Królestwo Valfden > Panteon Bogów "Navigii Draco"
Kaplica Nalasa
(1/1)
Gordian Morii:
Nalas
Szmer wolno płynącej wody nieustannie nasilał się w miarę zbliżania się do kaplicy poświęconej bogu Nalasowi. Wchodząc do środka przez cudownie wykonaną bramę stwierdzić można, że w istocie dźwięk, który słychać było już przed kaplicą wydawany był przez wodę spadającą z dwóch ściennych otworów przypominających paszcze morskich węży. Spadająca woda uderzała w śnieżnobiałą marmurową posadzkę spływając do zajmującego większą część pomieszczenia jeziorka, w którym wesoło pływały kolorowe ryby. Samo wnętrze kaplicy wykonane było niezwykle misternie: przepiękne łuki przypominające wijące się pnącza, liczne płaskorzeźby i to niezwykłe jeziorko nadawało temu miejscu iście baśniowy wygląd. W samym centrum wodnego zbiornika znajdowała się wysepka, na środku, której znajdował się cokół z pomnikiem przedstawiającym boga Nalasa. Artysta natchniony prawdopodobnie przez samego boga przedstawił Go, jako siedzącego na sporym kamieniu młodzieńca z lutniom przewieszoną przez ramię i licznymi zwojami pergaminów u swych stóp. Posąg zdawał się żyć i trwać w poetyckim transie pochłonięty nagłym przypływem weny.
-To miejsce czci Nalasa.- rzekł elfim głosem kapłan przyglądający się własnemu odbiciu w tafli jeziorka -Nalas jest opiekunem wodnego królestwa i wszystkich tych, którzy w swym życiu cenią sobie przede wszystkim dostojeństwo. Przymiotem tego boga jest piękno, sztuka i poezja, które to ukochał najmocniej.
Canis:
Te zagadki są sztuką liryczną, jak słowa wyrwane z pamiętników. Pojawiały się łuskowate bestie... ty też masz łuski... Myślał wchodząc do ostatniej nieodwiedzonej jeszcze kaplicy w Panteonie. Kaplicy Nalasa. Wystrój, wodna aura i elfi kapłani. To było coś. Szukał, dążył, chciał więcej... oj chciał....
Hope:
Spotkałeś kapłana Ellmora, w milczeniu podał Ci papirus nawleczony na metalową szpulę.
Jaszczur był zbyt silny i brutalny, omal nie przypłaciłem tego życiem. Wyładowywałem frustracje na jednym z więźniów. Jego akta wskazywały, że dopuścił się straszliwych zbrodni. Jego błagania, gdy katowałem go na śmierć, sugerowały znacznie więcej. Oświeciły mnie jego wyznania. Wiedziałem, w którym kierunku zmierzać.
Nawigacja
Idź do wersji pełnej