli minionych ostatnich miesięcy, gdy jego dotychczasowe życie przewróciło się do góry nogami nie mając siły i chęci by powstać, przysiągł sobie że gdy poukłada wszystko w swojej głowie w taki sposób, by móc trzeźwo z góry ogarnąć to wszystko co się działo wokół niego, zmieni swoje życie. Wiedział że musi tego dokonać, nie było już dla niego odwrotu. Jedyną szansą by pokonać mroczne moce było stanie się maszyną do zabijania. Nieugiętą, bezlitosną, mrożącą krew w żyłach. Taką, na którą dzwięk jej imienia zapierał dech w negatywnym tego słowa znacenia . Jedyną szansą by to osiągnąć, była podróż na krańce świata. Tam gdzie będzie mógł zgubić tropy cichych zabójców. I doczekać momentu gdy będzie mógł z zwierzy stać się myśliwym.
Pusta szklanka i kieszeń definitywnie prosiła karczmarza o szybką pomoc w równie szybkim opuszczeniu karczmy. Jednak posłaniec sprawił że Nikolai, bo tak nazywał się młody mężczyzna, wyprostowawszy się głęboko ziewając, sam udał się w kierunku gdzie miał dopełnić się jego jeden z wielu etapów przeznaczenia. Niechlujny wygląd młodzieńca, blada twarz i kontrastujące długie kruczoczarne włosy przykuwały wzroki pijaków, kapusiów czy innej gównożerii. Nie uważał że w obecnych okolicznościach nie ma to znaczenia, toteż zanim ktokolwiek zdążył ponownie zawiesić wzrok na nieznajomym, ten szybkim krokiem przestąpiwszy już próg karczmy, znikał w mroku wszechobecnej nocy kierując się w stronę nieznanego miejsca noszącego nazwę Valfden...
Przyjęty