//Tam nie ma stołów. To jest obwoźna karczma. Taka nasza przyczepa campingowa, w której jedna osoba stoi i podaje innym. ÂŻołdaki walą browca na stojąco.
-A nie widać?- odrzekł oschle żołnierz. Powiedziałby pewnie coś więcej, ale jego cień, który lądował na palisadzie zatoczył się dość mocno i wylądował w strefie mroku.
Jednak dzięki temu, że ognisko znajdujące się niedaleko buchało co żywo Ionhar zobaczył, że posiadacz cienia zagłębił się w spaniałym śnie za łoże obierając sobie wyścielone sianem (acz jest to za duże słowo na stopień ewolucji jakiemu zostało poddane) podłoże. Kochankiem był natomiast opróżniony dokładnie kufel po miodzie.
-Coś podać kochaneczku?- zapytała słodko starsza karczmarka zza lady. Pomimo chłodu eksponowała swe zewnętrzne płuca. Szczerze mówiąc miała co eksponować, a nie jedna młódka przegrałaby z nią w każdym konkursie z każdym audytorium...