Autor Wątek: Kunkido cz.1, 2 i 3  (Przeczytany 1631 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Doman

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 364
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Kunkido cz.1, 2 i 3
« dnia: 25 Czerwiec 2008, 13:41:01 »
Dobra, napisałem coś takiego, prosiłbym o ocenianie.

Dawno, dawno temu, w mieście zwanym Andona – stolicy największego państwa na świecie Masgonu - założono pewien klasztor – klasztor, w którym mieszkali najwięksi mistrzowie kunkido – stylu walki, zawierającego w sobie elementy aikido i kung-fu. Pewnego dnia do stolicy wdarli się Hardrokowie – nikt tak naprawdę nie wie, czy to ludzie, czy inne stworzenia. Ubierają się w czarne płaszcze, mają nimi pokrytą całą powierzchnią ciała. Jeżdżą na stworach, podobnych do koni, które są całe czarne i nazywane są  „Kalthany”. Tak więc wdarli się do stolicy, zabijając po drodze każdego kto do nich nie należy. W końcu pozostał tylko klasztor. Wszyscy mistrzowie byli przyszykowani do walki na śmierć życie. Hardrokowie ruszyli, było ich kilkanaście razy więcej od obrońców. Po ciężkich bojach, zwyciężyli mistrzowie kunkido. Wprawdzie zostało ich tylko trzech, ale zdołali kontynuować ten piękny styl walki i dziś jest równie dobrze rozwinięty, co wtedy. – Powiedział te słowa mistrz Dashi (czyt. Daszi) do swych ośmioletnich uczniów.
- Mistrzu, a czy Hardrokowie jeszcze istnieją?
- Nie widziano ich od setek lat, więc raczej nie.
- A co się stało z tamtym klasztorem?
- Właśnie się w nim znajdujemy. Jeszcze jakieś pytania?
- Nie.
- Dobrze, przejdźmy do ćwiczeń. Merson – rób szpagat, Sirwen – walcz z Karinem.
Gdy uczniowie zaczęli trenować, ich mistrz poszedł do biblioteki klasztornej i zaczął czytać książkę pt. „Hardrokowie”.
- Mistrzu, skończyliśmy walkę – powiedział Sirwen.
- ÂŚwietnie, a więc pójdźcie odpocząć.
Uczniowie wypełnili polecenie i poszli do swojego pokoju. Pokój był jeden duży, wspólny dla wszystkich uczniów.
- Ciekawe co się stało z tymi co napadli klasztor, jak oni tam mieli?
- Hardroki, jakoś tak, może w tej chwili kumulują siły. Dashi jest bardzo mądry, a więc nie na darmo czyta książkę o nich.
- Też tak myślę, powinniśmy się przygotować do walki z nimi.
- O, tu jesteście, mistrz dał mi niezły wycisk, ale wreszcie zrobiłem szpagat – wtrącił się Merson.
- Tobie mistrz, a mi Karin, wygranie z nim jest niemożliwe – powiedział Sirwen.
- Miałem szczęście, ale wracając do tematu, to gdzie Hardroki mogą kumulować siły?
- Hardrokowie, nie Hardroki, przecież oni zostali pokonani, nie wrócą, nie mają szans – powiedział Merson.
- To jak myślisz, dlaczego Dashi czyta o nich i to w dodatku z niepokojem na twarzy?
- Nie wiem, ale moim zdaniem, nawet jakby istnieli, to nie odważyliby się zaatakować naszego klasztoru.
- Możliwe, ale zawsze lepiej być przygotowanym.
- To się przygotujcie, ja nie mam chęci, zwykła strata czasu.
- Dobra, przestańmy dyskutować ze sobą, spytajmy mistrza.
Uczniowie poszli do pokoju Dashiego, ich mistrz medytował.
- Mistrzu Dashi, chcieliśmy zapytać o Hardroków...
- Jesteście mądrymi i silnymi osobami, jeśli was niepokoją. Na pewno jacyś przeżyli, ale co się z nimi stało? Wyginęły czy cały czas żyją? Odpowiedź uzyskamy przez medytowanie. Usiądźcie koło mnie i zacznijcie medytować, cały czas zadawajcie sobie pytanie „czy Hardrokowie istnieją”. Zaczęli medytować, uczniowie byli podekscytowani, zaś mistrz zaniepokojony. Po kilku godzinach Dashi przemówił:
- One, one istnieją.
- A więc szykujmy się do bitwy!
- Na razie jest ich za mało, jedyne co pozostaje to ostro trenować, aby stanowiły mniejsze zagrożenie.

Sześć lat później...

Mistrz Dashi zwołał zebranie:
- Wszyscy moi uczniowie, Hardrokowie zebrali wielką armię, zaczęli już napadać na miasta w Masgonie. Proszę was oto, abyście nie dopuścili, do końca kunkindo, musicie pokonać armię nieprzyjaciela. Trenuję was już dziewięć lat, jesteście świetnymi wojownikami, którzy potrafią poradzić sobie z największym niebezpieczeństwem. Wystarczy tylko wiara w siebie i w przyjaciół. Od tej chwili jesteście jednością, nie jesteście już uczniami, jesteście mistrzami. Mój czas już nadszedł, moja ostatnia prośba to „wkopcie tym przeklętym Hardrokom!”
- Mistrzu, nie odchodź!
Ale Dashi zmarł, jego uczniowie zaczęli płakać i krzyczeć „mistrzu Dashi!”. Jedynie Sirwen zachował zimną krew i powiedział:
- Nie warto płakać nad zmarłymi, gdyż oni tego nie chcą. Mistrz Dashi na pewno nie chciałby abyśmy nad nim płakali. Jego cel był inny, chciał aby dało nam to siłę. Wypełnijmy jego ostatnią prośbę!
Nowo awansowani mistrzowie, wzięli jego ciało i pogrzebali. Wszyscy, nawet Sirwen powstrzymywali się od płaczu na pogrzebie.
- No dobra, a więc opracujmy jakiś plan walki z Hardrokami.
- Ja proponuję, aby jeden poszukał wszystkiego co nadaje się do walki, a dwóch poszło ewakuować mieszkańców Andony w okolice klasztoru. Zdolnych do walki uzbroimy.
- Ja będę szukał uzbrojenia, a wy ewakuujcie miasto – powiedział Merson.
Tak też zrobili, Sirwen i Karin poszli ewakuować miasto. Niektóre osoby nie słuchały się ich i uciekali z miasta, ale większość zrobiła tak jak im kazali. Za godzinę całe miasto było już uzbrojone i gotowe do obrony. Nagle z oddali wydobył się dźwięk - dźwięk rogu. Miasto stało jak sparaliżowane, a wszyscy byli wystraszeni. Sirwen wyszedł z klasztoru zmotywować ludzi:
- Ludzie, wygramy tę bitwę! Nie pozwólmy by jakieś stworzenia z nami wygrały! Zróbmy to dla zmarłych, zróbmy to dla przyjaciół, rodzin i wszystkiego co dobre na tym świecie. Pamiętajcie że śmierć to kolejny etap życia! Chwała albo śmierć!!!
Po tych słowach miasto odżyło, niektórzy nie mogli się już doczekać bitwy. Sirwen wrócił do klasztoru mówiąc, że miasto jest już gotowe. Nie pozostaje już nic innego jak czekać na szturm.W końcu Hardrokowie zaatakowali. Mieszkańcy nie stanowili dla nich wyzwania i szybko się z nimi uporali. Po kilku minutach doszli do bram klasztoru i staranowali wejście. Mistrzowie kunkido rzucili się na nich i zabijali setkami. Po kilku minutach zaciętej walki Sirwen został ranny. Jego przyjaciele zauważyli to i zabijając po drodze Hardroków dobiegli do niego, wzięli na ręce i starali się uciec. W końcu dobiegli do trzymetrowego muru, przeskoczyli go i zaczęli uciekać. W czasie ucieczki, kilkadziesiąt Hardroków zagrodziło im drogę, ale Merson zabił je jednym ruchem miecza. Na dalszej drodze nie spotkali więcej wrogów, a po kilku minutach znaleźli kryjówkę – był to wydrążony w skale tunel. Weszli tam i zaczęli opatrywać Sirwena.
- Już dobrze się czuje, przestańcie. Zawiodłem; jakby nie ja, to byśmy pokonali te przeklęte stworzenia – powiedział Sirwen.
- To nie twoja wina, było ich za dużo. Jakby nie ty, to pewnie wszyscy byśmy zginęli.
- Przynajmniej z honorem! Walczylibyśmy do końca, a nie uciekali.
- Przestańcie! Lepiej zróbmy coś, aby pokonać Hardroków.
- Zgadzam się, ale co proponujesz?
- Trenujmy, nic innego nie możemy robić.
- Nawet jeśli będziemy kilka razy silniejsi niż teraz, to i tak nie pokonamy tych stworzeń, jest ich za dużo!
- No to siedźmy na tyłkach i nic nie róbmy! Zawsze jest jakaś szansa, nikła, ale jest.
- Mistrzowie kunkido, nigdy się nie poddają, ja wolę śmierć, niż poddanie się!
- Ja również, róbmy co się da, nie zawiedźmy mistrza Dashiego.
Mistrzowie zaczęli ćwiczyć jak jeszcze nigdy, a za kilka dni wyruszyli w podróż. Podróż ta miała na celu rozpoznanie sytuacji w kraju. W każdym mieście w którym byli, Hardrokowie pełnili władzę i nie było żadnych śladów ludzi. W pewnym mieście, zaatakowali ich okupanci, ale trójka mistrzów spokojnie sobie z nimi poradziła. W końcu doszli do miasta, w którym mieszkańcy obronili się przed najeźdźcami.
- Gdzie znajdę waszego przywódcę? - zapytał Sirwen
- A co cię to? - odpowiedział mieszkaniec.
- Jesteśmy mistrzami kunkido, chcemy zorientować się...
- Idźcie prosto, a traficie - przerwał.
- Aha, dziękuję bardzo.
Poszli na wprost i trafili do wielkiego mieszkania, zapukali:
- Czego? - zapytał wódz tego miasta
- Jesteśmy tu, by zorientować się w sytuacji.
- A kim jesteście?
- Mistrzami Kunkido.
- Jakie wieści przynosicie?
- Stolica padła, jesteśmy jedynymi ocalałymi, chyba tylko wasze miasto nie jest pod władaniem tych przeklętych Hardroków.
- Te stwory, a więc tak się nazywają. Nasze miasto odparło atak, nasi wszyscy mieszkańcy są dobrze wytrenowani.
- Możemy jeszcze lepiej ich wytrenować.
- Dobrze, za pół godziny, koło mojej chaty będą wszyscy chętni.
- Dziękujemy bardzo.
W całej trójce odżyła nadzieja, że z pomocą tego miasta będą mieli szansę na odbicie stolicy.
- No dobra, z taką armią możemy odbić jedno miasto, ale co z pozostałymi?
- Tym będziemy się martwić, jak już ją odbijemy.
- Andona jest za daleko stąd, nie będziemy mogli odbić jej w pierwszej kolejności.
- Trzeba znaleźć ich słaby punkt. Pokrywają się czarnymi szatami, czego mogą się bać?
- Powiedziałbym "światła", ale przecież nie zaatakowali w nocy.
- Może mają jakieś kompleksy, że nie chcą ujawnić swojej twarzy?
- Bardzo śmieszne. Lubią mrok, ciemność, czerń.
- A próbował ktoś zdjąć z nich ten płaszczyk?
- Właśnie, może ściągniemy i będziemy ich udawać?
- Tylko czy to się da ściągnąć?
- Hej, już minęło pół godziny, chodźmy nauczać mieszkańców.
Całe miasto przyszło na trening, mistrzowie zaczęli nauczać. Wiedzieli, że w walce za dużo im nie pomogą, ale zwiększą ich pewność siebie. Po kilku godzinach ćwiczeń, róg Hardroków zawył nad miastem. Mieszkańcy wyciągnęli broń, nie bali się, tylko byli dumni z tego co robią.
Nadszedł czas na naszą wygraną! Jeśli my przegramy, to przegra całe państwo - pamiętajcie o tym. Ta walka przejdzie do historii! Wkopmy tym przeklętym stworzeniom - powiedział Merson. Hardrokowie wkroczyli do miasta. Tym razem mieszkańcy stawiali znacznie większy opór. Sirwen nie mógł wytrzymać i rzucił się na stwory. Jednym ruchem miecza, zabił ich kilkadziesiąt, lecz za chwilę jeden z Hardroków wytrącił mu miecz z ręki. Zaczął walczyć wręcz, co wychodziło mu znacznie lepiej niż z bronią. Karin przyszedł z pomocą koledzę, zabijając jednocześnie mnóstwo stworzeń. Merson wyciągnął łuk i zaczął strzelać do Hardroków. Każda jego strzała trafiała prosto między oczy najeźdźców. Wódz miasta wyszedł ze swej chaty, wyciągnął topór i zaczął walczyć. Po chwili mocno zranił jednego z atakujących, po czym Hardrokowie, zaczęli uciekać z miasta. Zraniony stwór przemówił:
- Wygramy tą wojnę!
- Kim wy jesteście? Dlaczego nas atakujecie? - zapytał Sirwen
- Jesteśmy takimi samymi stworzeniami co wy. Walczymy w imię naszego pana – Hardara.
- Dlaczego wasz wódz nas atakuje?
- Dashi opowiadał wam historię, zaczynając od naszego ataku na klasztor. Bał się powiedzieć, co się stało wcześniej.
- Co się stało wcześniej?!
- ÂŻyliśmy w zgodzie z mistrzami kunkido, lecz oni stwierdzili że jesteśmy za silni i możemy stanowić dla nich zagrożenie. Zrobili wspólną ucztę, wszyscy chętnie przyszli. Dania były bardzo smaczne, ale do picia, dali nam zatrutą krew. Po kilku godzinach, zaczęliśmy się źle czuć. Nagle, naszemu wodzowi wyrosły ogromne kły. Zabił jednego z naszych, zabrał do cienia i zaczął pić jego krew. Poszliśmy za nim, a gdy weszliśmy do cienia, to znacznie lepiej się poczuliśmy. Nie było wątpliwości, staliśmy się wampirami. Okryliśmy się czarnymi szatami i ruszyliśmy na klasztor, jednak mistrzowie nas pokonali. Niektórym udało się uciec. Po kilkuset latach, cały czas żyliśmy. Coś trzeba było z tym zrobić. Ponownie ruszyliśmy na klasztor. Mieliśmy nadzieję, że tam znajdziemy odpowiedź, jak zostać ludźmi, jednak jej nie znaleźliśmy. Ostatnią szansą, było ruszenie na pozostałe miasta, lecz tam również nic nie znaleźliśmy.
- Skąd mam mieć pewność że nie kłamiesz?
- Mistrz kunkido powinien to wiedzieć.
- Po co mistrzowie mieli by was zamieniać w wampiry?     
- Ich cel z pewnością był inny. Pewnie chcieli naszej śmierci.
- Jak można zamienić was w normalnych ludzi?
- Jedynym sposobem jest śmierć ostatnich mistrzów kunkido...
Po tych słowach zmarł. Mistrzowie stali jak zamurowani, nie wiedzieli co zrobić. Wódz wioski odezwał się:
- Nie wierzcie mu. Oni chcą was zabić, a później zająć się resztą.
- Jeśli mówił prawdę, to jedynym co możemy zrobić, jest samobójstwo. - powiedział Serwin
- Zawiedziemy wtedy mistrza Dashi. Nasz styl walki przestanie istnieć. - odpowiedział Merson
- Nie wiem co zrobić. Jak się przekonać czy mówił prawdę?
- Mówił prawdę, ja to wiem. ÂŻegnajcie wszyscy – powiedział Serwin
Po tych słowach, wyjął miecz i wbił go sobie w brzuch. Po chwili padł na ziemię martwy.
- Nie!!! Serwin.
- Za późno, on nie żyje.
- Nie dajmy się oszukać, nie postępujmy tak jak Serwin.
- Masz rację. Wkopiemy Hardrokom, nie poddamy się!
Merson przemówił do mieszkańców:
- Chodźmy na stolicę. Odbijemy ją! Uda się nam!
- Będziemy musieli odbić jedno miasto po drodze, bo inaczej nie dojdziemy. - dodał Karin
- A więc chodźmy, dla nas to żadne wyzwanie.
Dwaj mistrzowie poprowadzili mieszkańców na miasto, które musieli pokonać, aby dotrzeć do Andony. Po drodze zaatakowała ich grupka Hardroków, lecz bez kłopotów sobie z nimi poradzili. W końcu doszli do pierwszego celu. Wszyscy wyjęli broń i ruszyli na miasto. Hardrokowie stawiali duży opór, lecz po kilku minutach, zaczęli się wycofywać. Atakujący nie pozwolili im na to, okrążyli ich i wszystkich zabili.
- Zwycięstwo! - krzyknął Karin
- Wejdźmy do miasta i przyszykujmy się na następny atak. - rozkazał Merson
Wszyscy wypełnili jego polecenie. Nazajutrz każdy mieszkaniec był przygotowany.
- Na stolice!
- Tak już czas na pokazanie tym przeklętym stworzeniom kto tu rządzi.
           

Ciąg dalszy nastąpi   
         

Oceniajcie, bo na razie mało tych ocen, a ja nie wiem jak mi to wychodzi.



Mam nadzieję że się podobało.
« Ostatnia zmiana: 27 Czerwiec 2008, 11:46:49 wysłana przez Lord Kamil »

Offline Patty

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7406
  • Reputacja: 7093
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wszechwiedzy nie mam, lecz wiem różne rzeczy
    • Karta postaci

Odp: Kunkido cz.1
« Odpowiedź #1 dnia: 25 Czerwiec 2008, 15:01:52 »
Rzeczywiście wygląda na krótkie. Mistrz Dashi z czymś mi się kojarzy, ale mogę się mylić. Ciekawa fabuła. Powtarza się w pierwszym zdaniu słowo "klasztor". Nie wpływa to jednak na koniec opowiadania. Szkoda, że nie zamieściłeś opisu Hardroków. Błędów ortograficznych nie dopatrzyłem się, chociaż są braki w interpunkcji. Ogólnie jest dobrze, ocena: 9/10. Przydałaby się też mapka.

Dalsza część, a nowego posta pisał nie będę. A więc tak.
Fabuła nadal ciekawa, ale jedno potknięcie jest. Jak można zabić kilkadziesiąt Hardroków? Reszta jest dopracowana, co bardzo mi się podoba. Błędów już nie ma. Przydałoby się zwiększyć długość. Jest dużo lepiej, ocena: 9+/10.


« Ostatnia zmiana: 25 Czerwiec 2008, 19:41:02 wysłana przez Dexter666 »

Forum Tawerny Gothic

Odp: Kunkido cz.1
« Odpowiedź #1 dnia: 25 Czerwiec 2008, 15:01:52 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything