- Zostańcie przy stoliku - rozkazał łowca nagród, gdy tylko zerknął na ladę, za którą stał karczmarz.
Wstał i podszedł do gospodarza. Usiadł na krześle przy kontuarze - zaraz obok niego powoli sączył piwo inny mężczyzna, z wyglądu zbroi można było stwierdzić, iż jest to strażnik miejski.
- Długo pracujesz w tym mieście? - zagadnął Fett.
- Do mnie mówisz? - spytał zaskoczony strażnik.
- Patrząc na tę hołotę w tawernie chyba tylko Ty masz jakąś robotę.
- Możliwe... Dlaczego to cię interesuje? - zapytał podejrzliwie mężczyzna.
- Ponieważ szukam jednego z członków straży miejskiej. Jestem mu winny pieniądze.
- Kogo?
- Czy imię Ernat coś ci mówi?
- Hmm... Ta... Sam jestem mu winien przysługę.
- Wiesz, gdzie mogę go spotkać?
- W mieście, to chyba jasne...
- Nie mam czasu przeczesywać całej tej mieściny. Myślę, że spłacisz dług, jeśli pomożesz mi do niego dotrzeć.
- Może i tak... W sumie, co mi szkodzi... Ernat jest na patrolu, bodajże wyruszył kilka godzin temu. Mają przeczesać okoliczne lasy w poszukiwaniu jakiegoś cieniostwora, co na dziewki poluje. Będziesz musiał i tak poczekać, wróci gdzieś tak za dwa, trzy dni...
- Masz rację. W każdym bądź razie przekażę mu, że mi pomogłeś.
- Ta... - uśmiechnął się żołdak. - Niech dostanie te swoje złoto i niech się wypcha. Cholera...
ÂŁowca nagród nie słuchał dalej lamentów strażnika. Wrócił do stolika, przy którym konwersowali Kyras i Aragorn.
- Niedługo ruszamy dalej. Póki co odpocznijcie.