Stare, dobre czasy...
Do tej pory mam na strychu całą stertę "Kaczorów Donaldów", jednak już do nich nie powracam. Mimo wszystko, gdy byłem jeszcze małym dzieckiem, kochałem tą gazetę i zawsze czekałem z niecierpliwością na kolejny numer. Bardzo lubiłem same komiksy, których było trochę, ale również czekałem na kolejne gadżety, które również sprawiały mi ogromną przyjemność i radość. Muszę przyznać, iż najbardziej podobał mi się sam Kaczor Donald, na dalszy plan schodzili: Sknerus, Goguś, Dasy - ukochana Donalda, Siostrzeńcy, a także Myszka Miki i Goofy, jednak i tak lubiłem czytać przygody każdego z tych bohaterów.