" Losy świata "
Witam wszystkich ,
Chciałbym przedstawić wam moje opowiadanie , którego nazwa brzmi " Losy " , a jego tematyką są dalsze losy bezimiennego , zakładając , że skończył grę drogą Adanosa
Ostrzegam że nie umiem pisać , więc prosze mnie tak strasznie nie besztać jeśli łaska
tak więc życzę miłego czytania
Część pierwsza ,
... Bezimienny staje koło kamiennej bramy, używa dwóch berł , po czym portal się otwiera...
Xardas schylił głowę ku bezimiennemu i powiedział :
- No więc , w takim razie ruszajmy.
Bezimienny odparł :
- No to ruszajmy.
Dwóch śmiertelników przekroczyło portal , po czym zatrzasnoł się za nimi... nagle bezimienny wraca się , podchodzi do zamkniętego portalu i przygląda mu sie...
Bezimienny: Xardasie , czy możemy jeszcze wrócić???
Xardas: Obawiam się , że nie... przeciez już ci to tłumaczyłem... choćmy dalej.
Xardas i Bezimienny ruszyli ku niezbadanym krainom , bezimienny podziwiał przyrodę , otaczające ich lasy , łąki , polany... dostrzegł nawet biegające w oddali płochliwe jelenie.
I tak szli sobie cichutko bez rozmów przez kilka godzin. Nagle bezimienny zatrzymał się i powiedział:
Bezimienny: Ale tu nudy... przecież tu nic nie ma !! same drzewa , kwiaty , trawa , jakieś tam zwierzęta i to wszystko ! ... żadnych ludzi , czuję się okropnie.
Xardas: spokojnie przyjacielu , wszystko ci wyjaśnię , narazie choćmy.
Bezimienny i Xardas zaczeli iść dalej i tak sobie szli aż do wieczora...
Bezi: robi się już pózno ... może rozbijemy tu obóz i prześpimy się do rana ???
Xardas: nie , to ... to znaczy tak .. prześpijmy się , masz rację.
Bezimienny zaczoł szukać drewna na ognisko , a Xardas stanoł na uboczu , koło sosny i zaczoł niespokojnie sie zachowywać ,a nawet co najmniej dziwnie.
Po kilku minutach bezi przyniósł drewno i rozpalił ogień, po czym spostrzegł stojącego Xardasa... Bezimienny podszedł do niego , a ten nagle sie odwrócił i rzekł: No dobra kolego .... tu się kończy twoja przygoda !!!!
bezi: słucham ?? odbiło ci czy co ??
Xardas: Ależ ty jesteś głupi i naiwny... ale dobrze , moje rzeczy się spełniły !!!
bezi: o czym ty bredzisz do jasnej cholery !!??
Xardas: Giń psie !!!! Beliarze zniszcz go !!! - po tych słowach Xardas wziął runę " totalna destrukcja " i wymierzył ją w stronę bezimiennego.
- HahahahahahaAaaahahahahahahaha ... po czym z całej mocy uderzył zaklęciem, jednak niestety coś poszło nie tak i zaklęcie powróciło spowrotem do tego , co je wypuścił. Xardas jęknoł i legł na ziemię. Wyglądał jakby duch z niego wyzionoł.
Bezimienny nie wiedział co robić , wiedział że Xardas nie żyle , ale nie wiedzial co czynić dalej.
Xardas mnie zdradził ??? o co jemu chodziło , dlaczego chciał mnie zabić ?? - mówi po cichu do siebie bezimienny... A wiedziałem... WIEDZIAÂŁEM !! - wrzasnoł , że jemu nie można ufać!!!! Dlaczego ja mu zaufałem !!!! mogłem te zasrane artefakty poświęcić swojemu bogu Innosowi ! a ten pindol mnie znowu zdradził i chciał do tego zabić...
Bezimienny skończył krzyczeć po czym schylił się nad ciałem Xardasa i zaczoł je targać, bić...,
rodzierał je , dziabał mieczem i wrzeszczał - Dlaczego mi to zrobiłeś !!!!!!!! dlaczego !!!!!!.
Po chwili przestał ... ale nagle złapał się za głowe jak zobaczył rozszarpane ciało Xardasa...
Ahh.. dobrze ci tak zdrajco ! - odparł bezi sam do siebie , po czym wstał i poszedł w ciemną noc z pochodnią. Gdy tak szedł , rozmyślał jak by tu wrócić do świata...
Po kilku godzinnym marszu doszedł do kamienej bramy , ale był już tak zmęczony , że ledwo co stał na nogach. No dobra , musi dać się to jakoś otworzyć - pomyślał... - berła zostały po drugiej stronie... no nie wiem... bezi sobie rozmyślał a tu stąd nizowowąd portal sie przed nim otwiera.. bezi nie może uwieżyc na własne oczy.
- no no , jestem spowrotem , pójdę sobie do Vengardu - pomyślał bezi , po czym ruszył z pochodnią w ciemną noc. Po kilkunastu minutach dostrzegł światła miasta.
- No tak , ale przecież wyeliminowałem rhobara dla tej świni... teraz będą mnie ścigać. Muszę się jakoś zakamuflować. Bezimienny popatrzał w trawę i zobaczył leżący na ziemi hełm ze zbroji paladyna. W końcu wpadł na pomysł , że założy go sobie na głowe i nikt go nie pozna.
A więc założył hełm i podszedł do północnej bramy odbudowanej już stolicy. Został zatrzymany przez strażników.
Straznik : Zaczekaj kolego , tędy nie przejdziesz.
Bezi: Dlaczego ??
Strażnik: Już po twoim obszarpanym wyglądzie widać , że jedyne co ze soba przynosisz to kłopoty!.
nagle strażnik wyjął pohodnię , zapalił i machnoł koło głowy bezimiennego, po czym odparł:
- Co ty pajac jakiś jesteś czy co ?? co ty masz na tej głowie...
Bezi: to nie twoja sprawa cudaku.
Straznik : A właśnie że moja , bo i tak cie nie wpuszcze do miasta.
Bezi: A może jakaś łapówka ? - bezi wyciąga z kieszeni swojej skurzanej zbroi 25 sztuk złota.
Strażnik : chyba oszalałeś ??
Drugi strażnik się odezwał:
- dobra , wpuść go i będzie spokój.
Strażnik : ale...
Straznik2: Dobrze , możesz przejść...
Bezi: Dziękuję.
bezimienny wszedł do ciemnego i dość ponurego miasta. Na ulicach były totalne pustki , no niby było już po północy ale jak na stolicę to dziwnie sprawa wyglądała.
Bezimienny idzie i nagle zatrzymuje go stojący na środku drogi człowiek, chyba jedyny w mieście oprócz dwóch strażników bramy.
Bezimienny przeraził się na jego widok. Człowiek ten miał długie włosy i pomarszczoną twarz. Wyglądał na ponad 50 lat , chociaz w tych ciemnościach trudno dostrzec szczegóły.
Bezi: Ja tylko...
Straszny człowiek: hhhm... rozejżyj się tu trochę... ta noc może być twoją ostatnią nocą w tym mieście. - po czym człowiek odwrócił się i poszedł w czarną noc.
Bezimienny był tak przerażony że nie wiedział co ma czynić. Nagle zerwał się i podbiegł do pierwszego lepszego domu , zapukał do drzwi i krzyknoł : Halo , jest tu kto ??? Prosze mi otworzyć , chciałbym przenocować !
nagle jakaś kobieta otworzyła mu drzwi i rzekła:
- Prosze , niech szanowny wejdzie.
Bezimienny: Wielkie podziękowania.
Bezimienny wszedł po cichu do domu , a kobieta zamkneła za nim drzwi.
Kobieta: Nazywam się Kena , jeżeli pan chce przenocowac , to mam na górze wolne łóżko ... prosze , o to klucz do pokoju gościnnego.
Bezimienny: Często ktoś tak wpada przenocować?
Kena: niemal każdego wieczoru , dlatego jestem do tego przezwyczjona.
Bezi: to ja już pójdę , jestem tak zmęczony że...
Kena: oczywiście , dobranoc. aha , bym zapomniała... ja jutro z rana wychodzę , więc sam pan tu się obsłuży , dobrze ?
bezi: oczywiście.
Bezimienny poszedł po schodach do pokoju gościnnego , zdjoł swój hełm i walnął się na łóżko po czym zasnoł.
CDN.