//To ja wiem lepiej czy okno jest niedomknięte, domknięte.. I czy w ogóle jest... Masz jednak szczęście, bo tak miałem w założeniach. Jeszcze raz wybiegniesz przed MG, a kończę wyprawę, bo mnie to irytuje. Widzę, że chcesz skończyć, ale wyobraź sobie, że nie wszyscy mieli sobotę wolną....
Przeszedłeś obok grupki żołnierzy palących podejrzany towar. Towarzyszyły temu salwy śmiechu. Ku uciesze karczmarki również salwy piwa i miodu... oraz piersi. Niemal wyrżnąłeś orła na lodzie zza szyldów i napisów. Przeskoczyłeś z gracją nad składem beczek i skrzyń... Bardzo lepkich jak na transportowe nawet. Rzeczywiście tak jak myślałeś okno było niedomknięte, a po bliższych oględzinach dojrzałeś swego rodzaju sznur biegnąc z niego zaraz nad ziemię. Firany tworzyły arię operową na wietrze układając się we fantastyczne pozycje.
Ach ta młodzież pomyślałeś sprawdzając czy nie tylko córa sołtysa była zdolna do skorzystania z tej prymitywnej drogi transportu od łoża kochanka do domowego aresztu.