Przestraszenie mieszkańcy wioski tuż po złożeniu kosztowności na kręgu uciekli spowrotem do domów. Krąg był jednak obserwowany przez Nieśmiertelnych. Minęła jedna godzina, potem druga. I nic. Noc zaszła na dobre. Jasne światło księżyca podświetlało snopy sunącej się mgły. Nagle, w zbożu usłyszeli dziwny szum. Ze zbóż wyłoniła się postać wiedźmy. Rozejrzała sie po bokach, sprawdzając czy nikogo nie ma. Wyprostowała się, zrzuciła z siebie stare łachy, które odsłoniły elegancką suknie. Zapała się za twarz i zdarła z niej maskę, kryjącą młodą twarz. Następnie jednym ruchem zerwała perukę ukazując tym samym kruczo czarne włosy. Ze zgarbaciałej starowinki przeistoczyła się w młodą kobietę. Zdziwienie Wampirów tym widokiem nie miało końca. Kobieta podeszła do kręgu. W stare łachy zawinęła kosztowności mieszkańców oraz maskę i perukę. Wampiry nie mogły patrzeć jak okrada wieśniaków. Wyszli ze zboża jak duchy i otoczyli kobietę:
- Chyba zabrałaś kilka nieswoich rzeczy wiedźmo? - kobieta jednak nie przejęła sie tym, wręcz przeciwnie. Zaśmiała sie i przemówiła - Z dobrego serca wam radzę, zostawcie te sprawy w spokoju. Sprawe Srebrnego Wilkołaka, sprawę pojawiających się zmarłych, moją sprawę. Bo jeśli nie zostawicie tego w spokoju. Będziemy zmuszeni was zabić. No a tymczasem.. Bywajcie! - powiedziała kobieta, po czym zrobiła ruch, który wydawał by się być krokiem i znikła...