- To się, kurwa, robi ciekawie! - krzyknął elf w stronę krasnoluda. W tym momencie siedział za zwalonym stołem obok Aragorna. Był rozgardiasz, to trzeba było przyznać, tak samo jak i to że wrogowie nacierali, ani myśląc o kryciu się skoro przeciwnicy to właśnie robili.
- Qiiltuarishesh Arishesh, Izanisheshhu Ilish... Spróbujcie kurwa tego - mruczał elf pod nosem. W jego otwartej dłoni zmaterializowała się magia. Czarna kula nito płynu, nito gazu obracała się we wszystkich możliwych osiach. Elf na sekundę wychylił się zza stało. Ujrzał ogrom zniszczeń poczynionych przez krasnoluda i położenie bandytów. Wyprostował dłoń, a kula ze świstem, porywając ze sobą wszystkie śmiecie z innych stołów, wyrżnęła w najbliższego z bandytów trafiając w twarz. Gdy dym, wywołany uderzeniem opadł, dało się widzieć martwą tkankę, pogniłą, naznaczoną głębokimi bliznami. Gdy człowiek padł na podłogę, reszta jego towarzyszy stanęła jak wryta, by w kolejnej setnej sekundy ratować się ucieczką za stoły...
3/5
(Czar: Tchnienie ÂŚmierci)