Moje imię (każdy się tego domyśla po nicku) to Kamil. Dość je lubię, oznacza ono ,,kompletny", ,,w całości" albo ,,idealny". Wiem też, że św. Kamil z Lellis jest patronem szpitali i chorych. Może dzięki temu mam takie szczęście w chorobach i urazach (a miałem ich wiele, oj wieele). Na przykład raz upadłem i przebiłem sobie nogę kołkiem wbitym w ziemię. Lekarze stwierdzili, że jakiś centymetr brakował, by mi przecięło żyłę. Albo dostałem metalowym prętem w nos pół centymetra od oka. Ale to już nie ten temat.