Do filmu "Mroczny Rycerz" podchodziłem z małym entuzjazmem - uważając, że będzie on taki sam lub podobny do poprzednika z 2005 roku - także wyreżyserowanego przez pana Nolana - "Batmana: Początku". Tamten film mnie nie zaciekawiał, wplecenie typowo orientalistycznych wątków nie bawi mnie - a wręcz gorszy, bo mieliśmy tysiące filmów traktujących o treningu i zmianie w klasztorach Ninja, Shaolin czy inne Shitolin. Duchowość walki - nie pasowała mi do Batmana - w pewnym sensie stracił w moich oczach, w stosunku do bardzo dobrych (wszak nie świetnych) starszych "Batmanów". Na uwagę zasługiwało jedynie wykrystalizowanie się świetnej postaci komisarza Gordona (a co!
).
Z takim właśnie nastawieniem ujrzenia kolejnego orientalnego chłamu albo komerchy podchodziłem do "Mrocznego Rycerza". Powiększał jeszcze te złe nastawienie fakt, że pojawił się nowy Joker - a nic moim zdaniem nie było zdolne pobić kreacji Jokera w wykonaniu Jacka Nicholsona.
I made a big mistake
Musze przyznać, że film mnie oczarował. Nie on sam - chociaż historia jest świetna - ale postać Jokera - który uosabia i wprowadza w życie klimaty "śmiesznej zbrodni" - które uwielbiam. Owa postać w wykonaniu Heatha Ledgera (Panie świeć nad jego duszą i daj mu Oscara za postać drugoplanową) stanowi snute zapewne przez Nolana studium zbrodni, które zanalizował tutaj wręcz mistrzowsko. Bez postaci kanonicznego już Jokera - film ten byłby taki, jak poprzednik - zapewne. Film przywołuje Jokera z poprzednich - ale jedynie zewnętrznie - wnętrze Jokera, jego zachowanie i cała otoczka - jest odkrywcze i zupełnie nowe - i zupełnie lepsze. Teksty typu "Why so serious", "I am engine of chaos", "And you know what it's most important in chaos? It's fair" mnie kładą na ziemię. Wypowiadane z tym szczególnym smaczkiem. Jack Nicholson był świetnym Jokerem, ale Heath Ledger jest lepszym - mroczniejszym.
I to nadaje "Mrocznemu Rycerzowi" klasy. Ponadto - zrezygnowano z walki z 3 czy 5 wrogami naraz - a walczy się z jednym - kolejny się jedynie rodzi (a'propos - inwersja czasowa w "Batmanach" jest powszechna). Za postać Jokera ten film ubóstwiam :]
Christopher Nolan dał świetny kawałek kina - moim zdaniem - głównie "rękami" (czy raczej twarzą) Ledgera.