Autor Wątek: [opowiadanie] Dziewcyzna która nie czuła bólu  (Przeczytany 2095 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Metztli

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 938
  • Reputacja: 379
  • Płeć: Kobieta
  • Is it hot in here, or is it me?
[opowiadanie] Dziewcyzna która nie czuła bólu
« dnia: 22 Luty 2009, 16:59:42 »
Jedno z moich dziwniejszych opowiadań...

   Noc… księżyc zagląda przez okno, oświetlając mały pokoik swoim trupio-bladym światłem… Cisza… Wszyscy wokół śpią. Huk! Odgłos otwieranych brutalnie drzwi. Mała dziewczynka skuliła się pod kołdrą, wybudzona ze snu. Z kuchni doszedł pijacki głos ojczyma
 - Czego śpisz? ÂŻreć mi daj! – krzyczał waląc pięścią w stół. Słychać ciche kroki matki i jej krzątaninę po kuchni
 - Co to ma być szmato? – krzyk… głuche plaśnięcie. Dziewczynka wstała i weszła po cichu do kuchni. ÂŚwiatło było zapalone, oświetlało całe pomieszczenie i czerwoną przepitą twarz mężczyzny, siwe włosy matki i głęboki bruzdy na twarzy… On, ten wielki brutal trzymał ją ze włosy i darł się do ucha
 - Tato… przestań – szepnęła przerażona
 - Cooo?! Mi będziesz rozkazywać bękarcie?! – krzyknął puszczając kobietę i zamierzając się na dziewczynkę
 - Zostaw ją – błagała matka, ale potwór uderzył dziecko w twarz… polała się gęsta, ciepła krew… Nienawiść… Dziewczynka zatoczyła się do tyłu, łapiąc ciężko oddech
 - Ty potworze! – krzyknęła kobieta łapiąc męża za rękę
 - Spierdalaj szmato! –
   Krzyk…
      Krew…
Mała dziewczynka wstała, poczuła słodki smak krwi na ustach… Oczy jej zapłonęły nienawiścią. Wstała i wzięła nóż – zimna stal. Ojczym stał i darł się. Podeszła i wbiła mu ostrze w brzuch
 - Och,… - powiedział jakby zdziwiony. Dziewczynka zacisnęła mocniej małe, białe rączki na rękojeści, wyszarpnęła i znów uderzyła
   Krew….
      Stal…
         Krzyk….
Biła na oślep, aż mężczyzna osunął się martwy na ziemię, ale ona ciągle cięła, ogarnięta szałem.
Krew… wszystko we krwi. Na ziemi – kałuża krwi. Na dłoniach – krew.. Na ubraniu – krew… na ścianach – krew…
   Krew!
      Krew.
         Krew…
            Cisza…
 - Nieeee! – krzyknęła młoda kobieta zrywając się z łóżka. Poczuła zimny pot na karku. Do pokoju weszła matka, blada i zmęczona.
 - Cathy… znów miałaś koszmary – szepnęła i usiadła na łóżku, przytuliła córkę
 - Znowu ten o ojczymie – szepnęła dziewczyna, a wielkie krople łez spłynęły jej po policzkach
 - Zrobiłaś, co musiałaś… Poczekaj, zaparzę ci herbaty – powiedziała i wyszła. Cathy siedziała na łóżku i trzęsła się, koszmar powoli ustępował. Po chwili rozległ się gwizd czajnika i do pokoju weszła matka z kubkiem gorącej herbaty. Jej siwe włosy okalały pooraną zmarszczkami twarz, a dłonie, sine i chude trzęsły się jak cienkie gałązki na wietrze
 - ÂŚpij dziecko, śpij… - szepnęła uspakajająco i zaczęła nucić dziecięcą kołysankę…
Ranek nastał szary i pochmurny. Ciężkie chmury przysłaniały niebo, a słabe promienie słońca nie miały sił przedrzeć się przez tą grubą warstwę. Ptaki umilkły, nastała cisza i tylko wiatr wiał pośród budynków
 - Hej foczka, gdzie się tak spieszysz – Cathy usłyszała nieprzyjemny głos tuż za sobą, nie obróciła się, przyspieszyła tylko kroku
- No nie spiesz się tak mała, zostań z nami – odezwał się drugi, poczuła, że ktoś łapię ją za ramie i obraca. Przed nią stało dwóch wyrostków, jeden był pryszczaty, a drugi całkiem przystojny. Obaj patrzyli lubieżnie na młodą, samotną dziewczynę.
 - ÂŚpieszę się – szepnęła niepewnie i chciała ich wyminąć, ale dłoń jednego zacisnęła się mocno na jej nadgarstku
 - Zostań z nami, zabawimy się – powiedział z podłym uśmiechem i uderzył dziewczynę…
   Cisza…
      Ciemność…
Obudziła się w jakimś brudnym i wilgotnym pomieszczeniu, pewna była, że to piwnica. Podniosła się i poczuła, że kręci jej się w głowie
 - O patrz, królewna się obudziła – powiedział jeden z chłopaków, ten przystojniejszy. Poczuła, że jest jej zimno i zorientowała się, że siedzi w samej bieliźnie, mimowolnie się zarumieniła
 - Czego ode mnie chcecie – wyszeptała przerażona
 - Oj nie bądź głupia, wiesz, czego chcemy – powiedział pryszczaty. Popchnął ją i usiadł na niej okrakiem, słyszała jak dyszy, podniecony…
 - Puszczaj! – krzyknęła i zaczęła się szarpać
 - O, zamknij się – warknął i uderzył Cathy w twarz… mocne uderzenie rozwaliło jej wargę, spłynęła szkarłatna krew
   Krew?..
      Krew.
         Krew!
W dziewczynę wstąpił demon nienawiści, uderzyła napastnika czołem prosto w nos, ten odskoczył od niej jak oparzony wyjąc dziko. Ze złamanego nosa polała się krew…
 - Coś ty mu zrobiła?! – krzyknął jego towarzysz, Cathy zwróciła się do niego z szaleństwem w oczach i obnażyła zęby niczym pies ogarnięty wścieklizną. Chłopak cofnął się przerażony…
 - Wariatka… - krzyknął, a dziewczyna rzuciła się na niego. Poczuł jak jej ostre kiełki wbijają mu się w ciało. Odepchnął ją i dotknął ręką szyi, rana bardzo go piekła, a na palcach miał krew. Cathy ponownie skoczyła ku niemu, waląc pięściami na oślep
 - Przestań, przestań! – darł się chłopak, kolejny ciosy, które posypały się na jego głowę uciszyły go
 - Zabijesz go! – krzyknął pryszczaty i próbował odciągnąć wierzgającą dziewczynę, ale tylko oberwał po raz kolejny z złamany nos. Krzyknął, zataczając się do tyłu. Cathy kopnęła go kolanem w krocze, ten upadł na ziemie piszcząc niczym dziewczynka. Ale to nie zaspokoiło morderczego szału dziewczyny, kopała go w brzuch, aż jego ust polała się krew, leżał na ziemi wijąc się w agonii… tymczasem budził się jego towarzysz, widząc, co się dzieje usiłował dobrnąć do drzwi i uciec, ale w dziki szale dziewczyna skoczyła ku niemu i złapała do od tyłu z włosy, zaczęła tłuc jego głową o ziemie. Próbował się bronić, ale powoli opadał z sił…
   Krzyk!
      Krew.
         Cisza…
Dziewczyna osunęła się na kolana i spojrzała na swoje dłonie, były całe we krwi, wszystko wokół było we krwi. Nie szukała nawet swojego ubrania, otępiała wyszła z piwnicy i skierowała swe kroki do domu….
Weszła, trzęsąc się z zimna i szoku. Włosy miała potargane, brudne w pyle i krwi, cała była we krwi. Zobaczyła ją matka
 - Dziecko… - szepnęła, a Cathy zemdlona opadła na ziemię…
Obudziła się następnego ranka, umyta, czysta… nie było nigdzie śladów krwi. Wstała i poszła do kuchni, matka już tam siedziała. Uśmiechnęła się do córki i podała jej śniadanie
- Jedz, pewnie jesteś głodna – powiedziała podsuwając jej świeże bułeczki z dżemem i sok pomarańczowy
 - Zabiłam ich mamo… zabiłam – szepnęła nie zwracając uwagi na smakowite śniadanie. Matka pogłaskała ją po głowie
- Zrobiłaś, co musiałaś moje dziecko. A teraz jedz, jedz, bo nie masz sił z głodu – powiedziała uspakajająco. Obie usłyszały, że ktoś puka do drzwi, matka wstała i poszła otworzyć, Cathy usłyszała krzyk, zerwała się miejsca i pobiegła na korytarz. Matka stała trzymając ręce na klatce piersiowej, była bledsza niż zwykle, przed nią stało dwóch policjantów. Jeden zwrócił się do Cathy
 - Jest pani zatrzymana jako oskarżona o morderstwo dwóch chłopców. Ma pani prawo zachować milczenie – powiedział policjant i wyjął kajdanki, dziewczyna była w takim szoku, że nie stawiała oporu. Natomiast matka rzuciła się na policjanta
 - Ona jest niewinna! Zostawcie moje dziecko! Moje dziecko! – krzyczała i w szale biła policjanta drobnymi pięściami
 - Proszę się uspokoić! – krzyczał mężczyzna, usiłując odpędzić się od kobiety, w końcu opadła z sił. Mężczyźni wyprowadzili jej ukochaną córkę, a ona została sama…
Policjanci zamknęli Cathy w celi, dziewczyna usiadła na pryczy i podkuliła nogi, oparła brodę na kolanach. Zastanawiała się, czemu ją zatrzymali, przecież robiła, co musiała… broniła się… Cisza… ktoś płacze… zimno… cisza… - To wariatka… - szept… - Zabiła jak miała siedem lat – ktoś krzyczy… skrzypienie drzwi… brzdęk kluczy - … są zmasakrowani – cisza… Tego, co się działo przez ostatnie tygodnie Cathy nie pamięta, pamięta tylko zamęt, obrazy migające przed oczami i szepty wokół. Sąd orzekł, że jest niepoczytalna, zarówno Cathy jak i matka. Zostały zamknięte w szpitalu dla psychicznie chorych…
 - Te! ÂŚwiruska! – Cathy usłyszała krzyk, przyspieszyła kroku. Dzieci biegły ze nią i naśmiewały się, krzyczały, szturchały.
   Krzyk…
      Uderzenie…
         Krew…
            Szał!
Ktoś rzucił kamieniem, poczuła swoją gorącą krew. Obróciła się i zobaczyła kilkoro starszych od niej dzieci, znała ich z widzenia. Chciała zapytać, czego chcą, ale głos nie mógł przejść jej przez gardło. Zamiast tego rozpędziła się i głową uderzyła prosto w mostek stojącego naprzeciw niej chłopaka. Siła uderzenia zatkała go i powaliła na ziemi, Cathy skoczyła na niego i zaczęła okładać pięściami po głowie…
   Krzyk…
      Krew…
Ktoś próbował ją odciągnąć, złapała tą rękę i z całej siły ugryzła, poczuła w ustach metaliczny posmak krwi. Wokół biegali ludzie, coś krzyczeli… Ktoś ją złapał, trzymał. Wierzgała nogami…
   Krzyk.
      Krew
         Cisza…
- Nieee! – Cathy zerwała się z łóżka, księżyc świecił mocno, jego trupio-blade promienie wpadały do małego pokoiku. Matka siedziała przy łóżku i kiwała się do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu…
- To tylko zły sen córeczko, zły sen – powiedziała uspakajająco
- Co tu robisz mamo? – zapytała Cathy podnosząc się na rękach.
- Przyszłam nas uwolnić – szepnęła starsza kobieta i uśmiechnęła się dobrotliwie
- Nie chcę… mi tu jest dobrze – szepnęła Cathy odsuwając się od matki.
- Nie jest ci tu dobrze, rozdzielili nas, a ty nie możesz żyć beze mnie – powiedziała matka wstając. Cathy skuliła się przerażona, w oczach matki malowało się szaleństwo… Wyjęła nóż
- Mamo, co ty chcesz zrobić? – szepnęła, ale kobieta nie odpowiedziała, rzuciła się na dziewczynę i przyłożyła jej ostrze do gardła
- Uwalniam nas – szepnęła przecinając skórę. Wrzask Cathy zaalarmował pielęgniarki…
   Krzyk…
      Krew…
         Ból?
Cathy poczuła się dziwnie… nie wiedziała jak to nazwać, chciała zapytać, ale nie mogła wydobyć dźwięku z gardła, krew kapała obficie na pościel. Matka odsunęła się od niej, pokazując zakrwawione przeguby. Podcięła sobie żyły… Ale Cathy nie zwracała na to uwagi… Cały świat stał się taki lekki… Krzyki… Oślepiające światło – One umierają! -… Krew… Zapach szpitala – Szybko! Szybko! – Pielęgniarki usiłowały ratować Cathy i matkę, ale było już za późno…
   Krzyk!
      Krew…
         Ból…
            ÂŚmierć…

Offline Odinoczka

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 6
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zło i Dobro oddziela cienka linia...
Odp: [opowiadanie] Dziewcyzna która nie czuła bólu
« Odpowiedź #1 dnia: 03 Marzec 2009, 18:10:43 »
ÂŚwietne opowiadanie. Bardzo dobra narracja, dobrze dobrane tempo. ÂŚwietnie ukazany obłęd i szał. Dziewczyno, masz talent. 9.7/10.
Byłoby 9.9, ale za dużo tych wielokropków. W takiej ilości męczą czytelnika.

Forum Tawerny Gothic

Odp: [opowiadanie] Dziewcyzna która nie czuła bólu
« Odpowiedź #1 dnia: 03 Marzec 2009, 18:10:43 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything