Przeklęte Opactwo - Wyprawa na wyspę

[ludi889]

-Jak najbardziej-powiedział Ludi po czym wziął się do roboty.
Sztyletem powoli rozciął skórę na głowie. Odsłoniła się czaszka. Ludi rozcinał ją stopniowo za każdym razem powoli. Po kilku minutach mózg był całkowicie odsłonięty. Wyglądało to okropnie ,ale Ludi próbował nie dawać o tym oznaki, przyszykował sztylet do przebicia mózgu i powiedział
-Czekam na tą inkantację

[Canis]

Uniosłem ramiona do góry, trzymając w prawej dłoni złoty kielich, a lewa to drewno... no to tak ładnie brązowe. przekierowałem dłoń z kielichem przed moją głowę, przemieszałem zawartość i wypiłem nico, po czym ponownie ramiona rozłożyłem i zacząłem wypowiadać inkantację zimnym i niskim tonem głosu...

Arishesh iltuashib, qiosh, ilishash grosh, iziagrysh arishesh, el, oshru iltugraash arishesh, ash, uphuxuesh isish, elyshiz iaysh, ibaship, ish, elizxuysh izqiiposh, arashar, upesh ruxuisheesh, arash, iaosh elhuoshqi, eloshgr aresh, oshru, iahuxuesh ipgreeshar izqielaash!

[ludi889]

W momencie mówienia Inkantacji Ludi przebił mózg swoim sztyletem

[Anv]

W tym samym czasie Anv przebił serce Janusa sztyletem rytualnym.

[Canis]

Ciało zaczęło się powoli unosić, wy odsunęliście się, a ja wylałem na jego rozpłatany brzuch owy zbiór krwi.

Z ciała zaczynała odparowywać woda, ciało coraz bardziej jaśniało, członki ciała zaczynały pękać i unosić się, po kilku minutach całe ciało było w niewielkich kawałkach, i zaczęły płonąć. wszystkie płomyki pomknęły w niebiosa, nad wyspą kłębiły się czarne chmury. Po chwili rozległ się głośny donośny młodzieńczy jęk. Zaczęły nas boleć uszy. po chwili jęk ucichł, a na wyspie doszło do trzęsienia ziemi, straciliśmy równowagę, wszyscy przewróciliśmy się, jęk zaczynał cichnąć, a wraz z nim trzęsienie ziemi, chwilę później chmury rozwiały się okazując piękne rozgwieżdżone niebo.

Spojrzałem na ciała zombie i ujrzałem jak zmieniają się w proch...

- No cóż Panowie... Chyba sie udało, jeszcze pójdźmy do Opactwa, acha Ludi i Anvarunis, moje sztylety...

Powiedziałem i schowałem kostur na plecach i wziąłem rytualny kielich wraz z sztyletami i ruszyłem do opactwa...

[Anv]

Gdy już oddałem Canisowi sztylet poszedłem tuz za nim do opactwa. Przyspieszając kroku aby go dogonić zapytałem - I co teraz zrobimy, czy to już koniec?

[ludi889]

Oddałem sztylet Canisowi oraz ruszyłem za nim pytając go:
-Czy to już koniec? Zrobiliśmy nawet więcej niż byśmy chcieli-westchnął Ludi-mam nadzieje że nic większego od zajączków w lasach nas nie napadnie

[Gunses]

- Najwidoczniej... - rzekłem dołączając do nich - Możliwe, że dopełnienie śmierci Janusa zdjęło klątwę z wyspy i jej mieszkańców. Ale tego dowiemy się w opactwie...

[Canis]

- Sam widziałeś, tworzone istoty magicznie, zombiaki rozsypały się, więc na tej wyspie nic nie ma... do zabijania, przynajmniej teoretycznie...

Doszliśmy do opactwa.

- Raanaarzy... odprawiliśmy rytuał, śmiemy przypuszczać, ze klątwa została zdjęta...

Duch Raan'Oila wyszedł spod posadzki i stanął obok dwóch pozostałych duchów.

- Dobrze więc, dziękujemy wam, odejdziemy więc z bogiem, do niebios... Canisie, niezmarnuj tych mikstur...

- Wy małe nic nie znaczące robaki...

- Zamilcz duszo nieczysta odejdź ze swym pobratymcą...

Dwa duchy Raanaar rozpłynęły się.

- Dziękuję wam za pomoc, żegnajcie.

Raan'Oil również odszedł...

Odstawiłem Kielich i sztylet rytualny na ołtarzu.

- Dobrze Panowie, skoro nie dali nam możliwości rozmowy, no to wracamy na statek... Chyba, ze wolicie dalej gnić na tej wyspie...

[ludi889]

-Nie wiem jak wy ale ja tam wole wracać na statek-powiedział Ludi-No przynajmniej nie muszę już wyciągać-tym samym przyłożył rękę do pochwy z ostrzem

[Gunses]

- Taa, wracajmy. Dosyć mam już tej wyspy i wszędobylskich zmarłych... - rzekł Gunses do reszty kompanii.

[Alfeim]

Doszedłszy do opactwa i wysłuchania Raanaarów, udałem się wolnym krokiem z powrotem na naszą łajbę.
- Masz rację ludi - powiedziałem - Wracajmy szybko do domu.

[Canis]

- Dobrze więc.

Wyszliśmy z opactwa, zamknąłem wrota za sobą.

ruszyliśmy na wschodni brzeg wyspy. Po niedługim spacerze pod pięknym, gwieździstym niebem doszliśmy do statku: Pinka.

- Sterniku, kurs na Atusel, i żeby spokojny rejs był.

- Oczywiście Kapitanie.

- Pozostali żeglarze... Kotwica w górę! Rozwinąć żagle, i wiosłować później, by jak najszybciej być u celu... A i uczestnicy wyprawy... chętnie zobaczę was zaraz w swojej kajucie, gdzie rozdamy nagrody...

Wszyscy przyszli do kajuty i rozdałem nagrody.

Dopłynęliśmy do wsi Atusel, i rozeszliśmy się w swoje strony...

Wyprawa zakończona:

Nagrody:
Skarb piratów: 100 szt. złota
szkatułka z 3x miksturami przemiany w Raanaar
Z kieszeni Canisa: 2200 szt. złota

Czlonkowie wyprawy i ich nagrody:
~ Canis - szkatułka z 3x mikstura przemiany w Raanaar; książki: "Mity, legendy i historia Raanaar" i  "Nasza Wyspa, jej tajemnice i sekrety"
~ Nifrenithil - 190 szt. złota
~ Danielin - 130 szt. złota
~ Serail - 130 szt. złota
~ Gunses - 320 szt. złota
~ ludi889 - 300 szt. złota
~ Anvarunis - 330 szt. złota
~ Diomedes - 300 szt. złota
~ Foltest - 290 szt. złota
~ Alfeim - 310 szt. złota

+ nagrody od króla i MG, jeżeli takie rozda...