Autor Wątek: Wojna o Wyspe W Tym Kazda Czesc Wojny o Klasztor i Inne Dodatki  (Przeczytany 2041 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Pan Mroku

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 119
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
CZESC I

Bitwa o Klasztor-oczami Pyrokara
Chyba każdy wie kim jest Pyrokar więc omine jego opis ok?

Pyrokar obudził się tego dnia o świcie. Leżał jeszcze przez chwilę w łóżku, ale w końcu wstał. Ubrał szatę, wziął parę run i poszedł na dziedziniec klasztoru. Nowicjusze już wzieli się do pracy-zaczeli zamieniać klasztor w twierdze. ÂŚciągneli robotników z miasta, którzy pogrubiali, a w niektórych miejscach powiększali mury klasztoru i robili dwie wieże, po obu stronach bramy. Starych drzwi nie było już, tylko duża brama. Powbijali na zewnątrz w nią kły rożnych stworów, by w czasie szarży zatrzymało to napastnika. Dachy w budynkach były proste, a na nich mini murek, za którym można było się ukryć. Po bokach klasztoru, na dachach były również wieże. Na dachu kościoła była najwyższa z wież, z której był widok aż do gospody Orlana. Do każdej z wież prowadziły drabiny. Nowicjusze przygotowali rożne szafy, pułki, krzesła, stoły i wszystko co z drewna koło bramy, by w razie otwarcia jej, można było czymś zasłonić wejście. Wszędzie na dziedzińcu stały krótkie murki, jak na dachach. Specjalnie na schodach kościoła stał większy mur dla magów. Do Pyrokara podszedł Talamon.
-Pyrokarze! Oczyściliśmy drogę w tajemnej bibliotece że szkieletów. W razie ucieczki możemy zamknąć drogę tam prowadzącą, wyczarować na straż potwory i ukryć się w komnacie dla paladynów. Tam nikt nie wejdzie, ani nie znajdzie.
-ÂŚwietnie! Weźcie tam wszystko ze spiżarni. ÂŚwiętą komnate ukryć też murem i wziąć tam wszystko że skarbca.
Talamon ukłonił się i poszedł wypełnić polecenie. Pyrokar wyszedł bramą i spojrzał na umocnienia zewnętrzne. Most był pogrubiony,a na jego drugim końcu postawiono palisadę z bramą. Ze strony klasztoru był mur na około tego (nie wiem jak to nazwać...tam gdzie stoi pedro). Na skałach w dól, były wbite paliki. Całe mury dookoła klasztoru, były obwieszone malinami, jeżynami, dziką róża i każda kłująca rośliną jaką udało się znaleźć. Pyrokar użyl świętego płomienia, by kula rozjaśniała tę cześć na rożne kolory w noc i żeby aura innosa,w tym zatrzymała orków, którzy służą ciemności. Pyrokar wraz z radą codzień próbował wykożystac rożne mikstury, rośliny i runy do takich rzeczy. na razie udało się im zaklęcie rozmnażania ognistego ziela, by paliło w nogi tych co po nim chodzą. na razie całe ziele było ukryte pod (gdzie pedro) i w razie jakby orkowie tam byli, można je wysunąć na powierzchnie. Nowicjusze zaczęli stawać na swoich posterunkach. na razie dali nowicjuszom lekką zbroję łowcy smoków, kusze i miecze. Pyrokar poszedł na dziedziniec i usiadł na ławce.Po jakiejś godzinie usłyszał róg dochodzący,z najwyższej wieży.
-Jakaś armia idzie!-usłyszeli wszyscy z góry
Wszyscy zaczęli się wysypywać z piwnic i pokoi.
Jakim cudem już tu są-pomyślał Pyrokar.
-Szybko się poruszają!-znowu usłyszeli
-To orkowie?-odkrzyknął Agon
-Zaraz...To ludzie!
Ostatnie słowo wypowiedzieli po nim wszyscy, ze zdziwieniem. Pyrokar pognał po drabinie, na dach. Zobaczył mnóstwo ludzi biegnących po moście, a na przedzie rycerzy.
-Otworzyć brame!-krzyknął Babo z drugiej wieży
Po otwarciu bramy prawię całe Khorinis wbiegło do klasztoru. Pyrokar zszedł na dól i ustawił się razem z innymi, na przeciwko nowo przybyłym.
-Armia Ciemności zaatakowała miasto!-powiedział Lord Hagen wynurzając się z tłumu
-Co to za armia?-warknął Serpentes
-Orkowie mają sojuszników... Nie widzieliśmy wszystkich alę na pewno są tam z ludzi bandyci i zombie.
Tłum zaczął szeptać. Pyrokar jako główny mag klasztoru zabrał głos.
-Niech będzie! Macie coś ze sobą?
-Dość dużo żywności, wodę, broń, pochodnię i parę innych rzeczy.
-Oczywiście. Talamon! Zacznij rozdzielać to co mają gdzie trzeba-powiedział Pyrokar i poszedł do swojego pokoju.
Wziął kartki, na których były plany. Teraz zależało wszystko od tego, jak pójdzie walka najemnikom. na pewno Onar ściągnie wszystkich myśliwych, farmerów i wszystkich ludzi z poza miasta i zrobi dobrą obronę. Skoro Khorinis upadło oni na pewno też... Jedyną nadzieją jest tu przygotować dobrą obronę i żeby orkowie ponieśli duże straty, z najemnikami. Nie mogę uwieżyć że teraz wszystko zależy od Onara-pomyślał.

CZESC II

-Obudź się panie, jesteś potrzebny!
Pyrokar obudził się i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Był w swoim pokoju i obudził go nowicjusz Agon. Nic już nie mówiąc wstał i wyszedł na dziedziniec. Większość ludzi miała l.p.l.s, ale byli też inni. Na murach i wieżach stali łucznicy (w tym eee gdzie Pedro też są mury i brama), a za murami kusznicy. Za tymi małymi murkami na dziedzińcu, ukrywali się ludzie z długa i jednoręczna bronią. Kusznicy i łucznicy mięli również miecze dwuręczne rożnego rodzaju. Paladyni
stali w rzędzie na murach, za łucznikami. Magowie stali przy wejściu do kościoła. Vatras stał na najwyższej ze skał i coś mówił w powietrze.
-Co on robi?-spytał się Pyrokar Agona
-Robi falę na wodzie, żeby czasem nawet dosięgnęły mostu. I Talamon odkrył nowe działanie runy pieść wichru. Teraz może wywołać wichurę, a dzięki runie błyskawicy, mogą je przyzywać.
Pyrokar kiwnął głowa i ustawił się z magami. Wiatr szarpał ich na boki, a strach przed nadciągającą bitwą zmniejszał morale ludzi. Ludzie zaczęli zapalać pochodnię na dziedzińcu. Pyrokar użył świętego płomienia jeszcze raz,na wszystkie bramy,drzwi i mury.Po paru godzinach usłyszeli róg.
-Jacyś ludzie jadą na koniach!-z wieży
-Otworzyć bramy!
Kiedy ludzie wjechali zobaczyli że to najemnicy z farmerami i myśliwymi. Generał Lee zsiadł z konia i podszedł do Pyrokara.
-Straciliśmy połowę ludzi. Najgorsze jest to że nie wiem jak! Spaliśmy, kiedy ktoś krzyknął żeby uciekać.Wstałem i zacząłem biec na zewnątrz. Wszędzie były trupy strażników... Kiedy wszyscy wyszli, wsiedliśmy na konie i przyjechaliśmy tu. Jak jechaliśmy niektórych trafiły jeszcze strzały.
-A gdzie Onar?-spytał się Pyrokar
-Z tego co wiem (dał drapaka).
Pyrokar kiwnął głowa i kazał im wszystko wypakować co wzieli.Okazało się że Bennet ich kowal dał im trochę magicznych mieczy, po czym go zastrzelili. Lee miał poprowadzić żolniezy na dachach, w czasie bitwy. Siedzieli w ciszy kolejną godzinę, kiedy usłyszeli hałas dochodzący od pokoi na tyłach. Pyrokar poszedł tam z paroma magami i żolniezami i nic nie zobaczył.Spojrzał w górę i to co tam zobaczył zatkało go. Ze skał wysoko leciały ku nim demony.
-Demony!
żolnieze zaczeli strzelać z kusz, a magowie próbowali ich zamrozić. Pyrokar sam rzucał ciągle zaklęcia, ale było ich za dużo.
-To na nic-warknął-Zaraz je załatwię czymś mocniejszym
Wszedł na dach i wziął święty płomień i rzucił kulą między demony. Chodź żadnego nie trafił sama kula z mocą Innosa w niej,oślepiła i powaliła demony.Rozejrzał się i zobaczył że zabito jakiś 4 najemników i 2 nowicjuszy.
Bum
Rozległ się odgłos
Bum
Wszystko się zatrzęsło
Bum
Wszyscy wrócili na stanowiska
Bum
Pyrokar się zdenerwował i wszedł na mur. Ogromna armia maszerowała od gospody Orlana. Spojrzał ze strachem na ich liczebność. Bez dobrej strategii nie mięli szans. Kiedy się trochę zbliżyli, Pyrokar zauważył że większość z nich to orkowie. Armia zatrzymała się, na wprost bramy przed mostem.
-ÂŁucznicy!-krzyknął Lee
Założyli strzały i wycelowali.
-Czekać...
ÂŁucznicy się zatrzęśli przed kolejnym bębnem
-Czekać...
Armią tracąc szyk,zaczęła biec na bramę.
-Teraz!
Pyrokar usłyszał tylko swist strzał przecinających powietrze,po czym pierwsze rzędy padły.
-Nałożyć strzały!
Szamani orków zaczęli kulami ognia strącać zolniezy z bramy, po czym zaczeli ją niszczyć. Pyrokar spojrzał na grupę najodważniejszych żolniezy którzy stali z pikami na przedzie, czekając na sygnał. To był jego plan. 6 żolniezy wypiło jednym łykiem miksturę szybkości, i pognało z pikami na armię. Pyrokar patrzał jak z siły biegu, strącają do wody trochę żolniezy, po czym padli na ziemię.
-Strzelać!
Znowu usłyszeli świst strzał i padli orkowie.
-Dowolnie wybierać cele!
ÂŁucznicy czekając na to, zaczęli strzelać byle gdzie, w szeregi wroga.Ale było ich za dużo. Już byli na środku mostu kiedy naglę... Ogromną fala przysłoniła na chwilę most, a kiedy znikła orkowie już pływali. Zanim cokolwiek jeszcze zrobiono orkowie, jaszczuroczleki, szkielety, bandyci, wilki i wargi byli już przy bramie. ÂŁucznicy i kusznicy strzelali do nich i szamanów. Naglę księżyc przysłoniła wielka chmura, a potem pokazało się około 50 krwiopijców. Tą chwilę zanim je zabili,wykożystali orkowie i przyprowadzili do bram trolle.
-Strzelać gnidy!
Strzały i bełty odbijały się od grubej skóry trolli, które zabijały ludzi na murach.
-Musieli zebrać przywódców ich wszystkich szczepów-mruknął paladyn Cedrik powalając orka, który wszedł na mur po drabinie. Ci orkowie którzy pływali nadziali się już na ostrokół, który był zrobiony na skałach.

CZESC III

Pyrokar szybko wyciągnął runy ognia, i jakiś miecz, po czym zaczął zabijać orków. To była zacięta walka. Ludzie chodź mieli dobrze przygotowaną obronę, orków było po prostu za dużo. Na miejsce powalonego przychodził następny. Lord Hagen z kuszy załatwił jednego z ich przywódców, którzy stali na skałach wydajać rozkazy. Pyrokar miotał kulami ognia głownie w szamanów, którzy strącali ludzi z murów. Nawet po uruchomieniu pułapki z ognistym zielem, które dostało taką moc wcześniej, że spaliło orkom nogi, nie dało im większej przewagi. Kiedy pojawiły się pierwsze jaszczuroczłeki, rycerze strącili na ich głowy mnóstwo kamieni. Bełty i strzały dawno się wyczerpały i teraz było słychać miecz o miecz. Najgorsze było dla Pyrokara zabijanie bandytów i wlóczęg, w końcu to byli ludzie! Po długiej walce pojawiły się szkielety, którymi prowadził nekromanta Xardas. Kiedy Pyrokar go zobaczył, zebrała się w nim taka wściekłość, że chciał go powalić gołymi rękoma. Okazało się że Xardas ma armię Poszukiwaczy, którzy przywołali jeszcze więcej szkieletów. Trolle zburzyły bramę, na która wypuszczono wilki i wargi. Te stworzenia uniknęły broni ludzi i przeskakując murki, rozszarpywały nowicjuszy. Teraz wszyscy ruszyli do ataku, z czym przyszły kolejne demony i krwiopijcy. Szczegóły z czasem unikały Pyrokarowi, ala pamiętał jak Lord Andre został powalony przed orkowego herszta, Vatrasa którego zabiło 2 szamanów i Serepentesa którego rzucił w powietrze troll. Walka trwała nadal, chodź Pyrokar został już tylko z jakaś 20 ludzi, 5 najemnikami, 2 rycerzami i paroma magami. Wrogowie zaczęli ich spychać do strony piwnic.
-To koniec- warknął Lee odrąbując orkowi głowę
-Mamy jeszcze jedno wyjście- mruknął Talamon, przyzywając szkielety goblinów żeby ruszyły na atak temu samemu gatunkowi który przybył.
Kiedy pojawił się książę demonów, a troll przewrócił wieże zaczeli schodzić powoli do tyłu po schodach.
-Czekajcie- mruknął Pyrokar i ogrodził magiczną barierą wejście do piwnic, które mogło się utrzymać przez najwyżej 5 minut
-Biegiem!
Zaczeli biec po schodach, korytarzem i kiedy dotarli do biblioteki, Pyrokar otworzył wejście (regał który się przesunął okazując schody prowadzące do podziemi).
-Wchodzić, wchodzić!- poganiał ich
Kiedy wszyscy weszli, zamknął wejście i ruszył biegiem labiryntem. Kiedy wszyscy weszli do małej komnaty, otworzył kluczem drzwi.
-Chyba bariera już znikneła- mruknął poganiając ich
Wszedł, zamknął drzwi, ogrodził je jak wcześniej regał świętym płomieniem.
-Talamon zdążyłeś wszystko przygotować?- spytał się maga
-Tak w labiryncie jest jakaś setką demonów i szkieletów
-Tu też wyczaruj- mruknął i poszedł korytarzem, a za nim reszta ludzi. Doszli do wyboru ścieżek.
-W prawo
Poszli w prawo i zastali grubą ścianę, na końcu korytarza.
-Odsunąć się- powiedział i otworzył zaklęciem wejście
Była to średniej wielkości komnata i tak powiększona. Było tam mnóstwo jedzenia.
-Tutaj jesteśmy bezpieczni- powiedział i przepuścił ludzi by weszli
Kiedy wszyscy weszli, zamknął dźwignia ścianę.
-No siadajcie!- powiedział i sam usiadł na jednym z foteli
Ludzie usiedli na fotelach i dywanach które zostały tu przeniesione. Siedzieli tak w ciszy,od czasu do czasu zadając pytanie np. co się może teraz dziać. Zaczeli jeść chleb,ciasta,ser,rożne warzywa i owoce.
-Macie wina?- powiedział jeden z dziwnie wyglądających wojowników Cor Angar
-Jak ci nie pasuję ten gin to jest trochę piwa- powiedział barman Coragon, który w walce okazał się dobrym wojownikiem
Wyciągnął beczkę z piwem i wlał z niego trochę do butli Angara. Cor Angar wypił trochę i się skrzywił.
-A co chciałeś miodu pitnego trzymanego w takich warunkach gnido?- warknął Coragon
-Zamknijcie się obaj!- wrzasnął Lee
-Tak mamo!
Lee rzucił się na Angara i rozbił mu o głowę butelkę ginu.
-Powiedziałem... ZAMKNIJ SIÊ!
Nikt już nic nie mówił przez dobre piętnaście minut.
-Hej macie jeszcze jakiś plan?- spytał się najemnik Rod
-Jeżeli nic innego nie pozostanie... Pójdziemy tunelem przez górę,aż na skały które są za klasztorem- powiedział Talamon
-A może niech jakaś osobą pójdzie tam żeby zbadać drogę, a i niech zobaczy co się dzieje.
-Ja pójdę- powiedział Pyrokar i otworzył klapę w podłodze.
-A dlaczego tu jest tak mokro?- spytał się Coragon
-Bo jesteśmy pod rzeką kretynie
Nic więcej Pyrokar nie usłyszał, bo zaczął schodzić głębiej. Po paru minutach schodzy zaczęły iść w góre.Kiedy doszedł na sam szczyt zobaczył wszystko co się działo w klasztorze, co nim wtrząsneło. Były już tylko czarne chmury i ciemność. Na terenach pobliskich klasztoru wszystkie drzewa zostały wycięte, a później spalone. Na schodach w klasztorze stał Xardas przemawiając do paru rzędów poszukiwaczy, stojących na dziedzińcu. Zrozumiał że poszukiwacze były elitarną jednostką i jego obrońcami. Jako że orków było najwięcej, Xardas zrobił z nich główna armie, a tym samym pionki. Jaszczuroczłeki przyłączyły się z jasnego powodu. Na najwyższej wieży stał lodowy smok. Był ogromny i większy niż w opisach ludzi, którzy go widzieli. Demony na pewno były jak krwiopijcy przyzwane. A wilki i wargi przyprowadzili orkowie. Szkielety lubiły skarby, więc Xardas na pewno im je zaproponował. Bandyci byli, bo nienawidzili Khorinis, paladynów i Innosa. Pyrokar szybko zszedł spowrotem na dól, i dotarł tam po 10 minutach.
-Hej wiecie że o...- nie dokończył, ponieważ zobaczył że pomieszczenie było puste. Nie było ani ludzi ani zapasów. Tylko list wbity o ściane zakrwawionym sztyletem.

Cześć Pyrokarze!

Jeżeli czytasz ten list oznaczą to,że mój plan zadziałał.
Szkoda mi było to zrobić ale tak bywa... Wiesz co? na pewno taki świętoszek
jak ty będzie chciał się zemścić. Więc proszę oto mój adres:
Główna Piramida, Khorinis
Twój stary kumpel
Xardas

Pyrokar nie zastanawiając się już nad niczym, teleportował się za piramidę. Szybko pobiegł na bok i wychylił się, by zobaczyć czy jest tam Xardas. Był tam Xardas, ale miał wielkie czerwono-czarne, podziurawione skrzydła jak u licha. Pyrokar wyszedł i stanął na przeciwko Xardasa. Ten się tylko uśmiechnął i wzkazal na piramidę. Były tam powbijane (na każdym poziomie) włócznie, a na nich głowy wszystkich mieszkańców wyspy. Pyrokara zemdliło.
-Jesteś potworem!- krzyknął Pyrokar
-Dziękuje
Nagle otoczyły Pyrokara zwłowrogie postacie odziane w płaszcze z kapturami- poszukiwacze. Koło nich stały szkielety i latały demony. Pyrokar wyciągnął runę ÂŚwięty Płomień. Promienie ze światła ugodziły w oczy wrogie postacie, które się cofneły. Xardas wytrzeszczył oczy.
-Co ty wyrabiasz do cholery?!- wrzasnął
Pyrokar rzucił kulę światła wysoko w powietrze. Przez chwilę się tam unosiła, a potem rozjaśniała jak słońce. Promienie dosłownie przebiły na wylot poszukiwaczy i inne stwory. Xardas rozwinął skrzydła i poleciał na szczyt piramidy. Pyrokar pognał tam i zobaczył mała komnatę, w której stał grobowiec. U boku leżała laska maga, a na niej fioletowy kryształ. Pyrokar wziął ją, odwrócił się i wyczarował magiczną barierę do okoła piramidy. Wcześniej schowani orkowie pobiegli na nią,a za każdym razem towarzyszył temu huk i ork lecący w powietrzu. Pyrokar otworzył płytę w grobowcu i ujrzał tam szkieleta, którego ręka wzkazywala Pyrokara. Położył mu rękę przy boku, po czym jakaś siła zaciągnęła go do grobowca i (nie do wiary) przeleciał przez niego jak duch i spadał, spadał, aż w końcu delikatnie stanął na nogach. Były tam trzy tunele, a Pyrokara zaciągnęła kula światła do lewego. Od czasu, do czasu pojawił się szkielet albo demon, ale kula światła ich niszczyła. Zauważył w końcu komnatę do której zmierzał. Była tam marmurowa płyta, na niej leżała laska Xadasa z czarną kulą, a on sam stał nad tym. Do komnaty wpadał promień słońca przez okrągła dziurę w suficie. Prawie dotknął już kuli.
-Witaj bracie- powiedział cicho Xardas
-Nie jesteś już moim bratem!- krzyknął Pyrokar
-No wez...Jeszcze się obraże-powiedział i obnażył zęby
Kiedy Pyrokar postawił krok do przodu, Xardasowi wyrosły szpony długie na pól metra. Rzucił kulą światła w potwora, alę ten ją odbił. Skoczył w powietrze, po czym niby dym spadl na Pyrokara. Próbował go przebić mieczem, ale Xardas wydawał się być bez ciała. Chwycił więc leżącą z boku szable, od której było widać czarną magie po aurze. Zamachnął się i udało mu się zranić Xardasa w rękę.
-Ze mną nie wygrasz!- warknął i przebił szponami Pyrokarowi nogę.
Ten za to wziął laskę i uwolnił z niej cała moc, po czym przeniósł ją do siebie. Wtedy poczuł się silny. Stanął i rzucił tchnieniem śmierci w Xardasa. Rozległ się straszny krzyk po pomieszczeniu, kiedy już Xardas padł, krzyk trwał i trwał. Pyrokar zobaczył tylko jak promień dotyka laski Xardasa i poczuł głazy na swoich plecach.

OCZAMI WROGA I POCZATEK KONCA

Wieża Xardasa:

Xardas patrzy w swojej komnacie na swoich ludzi- poszukiwaczy. Byli ubrani z czarno-czerwone płaszcze z kapturami, i mieli maski. Dalej stali orkowi hersztowie.
-Więc tak... Wy hersztowie, macie wezwać wszystkie oddziały z przełęczy, lasów i gdzie tam jeszcze jesteście, po czym zaatakujcie miasto! Już postawiłem tam bandytów żeby szpiegowali i po cichu zabili parę ważnych osób. Wy poszukiwacze, macie się ustawić w strategicznych punktach, które zaznaczyłem na mapie. Pięciu ma zostać ze mną. Niech lodowy smok że swoją armią jaszczuroczłeków przyjdzie na przełęcz i niech zabieże inne smoki. A orkowie, jeszcze przyprowadźcie wargi i wilki ze wszystkich lasów i Górniczej Doliny, a ja przywołam też trochę. Do roboty!
Wszyscy się ukłonili i poszli wypełniać zadania. Xardas postawił przy wejściu do wieży 10 demonów i teleportował się do Dworu Irdorath.

Dwór Irdorath:

Poszedł do komnat gdzie przebywali przeklęte szkielety paladynów z kontynentu. Podszedł do ich przywódcy.
-Witajcie paladyni! Wiem że byliście paladynami mroku na kontynencie, zabito was i rzucili klątwę byście nigdy nie zaznali spokoju, tak?
-Zgadza się- powiedział ich przywódca
-Mogę zdjąć z was tę klątwę, jeżeli mi pomożecie- powiedział nekromantą z chytrym uśmiechem
-Na Beliara! Oczywiście że ci pomożemy!
Ach głupcy- pomyślał Xardas- nie wiedzą że podobnie jak głupi orkowie zostaną tylko pionkami

Khorinis:

Lord Hagen przechadza się nerwowo po ulicach miasta. Dookoła ludzie zbierają broń, zapasy, i wszystko co się może przydać do obrony. Dostali sygnał że orkowie niedługo zaatakują miasto. To nie było dla Hagena zdziwienie. Wkoncu ważne osoby jak Wulfgar, Harad, Bosper, Larius i Sędzia zostali dzisiaj znalezeni martwi. Teraz można było tylko obmyślać strategie. Kiedy zaszło słonce usłyszeli bębny orków. Wszyscy mieszkańcy pognali do południowej bramy, na swoje stanowiska. Hagen dokładnie nad bramą stał mając tylko kusze i miecz. Kiedy zapalili pochodnię, niektórych z ludzi krzyknęli i uciekli.
-Zachować szyk!- krzyknął Cedrik jako generał
Ludzie stali nadal na swoich miejscach, chodź cali się trzęśli. Hagen nie był zdziwiony, wkoncu ilość orków których narazie było widać, była dziesięciokrotnie większa. Czekali aż ruszą ale się nie doczekali. W powietrzu pokazało się około 100 bełtów i mnóstwo kul ognia, przez co dużo ludzi padło.
-Panie! Mnóstwo statków przepełnionych bandytami, orkami i piratami płynie do portu! Już z armat zatopili nasz galeon!- krzyknął posłaniec
-Do jasnej cholery- mruknął Lord Andre
-Do klasztoru- krzyknął Hagen gdy znowu bełty wbiły się w ludzi, a jednego z rycerzy, kula ognia posłała daleko na dachy budynków.
Wszyscy wypili miksturę szybkości (rożne mikstury rozdali wcześniej ludzia) i pognali do klasztoru.

Farma Onara:

Jaszczuroczłeki skradały się z bandytami, za głównym budynkiem najemników. Para stworów z łukami stało przy młynie. Naciągnęli cięciwy i wypuścili strzały, które bezbłędnie trafiły tylko w strażników. Smok Bagienny przyleciał i wyrwał dach gospody. Na szczęście wszyscy tam spali przy stolikach. Jaszczuroczłeki zakradły się z mieczami nad nich i kiedy smok dał sygnał, każdy opuścił miecz prosto na ciała farmerów i najemników. ÂŻaden nie wydał odgłosu, tylko padli na ziemię podziurawieni. Przywódca bandytów Dexter, wszedł do głównego budynku i po chwili wrócił zapalając pochodnię. Jaszczuroczłeki wycofały się kawałek do lasu i na boki farmy.
-Alarm! Wrogowie atakują! Alarm!-krzyknął Dexter i rzucił pochodnię przez okno
Szybko pobiegł z ludźmi do lasu po broń, kiedy wszyscy wstali i wsiedli na konie jadąc w głąb wyspy. Zanim się oddalili, udało się jaszczuroczłekom zastrzelić z łuku paru na koniach.

Khorinis:

Xardas przechadzał się po mieście patrząc na palące się domy i orków rabujących ciała. Wystarczyła odrobiną sprytu, strategią i już miał to czego chciał od dawna. Podszedł do przywódcy orków.
-Jaką macie strategię by przejąc klasztor? Tam są resztki ludzi jak zaplanowałem- powiedział Xardas
-Eee co?- spytał się tępo ork
Wziął runę tchnienie śmierci i powalił gada. Skoro tak... Sam zaatakuję klasztor- pomyślał

Już kiedy Pyrokar wspina się za klasztorem:

Xardas podszedł do komnaty i uśmiechnął się. Czy oni myśleli że jakaś żałosna moc Innosa go powstrzyma? Czy myśleli że nie otworzy drzwi i komnat, bo rzucili jakieś zaklęcia? Czy myśleli że te demony i szkielety nie będą mu posłuszne, obojętnie kto je wyczarował? Już nic nie myśląc teleportował się za ścianę.
-Witam panów- powiedział i zanim coś zrobili, już teleportował ich do lochów, w piramidzie.

Lochy:

-Słyszycie ten hałas?- spytał się Lee
Siedzieli w ciemnych lochach piramidy Xardasa.Dzięki Talamonowi uzyskali światło , ala i tak zbyt słabe by rozjaśnić mrok stworzony przez sługę Beliara.
-Widocznie Pyrokar wszedł w pułapkę i już tu jest- mruknął Angar
Nagle wszystko się zatrzęsło i mur się zawalił. Nic nie mówiąc wykożystali okazje i wypadli do korytarzy biegnąc byle gdzie, w nadzieji że znajdą wyjście. Wyszli jakimiś schodami które zaprowadziły ich przed piramidę.
-Patrzcie! Znowu słonce świeci!
Rzeczywiście był już ranek i ciemne chmury zniknęły, by zrobić miejsce Innosowi.

Tak zakończyła się wojna ludzi i (orków?) w Khorinis
Z kontynentu przybyły statki z ludźmi którzy odbudowali miasto powiększając je, wieże Xardasa zburzyli, a w GD znowu zaczęli wydobywać magiczną rudę.

Tera sory ze nie ma polskich liter:
Nie znaleziono ciala Pyrokara.Odbudowano tez klasztor ktory byl dla magow ognia i wody,pozatym kazdy mogl tam wejsc sie pomodlic lub zasiegnac rady

Koniec

Offline Legolas

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 311
  • Reputacja: 51
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Wojna o Wyspe W Tym Kazda Czesc Wojny o Klasztor i Inne Dodatki
« Odpowiedź #1 dnia: 06 Marzec 2011, 21:19:18 »
Aż dziw bierze że nikt tego nie skomentował. Nie natrafiłem na jakieś rażące błędy oprócz potraktowania wszystkiego na odwal sie. Zbyt nowocześnie napisane moim zdaniem. Nie dopracowane. Moim zdaniem tragicznie ci to wyszło. Mam nadzieje że już lepiej piszesz lub że zrezygnowałeś z tego co po przeczytaniu tych wypocin gorąco polecam. -1/10

Forum Tawerny Gothic

Odp: Wojna o Wyspe W Tym Kazda Czesc Wojny o Klasztor i Inne Dodatki
« Odpowiedź #1 dnia: 06 Marzec 2011, 21:19:18 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top