Brud i uryna, kurwa, myślał elf wstając i z grubsza otrzepując się z tego w co wpadł. Prawdę mówiąc kolor jego szaty nie różnił się od tego jaki miał przed upadkiem. Potok plugawych wyzwisk ucichł pod nieszczęśliwym spojrzeniem Gunsuesa, elf nie rzucił się na brata tylko ze względu na wampira, wszakże był "u niego". Myśląc nad wszelakimi sposobami, jak tu kogoś doprowadzić do obłędu fizycznego i psychicznego, elf szedł dalej obok wampira.
- Wspominałeś, że do swoich zadań bierzesz zwykle istoty które potrafią w znacznym stopniu posługiwać się bronią białą czy miotną. Ja na ten przykład jestem mistrzem w posługiwaniu się łukiem. Jednak jak zauważyłeś takiego przy sobie nie posiadam. Co w takim razie, gdy oczekujesz by osoba posiadała świetną umiejętność daną bronią, i przychodzi taki mistrz łucznictwa i nowicjusz w walce mieczem w jednej osobie, a na wyprawie pojawia się tylko z żelastwem? Czy w takim wypadku jego udział nie jest skazany na niepowodzenie? Wszakże ciężko mu będzie walczyć, a na dodatek inni uczestnicy, o ile go lubią, będą musieli mu pomagać.