Rozdział I – Aresztowanie
- Generale – Krzyknął kapral Gorn wpadając do namiotu. Wysoki potężnie zbudowany mężczyzna podniósł głowę znad mapy i spojrzał na Gorna wąskimi oczyma.
- Generale uciekaj!!, ci goryle od tego przydupasa Harolda idą tu po ciebie!- W tym samym momencie firanki namiotu rozchyliły się i powalony potężnym uderzeniem w kark kapral Gorn upadł na ziemię. Pomimo potężnej postury nie mógł podnieść się by pomóc swemu panu, który został pochwycony za barki przez ludzi, których postura przypominała raczej orczą niż ludzką. Trzeci, cherlawy knypek podszedł o głowę wyższego generała, spojrzał na niego, bez cienia należnego szacunku i zapytał:
- Generał Lee??
- To ja – odpowiedział Lee spokojnie, patrząc na królewskiego egzekutora jak na ścierwo.
- Słyszysz ten tytuł ostatni raz skazańcze! – Wrzasnął poirytowany karzeł. Rozwinął królewskie pismo i zaczął czytać, bez cienia namiętności: W imieniu króla Robara II pana Werantu skazuję tego więźnia na dożywotnią pracę w kopalni rudy w Korinie. Ten wyrok odracza jednakże wyrok śmierci dotychczas ciążący na tym skazańcu, biorąc po uwagę męstwo w walce i znakomity przebieg służby wojskowej. Słysząc to Gorn zaczoł powoli wyciągać rękę po leżący nieopodal topór. Lee pokręcił głową zabraniają mu kontynuowania czynności.
- Zabrać tę łachudrę!- Syknął egzekutor. Generał aż zadrżał słysząc tę obelgę. Odtrącił przygniatające mu barki łapska goryli i zaczął kierować się w stronę wyjścia z namiotu. Gorn z największym wysiłkiem podniósł się z ziemi i rzekł do egzekutora:
- Czy chcesz czy nie ja idę z Generałem!
- Ty?- Egzekutor spojrzał na pół metra wyższego od siebie żołnierza- przecież nie zrobiłeś nić złego….To stało się w ciągu kilku sekund. Gorn wyjął schowany za pasem obusieczny topór i odciął głowę od karku egzekutora.
- Teraz już tak!!!- Wrzasnął zanim goryle pochwycili go za barki i zaczęli okładać go po żołądku. Po serii uderzeń Gorn wysapał…
- Panie generale to dla mnie zaszczyt, że mogę panu towarzyszyć…
Rozdział II – Witamy w Kolonii
Karawana z monotonnym turkotem kół toczyła się przez zielone pola wyspy Korinie. Lee z kamiennym wyrazem twarzy wpatrywał się we wszystko dookoła. Spojrzenie przykuły mu na początku nudnej wycieczki zrezygnowane spojrzenia współtowarzyszy podróży. Poza nim i Gornem w wagonie więziennym było jeszcze trzech innych skazańców. Dowiedział się od nich tylko, że ich imiona brzmią Wilk, Huno i Angar. Dwóch pierwszych nie wyglądało zbyt szczególnie, pomijając nawet wyrazy twarzy i podarte, więzienne ubrania. Jednak trzeci z nich budził respekt. Był to wysoki, potężnie zbudowany murzyn z wieloma bliznami, niewątpliwie sugerując przeszłość wojownika. Pomimo iż spędzili już ze sobą ponad tydzień ani Lee ani Angar nie odezwali się niemal ani słowem. Gorn od czasu do czasu podejmował jakąś rozmowę z Wilkiem i Hunę jednak bez większych rezultatów . Wszyscy byli ciekawi tego, co ich czeka po drugiej stronie magicznej bariery otaczającą całą kolonie karną. Działanie bariery było proste. Do koloni można było wejść, ale już nigdy nie można było by z stamtąd wyjść. Nagle karawana zatrzymała się, a jeden ze strażników otworzył drzwi.
- Wysiadać!- Warknął. Więźniowie jak baranki wyszli z powozu, z trudem utrzymując się na nogach, po miesiącu w celach, statkach i powozach, zawsze przykróci do łańcucha.
- No dobra!- warknął- Słuchajcie. Nie wiem jak tam jest, wiec wam nie pomogę. Nie dajcie się zabić, bo potrzebujemy od waz rudy, z reszta tylko dlatego jeszcze żyjecie. Panie generale…- spojrzał na Lee- wiem, czemu pan tu jest i nie wierzę temu. Wiążą mnie jednak rozkazy. Mam nadzieję że wybaczy mi pan to, co teraz zrobię. Wrzucać ich!- wrzasnął. Pięciu strażników pchnęło stojących na skraju urwiska skazańców. Lee poczuł że spada i wyczuł też moment przeniknięcia przez barierę. Potem poczuł, iż wleciał do wody, z której szybko się wynurzył. Wyczołgując się na lad zobaczył nad sobą odzianego w czerwoną zbroję mężczyznę. Facet chwycił go za kołnierz i zgioł druga rękę w pięść. ,,Witam w koloni’’ krzyknął, zanim uderzył generała w twarz.
Ciąg dalszy nastąpi.
Wszystkie prawa zastrzeżone Cordex.