Autor Wątek: Wojna o Tron  (Przeczytany 1555 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Pan Mroku

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 119
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Wojna o Tron
« dnia: 10 Czerwiec 2008, 22:11:03 »
To kawalek mojej ksiazki.Juz raz dawalem ale bylo mnie i to jest poprawione.
A prosze wskazac bledy.
I ci co maja czas i sie zainteresuja...
No nie dawalem zbyt wiele rzeczy dla charakteru postaci bo chcialem by czytelnik sam o nich mial zdanie i na koniec sprawdzil czy mial racje
Wiec prosz eoprucz pracy rowniez ocenic bochaterow


Rozdzial I Poczatek

Bylo sobie kiedys male miasteczko Aithes.Bylo ono ukryte w gorach na granicach Imperium.Mieli dzieki gorom mnostwo lasow i miejsca na pola.Ludzi w nim nie obchodzilo co sie dzieje w imperium i na jego granicach.Im wystarczylo placic podatki i wiesc ubogie zycie.Miasto  bylo z 1/4 otoczone rzeka Varben.W centrum miasta bylo targowisko,studnia i domy waznych obywateli.Gdzie indziej spojrzec byly tylko domy,warsztaty i pare karczm.Nie bylo wladcy w Aithes tylko kazda decyzje podejmowali najwazniejsi obywatele na co tygodniowych zebraniach.Fisk byl rybakiem,Morn byl wlascicielem karczmy ,,U Morna,, i barmanem,Jack stolarz,Bark farmer,Xerom zielarz i uzdrowiciel,Henet kowal i Desor kupiec.Targ zajmowal najwieksza przestrzen a w nim byla gospoda na powietrzu ,,Pod Jaskinia Gryfa,, i studnia.Fisk sypial miedzy pudlami stojacymi na brzegu rzeki w miescie.Bark byl tez zarzadca wszystkich farm w okolicy.

Opowiesc zaczyna sie w karczmie ,,U Morna,, jesiena.Karczma byla duza i dobrze uradzona.Tego dnia karczma byla wyjatkowo glosna.Przybylo 2 kupcow z Imperium i wszyscy ich sluchali.

-Ludzie mowimy prawde!Imperium konfiskuje konie i woly.Sila biora ludzi do wojska.Dzien i noc robotnicy ulepszaja obrone najwiekszych miast Imperium.W stolicy Kanashe dniem i noca slychac kowali wykuwajacych bron.Ktos napada na karawany i statki teraz kazdy kupiec czy marynarz nie rusza sie z domu i trzyma tam swoj towar.

-Jasne a kazdy z nas jest Mrocznym Elfem!-krzyknal ktos ze smiechem

-A moze nasza zwierzyna jest nawiedzona przez Cienie?-ktos inny powiedzial

Cala karczma trzesla sie ze smiechu na te slowa i miny kupcow.Nagle wszedl do karczmy 16 letni chlopak.Mial brazowe wlosy i brazowe oczy.Byl ubrany w zwykly stroj farmera i skorzana kurtke.Mial na imie Heres.Byl on dobrym i uczciwym czlowiekiem.Po chwili czekania az ludzie przestali sie smiac,podszedl do Morna.

-Witaj Heres!Co tam u Alronda?

-Ahh nic.Wracam wlasnie z polowania-powiedzial Heres pokazujac Mornowi mieso i luk

-A tak,zima niedlugo trzeba robic zapasy...

Heres kiwnal glowa i poprosil o szklanke wody.By zostal dluzej ale gdy jeden z kupcow powiedzial ze jest juz nowy Krol zaczela sie walka.Alrond byl bylym wojownikiem Imperium.Heres mieszkal u niego jako ze nie mial juz rodziny.Mieszkali w malej chatce na szczycie skal kolo Aithes.Heres dostal sie tam po pol godzinie.Minal drzwi wejsciowe i wszedl tylnymi do kuchni.Kuchnia byla mala i zagracona.Wszedzie na szawkach,stole i krzeslach lezaly rozne papiery.Na scianie wisialy rozne obrazy,luk z cisu i list w ramce.Ten list probowal odczytac go od dawna Alrond bo byl napisany w runach krasnoludow.Heres znalazl ten list juz dawno w lesie kolo szkieletu ubranego w stroj poslanca.Kiedy napatrzyl sie na srebrne i zlote naczynia ktorych jeszcze nie musieli sprzedac ruszyl do pokoju.Pokoj byl maly i oswietlony tylko jedna lampa oliwna.Heres mial tam biurko,szafe z ubraniami,pulki na ktorych trzymal swoje najcenniejsze przedmioty i lozko.Stal oparty o sciane plecak pod paroma obrazami zrobionymi przez Alronda ktory byl wzorowany na widoku gdy patrzyl ktos ze skal na miasto.Heres zmeczony polozyl sie na lozko i natychmiast zasnal.

O swicie obudzil Heresa krzyk Alronda.Heres natychmiast sie zerwal chwycil sztylet i wbiegl do kuchni.Byl w niej tylko Alrond z dlugimi czarnymi wlosami zwiazanymi stylu w kucyk i czarna kozia brodka.Byl ubrany w stroj farmera i trzymal w rekach list poslanca.

-Nareszcie odczytalem je dzieki temu!-krzyknal Alrond wzkazujac na jakas gruba ksiazke ,,Sylabeusz Khaela-runy dla opornych,,

-I co to znaczy?-spytal sie podekcytowany Heres

Alrond bez slowa rzucil mu kartke na ktorej przetlumaczyl ten list na runy ludzi.

 

,,Xerom!Odkrylem twoja tajemnice-byles Krolem Stäga dawno temu!Wiem rowniez ze byles w Radzie Medrcow podczas 3 ery i 6 Wojny Stäga!Imperium sie rozpada bez Krola...Gubernator ktory objal rzady okazal sie zdrajca was Mercow i Cieniem.Przez niego wkrotce bedzie wojna.Twoje stare dokumenty z biblioteki Azthan mowia wiele.Trzeba powstrzymac nadciagajaca wojne!Trzeba wyrzucic tego zdrajce Etharda z tronu!Bede czekal pierwszego dnia zimy w Heinvert.

 

PS:Andgil przesyla pozdrowienia!

                               Delar i brat Desor

Heres wpatrywal sie w ostatnie 4 slowa ,,Delar i brat Desor,,

-Widocznie Desor starannie omijal kiedy przybyl do Aithes ten temat...-mruknal Heres

-Mowil ze ma brata ale nie powiedzial kogo.Delar!To prawa reka Andgila!

-Kogo?

-Andgila.To przywodca buntownikow!Nie mowilem ci?!

-To...To jestes buntownikiem?

Alrond zbladl a jego ramie stalo sie biale i po raz pierwszy Heres zobaczyl na nim tatuaz:Czerwona Roze

 

                                                                                                 Rozdzial II Delar

-Tak bylem kiedys buntownikiem.Bylem rowniez Medrcem...Ja sam z przyjacielem Andgilem ukradlismy Ksiege Stäga.Zalozylismy buntownikow i ukryslismy ich u krasnoludow.

-Przeciez krasnoludy od 4 Wojny Stäga znikly pod ziemia!Czego jeszcze o tobie nie wiem?

-Teraz to jest niewazne wojna nadciaga!

-I myslisz ze ludzie uwierza?-zdziwil sie Heres przypominajac sobie wczorajszy wieczor w karczmie

-Nas nie posluchaja ale Xeroma tak!Trzeba mu to dac to dla niego list.Zaniose mu to niedlugo i porozmawiam z nim o...Wiesz o czym!

-Tak oczywiscie!

Zjedli zaraz sniadanie i Alrond pobiegl do miasta.Heres czekajac na niego cwiczyl strzelanie z luku na tylach domu.Hodowali tam rozne warzywa i mieli pare krow.O godzinie 17.30 Alrond wrocil do domu.Natychmiast rzucil sie na zimna zupe i opowiedzial o wszystkim Heresowi.Dowiedzial sie ze Xerom planowal i tak stad odejsc jako ze ostatnie plotki dotyczace tego ze orkowie zbieraja armie i spalaja miasta dotarly nawet do tej malej wioski.Alrond chcial wyruszyc z nim i Heresem.Zgodzil sie oczywiscie ale musieli od tego dnia codzien cwiczyc walke mieczem.

I tak sie zaczelo przez cala jesien nic tylko polowanie,zbiory,walka,posilki i handlowanie w miescie.Przez nadmiar zajec zwiazanych z nadejsciem zimy,koniec listopada byl juz bardzo blisko.Jeden dzien przed wyprawa Heres spakowal najwazniejsze rzeczy prowiant,zloto,pare ksiazek w tym slowniki roznych ras i historie Stäga.Przypasal miecz i sztylet a luk wzial w reke.Kolczan zapelnil strzalami i wyszedl na dwor.Po chwili wyszedl ztamtad Alrond trzymajac troche wiekszy worek i ruszyli do miasta.Z gorki dotarli tam w pietnascie minut.Alrond bez slowa doszedl do domu Xeroma i wszedl a Heres za nim.To byl maly dom pelen wiszacych roslin i ziol nad sufitem.Xerom mial dluga biala brode i biale wasy.Jego glowe przykrywal kaptur a w rece trzymal laske.Stal kolo jeden z biblioteczek przegladajac jakies stare dokumenty.

-Witajcie!-krzyknal Xerom

-Witaj!Gotowy do drogi?

-Zaraz!-krzyknal Xerom i pobiegl do sypialni.Po chwili powrocil przypasajac sztylet.Alrond spojrzal z rozbawieniem na niego.

-Chyba w czasie niebezpieczenstwa nie zamierzasz tym walczyc?Nie powalisz nim wilka!

-Smieszne!Ten sztylet jest szybszy od waszych mieczy i ulepszony magia!

Alrond chrzaknal calkowicie wyrazajac swoje uczucia.

Kiedy Xerom wzial ostatnia ksiazke do worka wyszli z domu.Zdziwili sie widzac ze mieszkancy miasta biegaja w kazda strone.Nagle uslyszeli rog z zachodniej czesci wioski.Pobiegli tam i zobaczyli po drugiej stronie rzeki rycerzy na koniach.Heres z daleka zauwazyl ze na zbrojach maja herb Imperium-waz owijajacy sie wokol miecza.Xerom zareagowal natychmiast.Podwinal rekawy i Heres przez chwile stracil wzrok.Kiedy znowu mogl widziec byl juz w zupelnie innym miejscu.Z bokow i z tylu byly gory a przed nim byl most prowadacy do jakiegos miasta.

-Co sie stalo?

-Teleportowalem nas.Jestesmy kolo Heinvert.

-Potrafisz?

-Oczywiscie!Myslisz ze nie umiem poslugiwac sie magia?

-No nie...Znaczy tak...-jakal sie Heres

-Nie wazne-wtracil sie Alrond

Po czym ruszyli bez slowa przez most do miasta.Na koncu mostu stal jakis czlowiek.Byl przykryty czarna peleryna z kapturem i byl mniejszy od Heresa o glowe.Kiedy podeszli poruszyl sie i wyciagnal bron.Xerom podszedl do niego i pokazal mu ten sam tatuaz co ma Alrond.Maly czlowieczek kiwnal glowa po czym ruszyl przed siebie a oni za nim.Przeszli na granicach miasta do jakiejs jaskini ukrytej wsrod roslin,drzew i kamieni.Palily sie w niej pochodnie oswietlajac podloge pelna chrzaszczy i starych kawalkow jedzenia.Postac wzkazala im palcem by usiedli.Zrobili tak jak kazal i sciagnal kaptur.To byl krasnolud...Mial dluga brazowa borde zaplecona w warkocze i twarz pokryta bliznami.Usiadl naprzeciwko nich i przysunal surowe mieso i butelke wody.

-Czestujcie sie!-powiedzial ochryplym glosem

Heres wzial jeszcze dobry kawalek chleba,ser i mleko.Wszyscy przez pare minut jedli w milczeniu az do czasu gdy krasnolud zapalil fajke,wtedy odezwal sie Xerom.

-Delar...Tak dlugi czas...

-Daruj sobie ta gadanine!Imperium wie juz kim jestes!Teraz pewnie przeslumongolucha mieszkancow Aithen.Jak zawsze sie zjawiasz za pozno i do tego majac na ogonie cale koszary!

-No to wynosmy sie stad czym predzej-odezwal sie Alrond

-Jak zawsze wszystko na szybko!Obaj!Ale skoro tak...Dobrze...To gdzie sie wynosimy?

-Eee to nie masz zadnego planu?-zdziwil sie Alrond

-Tak sie sklada ze mam!Trzeba dostac sie do Sligar.

Heres wybuchnal smiechem ale natychmiast przestal gdy zobaczyl miny reszty.

-Kim jest ten wasz wesoly przyjaciel?

-Heres.Wiesz ten od Clivora...

Krasnolud spojrzal na Heresa ostro i wzial jego dlon.Oblal ja winem i zaczal myc.Heres patrzyl zdziwiony na wino.Nagle na jego dloni pokazal sie dziwny owal.

-A wiec to tu...-mruczal krasnolud

-Przepraszam ale co to jest?Co to znaczy?I czemu ja to mam a wy nie?Prosze wytlumacz mi to Szanowny Panie...Krasnoludzie.

-Mow mi Delar

-Dobrze DELAR ale co...?

-To jest Krezo znak ten ma kazdy kto pochodzi od Tronu.

-Tronu?

-Tak!Mam nadzieje ze wiesz o co chodzi...Ten Tron jest w zaginionym zamku gor z ktorego rzadzili wszyscy Krolowie Stäg nie Krolowie Imperium!

-Nigdy o tym nie slyszalem...

-Nie?Zaraz ci opowiem-mruknal Delar-Wszystko zaczyna sie i konczy na zabiciu Boga krainy Heresa

-Heresa?

-Tak Heresa!Nie przerywaj mi!

-Dobrze

-Yhm a wiec...Bohater o imieniu Akhor pozbawil zycia Boga krainy Heresa traca rowniez wlasne.Oszalali z rozpaczy ludzie z stolicy Stäg o nazwie Ferkens Dar poprosili o pomoc kaplana o imieniu Xerom.Xerom byl wtedy mlodym kaplanem ale i tak najlepszym w miescie.Nie udalo mu sie przywrocic do zycia Heresa.Kazal wziac bron,zbroje i wszystko co mial na sobie Akhor i umiescic to w Relikwiarzu ktory podobno nie mial konca i roilo sie w nim od demonow i innych potworow.Miecz Akhora oddal Desorowi sedziemu miasta.Desor jednak nie zamierzal zniszczyc lub ukryc miecza ktorego nazwano Krezo.Wchlonal cala jego moc...Okazalo sie potem ze ta moc jest w nim i w mieczu czyli jeden nie moze zyc bez drugiego.Desor oglosil sie Krolem Stäg i kazal zbudowac dla siebie zamek na szczycie najwyzszej gory miasta i tron.Tron zrobiono z szafirow,zlota,milithiru,srebra i wszystkich diamentow i perel skarba Krolewskiego.Podobno Tron ten byl otwarty na niebo i noca ludzie na szczycie gory widzieli swiatlo ktore wydawal z tych calych kosztownosci.Desor pozbawil zycia wszystkich wyznawcow Heresa a swoich poddanych oglosil swietymi i uczynil z nich niesmiertelnych.Nazwali sie potem Rada Medrcow.Sam Desor w tym czasie ze swoim mieczem wyruszyl na poszukiwanie przywodcy smokow.Poniewaz smoki byly potezna rasa postanowil ja zniszczyc.Kiedy stanal przed przywodca smokow ktory byl wielki jak mala gora,jego miecz sam w dloniach odbrocil sie i przebil Desorowi serce.W chwili gdy ostrze dotknelo go rozlegl sie potezny wybuch ktory zabil smoka,zburzyl wiele gor i z miasta zrobil ruine.Ranem ci co przezyli wzieli jego miecz ukryli go,a tron ktory pozostal bez rysy ustawiono na wielkim stosie kosci smoka i ludzi.Schody do niego po kosciach zrobiono z szafirow.Xerom otoczyl ta kraine magiczna Bariera i uciekl.Po 2 erach i 163 latach Desor pokazal ze zyje.Wszedl do pokoju swojego brata Delara wczesniej zabijajac wszystkich na drodze zamienil go w krasnoluda.Sam zmienil swoj wyglad i nigdy wiecej nikt go nie widzial.

Kiedy Delar skonczyl rozlegla sie cisza ktora trwala 10 minut.Po czym Heres chrzaknal.

-Te imiona...To wy tak?

-Zgadza sie-odpowiedzial Alrond

-Ale to bylo pare er temu!-krzyknal Heres

-Bylismy niesmiertelni...

-A ty Alrond?

-Ja bylem jednym z tych co zajeli sie ukryciem miecza.-powiedzial Alrond

-Teraz wszystko rozumiem

-Jeszcze nie wszystko-mruknal Delar

-A co jeszcze moze mnie zaskoczyc?

-Xerom byl Krolem Imperium.Za to twoj imiennik byl Krolem Stäg i rzadzil kazda z ras i kazdym chocby najmniejszym skrawkiem krainy.To TWOJE przeznaczenie byc Krolem Stäg.Ale zanim zaglebisz sie w mazeniach mamy mnostwo pracy.Wojna jest coraz blizej...Trzeba ja szybko powstrzymac jako ze w Sligar buntownicy zaczeli rowniez sila zaciagac do wojska.Elfy wychlylaja nosy z pradawnych siedzib.Nawet krasnoludy powoli wychodza na powierzchnie-wyjasnil Delar

-Zatem co mozemy zrobic?-spytal sie Xerom

-Sami sobie nie poradzimy...W walce z niektorymi rasami i wladcami moze pomoc nam tylko sila Akhora.Musisz Heres zdobyc ten miecz!Ale zanim to zrobimy czeka nas pare zadan.Musimy dostac sie do biblioteki Athan.Trzeba znalezc wszystkie papiery dotyczace tego Etharda,dzieki ktorym jezeli bedzie jakis haczyk wyrzucimy go z tronu.Trzeba dostac sie do Cenàn stolicy Sligar i pomoc buntownikom.Krol Sligar nazywa sie Grohim musimy dac JEMU te dokumenty-tlumaczyl cierpliwie

-A wiec do dziela!-krzyknal Alrond

-A nie mowilem chlopcze ze oni przez cale setki lat robia wszystko za szybko?-mruknal Delar do Heresa

                                                                                                 Rozdzial III Magia

Heres lecial nad gorami i lasami...Dolecial na tereny gdzie jest pustynia i gory.Z gory zauwazyl skupisko swiatel,malych domow i fortow.Spojrzal w lewo na wschod i zobaczyl wielka armie maszerujaca na rowninach.Niesli pochodnie i ciagneli woly.Dalej zobaczyl druga,mniejsza armie ktora biegla wprost na miasto.

Heres obudzil sie przerazony.Rozejrzal sie i zobaczyl ze lezy na kocu w jaskini.Obok Delar mruczac pod nosem zmywal talerze i sztucce w wiadrze z woda.Xerom siedzial pod sciana przy kupce roslin a kolo niego Alrond czytal jakies zwoje.Delar zobaczyl ze sie obudzil i mruknal cos na powitanie.Heres wzial od niego bochenek chleba,butelke wody,mieso i zupe rybna i zaczal jesc.

-Dzis musze cie nauczyc magii-powiedzial Xerom wyrzucajac jakies ziola

-A co z walka?

-Tego ja bede cie uczyl-powiedzial Alrond znad stosu papierow

Heres skonczyl jesc i wyszedl na dwor by troche postrzelac z luku.Po pol godzinie podszedl do niego Xerom.

-Czas na szkolenie-powiedzial Xerom i wzial galaz do reki-Galaz nazywa sie görte zapamietaj!

I tak zaczelo sie szkolenie Heresa.Xerom uczyl go ciagle slow z dawnego jezyka Stäg i tlumaczyl mu zasady kierujace magia.

-Kazdy szanujacy sie mag wie jakie ma granice i co moze zrobic,a co nie.Jezeli sprobujesz cos zrobic za pomoca magii,a bedzie to przekraczac twoje sily mozesz oslabnac a nawet umrzec.Dlatego zanim urzyjesz NOWEJ rzeczy za pomoca slow:aker wypowiedzianych w umysle dowiesz sie czy jestes w stanie to zrobic.Raz wykozystana moc juz zapamieta ciebie i gdy przyzwiesz ja jeszcze raz juz nie zuzyje ci energii.Ale nawet po paru latach nauki slow i cwiczenia magii pozostana dla ciebie rzeczy ktorych nie mozesz zrobic.

Przez calodniowa nauke magii i walki mieczem z przerwami na posilki lub spaniem,zima szybko zaczela dawac znaki swojej obecnosci.Dzieki temu ze Xerom potrafil magie a Alrond gotowac posilki staly sie o wiele lepsze.Delar sam mial lekcje kucharstwa z Alrondem powtarzajac ,,nawet jak jestem wojownikiem,musze umiec zrobic dobry posilek i wyroznic z niego trucizny,,

Pewnego zimnego dnia Heres lezal na lozko w jaskini czytajac zwoje.Dzieki jego umjejetnosci polowania i odrobiny sprytu Alronda szybko zrobili jaskinie na dom.Chodz miala ona 7 metrow kwadratowych szybko ja wzbogacili.Teraz zamiast chrzaszczy i robakow na podlodze lezaly dywany.Kazdy mial swoje lozko i pulke na rzeczy.Byla tam mala kuchnia,pare obrazow,roslin i biblioteczek.Zloto na to zdobyli ze mikstur ktore robil Xerom dzieki zwojom.Heres polowal czesto dzieki temu troche dawali miesa na sprzedaz a troche do jedzenia.Kiedy Heres chcial wstac i wziac sobie druga ksiazke Delar podal im obiad.Dzisiejsze danie skladalo sie zupy rybnej z chlebem.Na deser mieli ciastka z miodem.Alrond od razu rzucil sie na jedzenie,a Heres wzial tylko kawalek chleba.

-Cos sie stalo?-spytal sie Delar-Ostatnio prawie nic nie mowisz i tylko czytasz

Heres nie odpowiedzial od razu,dopiero po tym jak przelknal troche chleba wymamrotal.

-Uzupelniam dzieki tym ksiazkom swoja wiedze o polityce,histori,magii i w walce.Naprzyklad to ,,Kunszt obrony Elfa-porady dla wojownika,,

Delar mruknal cos niezrozumialego i zaczal jesc zupe.Xerom wrocil dopiero wieczorem kiedy juz Alrond polozyl sie spac.Dzis nie niosl co dziwne pieniedzy tylko swoj sztylet i jakies przedmioty owiniete w papier.

-Co tam masz?-spytal sie Heres

-Pare drobiazgow-odpowiedzial Xerom wyciagajac srebrne i zlote talerze,kielichy i troche jedzenia i picia.

-Skad to masz?

-Napadlem jednego zolnieza ktory skonfiskowal jedzenie wiesniakom a potem je wymienil na to-powiedzial Xerom rzucajac wszystko na lozko.

Heres powiedzial cos cicho i wzial z pulki ksiazke ,,Magia-wladza i potega,,

-Tego nie radze ci czytac-ostrzegl go Xerom

Heres zignorowal go.Po prostu czul ze MUSI do tej ksiazki zajrzec.

-Rob jak chcesz,ale uwazaj!

Kiedy wzial ksiazke do rak poczul przyplyw ciepla.Otowrzyl powoli ja i juz na pierwszej stronie byla Czarna magia.Heres staral sie zapamietac kazde slowo magiczne

przyzywania dusz i przywracania zycia.Po paru minutach gdy zobaczyl naglowek ,,Cien,, Xerom wyrwal mu ksiazke z rak.Bez slowa zatrasnal ja,przywiazal paskiem i wrzucil do worka.

-Jezeli kiedykolwiek uzyjesz czarnego zaklecia juz nigdy od tego sie nie uwolnisz by nie sprobowac znowu!-wytlumaczyl mu Xerom

Ale Heres nie panowal juz nad soba,wyciagnal reke i zawolal ,,kenna!,, a ksiazka przyleciala mu do rak.Xerom wsciekly podszedl by mu ja wziac ale Heres machnal reka i Xerom juz lezal na ziemi przywiazany sznurami.Wydawali sie obaj tym zdziwieni az Xerom zacisnal powieki,blysnelo i sznury opadly na podloge.

-To co zrobiles bylo zakleciem do ktorego nie potrzeba slow.Tego nie da sie nauczyc.Mozna to zrobic gdy moc magiczna jest juz dosc silna.Powiedz...Czy trenowales czesto magie?

-Wtedy gdy mialem czas.Dla zabawy rzucalem magia kamieniami,kierowalem strzalami do celu,powiekszalem ilosc jedzenia i inne.

Xerom mruczac cos pod nosem przebral sie i polozyl sie do lozka.Heres zdziwiony odlozyl ksiazke i sprobowal zasnac.Na szczescie ta noc nie zapowiadala sie na pelna koszmarow.

                                                                                           

Rozdzial IV Porwanie

Nastepnego dnia Heres obudzil sie o swicie.Delar chrapal przy sasiednim lozku,a Alrond i Xerom gdzies wyszli.Heres dla zabicia czasu szkolil sie w walce mieczem.Delar obudzil sie kolo poludnia kiedy Heres niechcacy stracil mieczem doniczke ktora spadla na Delara.Krasnolud wsciekly ze przerwalo mu sie ,,wazne zajecie,, dal na obiad troche chleba i gulaszu.Xerom wrocil wieczorem niosac im niezbyt mila nowine.

-Ethard wyslal pare batalionow swoich zolniezy do kazdego z miast czy wsi.W stolicy Kanashe same jadro oddzialow Etharda liczy sobie 25 tysiecy zolniezy.Ludzie z Cenàn stolica Sligar opuszczaja miasto i ida w gory.Tam krasnoludy zrobily dla nich ogromne fortece pod ziemia.Sligar jest teraz pelne buntownikow.Nasz ,,Krol,, podwyzszyl podatki i konfiskuja zywnosc wiesnikom.Musimy zrobic wszystko co mowil Delar i to szybko!

-A wiec gdzie jest biblioteka Athan?-spytal sie Heres

-W Torän-powiedzial Delar niosac Xeromowi zupe

Alrond wrocil w dopiero w nocy niosac w worku troche jedzenia.Okazalo sie ze nawet tu zolnieze pilnuja miasta.Chodz Heinvert skladalo sie wczesniej z duzego targu,2 studni,warsztatow,mlyna i mnostwa domow kolo lasu i gor,teraz zaczeto budowac tu mury z kamienia,wieze straznicze i koszary.Kiedy juz Alrond usiadl przy stole,Delar rozlozyl mape Stäga.Stäg mialo w sobie Imperium i wszystko co poza nim.Heinvert stalo u pasma gor w ktorych gleboko lezal dawny dom Heresa a na ich koncu morze.Torän lezalo bardziej na poludnie Imperium przy morzu.Jeszcze dalej na poludnie kolo morza bylo Cenán.Od nich na zachod,polnoc i poludnie rozciagalo sie Imperium.Oprucz poludnia byli otoczeni najwiekszymi miastami Imperium i stolica.Daleko na zachod za Imperium rozciagala sie pustynia-ojczyzna orkow.Jako ze to byla mapa buntownikow,na srodku pustyni byla stolica orkow otoczona gorami.Pod pustynia byly gory w ktorych ukrywaly sie krasnoludy.A na polnoc od pustyni byl las gdzie mieszkaly elfy.Na poludniu Imperium bylo Sligar.

-No dobrze!Czyli do Torän jakis tydzien drogi.Musimy sie spieszyc bo Imperium wie ze jest nas czterech i wie jakich czterech...-powiedzial Delar jak zwykle sprawiajac wrazenie wscieklego

Heres spojrzal smetnie na stolice Kanashe.Jej powierzchnia mogla zajmowac jakis dziesiec miast Torän.

-Trudno bedzie sie tam dostac...

-Daj spokoj to tylko piec dni drogi a po drodze zadnego wiekszego miasta-powiedzial Alrond nie wiedzac o co chodzilo Heresowi

Nastepnego dnia zaczeli sie pakowac.Heres nie mial duzego wyboru do zabrania.Poszedl na dwor dla zabicia czasu zaczal strzelac z luku wysoko w powietrze,a potem strzale naprowadzic na cel.Po pol godzinie Delar wsciekly wciaz sie pakowal wiec Heres znudzony poszedl pocwiczyc sie w walce mieczem z Alrondem.Przed poludniem wszyscy byli gotowi do drogi.Xerom pierwszy przeszedl przez miasto jako ze w planie bylo podchodzic pojedynczo.Heres patrzal zaniepokojony jak Xerom,Delar i Alrond przechodza obok ludzi i zolniezy.Heres byl ostatni wiec powoli zaczal isc na granicach miasta przy murach do bramy.Po drodze mijal mnostwo zolniezy krola.Mieli lsniace zbroje,na ktorych byl herb stolicy-zolte z rozszerzona zrenica oko smoka.Wiekszosc miala zwykle miecze lecz niektorzy niesli piki,halabardy i kusze.Heres przeszedl bez problemow kolo dwoch straznikow bramy ktorzy na jego widok nawet nie opuscili pik.Zaraz za brama czekali wszyscy na niego z konmi.Okazalo sie ze Xerom ktory przeszedl pierwszy zajrzal do stajni i kupil im trzy konie.Delar by sie ze swoim wzrostem nie utrzymal na nim,wiec siedzial przed Alrondem by nie spasc,i pojechali.Miasto ciagnelo sie jeszcze przez pola wiec przestali widywac wieze i zoniezy kiedy juz nastal wieczor.

Zatrzymali sie w malej kotlince jakies 50 mil do morza.Delar wczesniej napelnil wode w rzece Varben ktora ciagnela sie przez duza czesc Imperium i wyplywala do morza na polnocy.Dzis mieli na kolacje pare krolikow ktore odnalazl magia Xerom.Heras rzucil sie na jedzenie bo ciezkim dniu jazdy na sloncu.Xerom napil sie tylko butelke wody,a Alrond pilnowal koni.Delar tez nic nie jadl tylko mruczac ostrzyl topor.

Nastepnego dnia Heresa obudzil o swicie Alrond trzymajac w dloni miecz.Jeczac Heres wzial swoj z plecaka i fechtowali sie jakies pol godziny.Od wyjazdu z Aithes,Heres juz mogl pare razy dotknac Alronda ale jeszcze nigdy go nie pokonal.Kiedy juz opatrzyli rany Heres mial obudzic Delara i Xeroma.Podszedl do ich kocow i zobaczyl ze sa...puste.

-Alrond chodz tu szybko!Xerom i Delar znikneli!-krzyknal Heres

Alrond trzymajac w prawej rece miecz a w lewej laske przybiegl chwile pozniej.

-Poczekajmy troche-mruknal Alrond po czym usiadl a Heres zalozyl cieciwe na luk

Czekali tak pare godzin.Heres z nudow zaczal cwiczyc magie od czasu do czasu Alrond nauczyl go czegos nowego.O zachodzie na horyzoncie pojawil sie Delar.Heres i Alrond pobiegli do niego i z daleka zauwazyli juz ze jest ranny.

-Co sie stalo?!Gdzie Xerom?!

Delar nie odpowiadal tylko wzial jakas miksture,polal nia rany i usiadl na skale.

-Wczesnie z Xeromem wyruszylismy na polowanie i przy okazji na zwiad.Zauwazylismy kawalek stad jakies male miasteczko mniejsze od Aithes.Poszlismy tam posluchac ludzi,kupic pare rzeczy...Kiedy rozmawialismy z farmerem zza domu niespodziewanie wyszedl patrol zolniezy Imperium.Xerom od razu powalil magia dwoch z nich a sam zabilem pieciu.Ale jeden w czasie walki pobiegl po posilki i zaraz zwalili nam na glowe caly batalion zolniezy.Staralismy sie uciekac czasem zatrzymujac sie by pokonac najblizszych.Jaki lucznik strzelil nad nasze glowy i trafil w siec rybacka ktora wisiala na sznurku przewieszona miedzy domami.Sam zdazylem jej uniknac ale zlapali Xeroma.Probowalem go uwolnic ale ci zolnieze nie byli zwyklymi jednostkami.To byli dobrze wytrenowani rycerze z samej stolicy.Jakis z halabarda przebil mi ramie wiec ucieklem.Podejzewam ze Xeroma zawiezli do Torän co sie dobrze sklada!

-A wiec ruszajmy od razu!-krzyknal Heres

-Ehh okazalo sie ze trzeci tez jest taki sam...Nie mozemy po prostu wejsc do miasta,grzecznie sie uklonic straznikom i poprosic by go uwolnili!-warknal Delar

-No to jaki masz plan?-wsciekl sie Alrond

-Wyruszamy jutro o swicie.Nie robiac dluzszych postojow moze zdazymy sie tam dostac za trzy dni przed zamknieciem bram na noc.

Nikt juz nie mowil tylko polozyli sie spac.

Nastepnego dnia o swicie Alrond przyszykowal konie do drogi i bagaz.Kazdy mial na zmiane prowadzic konie gdy reszta spala na nich.Trzy dni minely szybko jedzac tylko mieso,chleb i pijac na dzien tylko butelke wody.Droga do Torän na szczescie byla przez lasy i kolo strumieni i rzek a nie przez pustynie.Jak przewidywal Delar dotarli tam godzine przed zamknieciem bram.Alrond zbudzil wszystkich,przywiazali konie na jakiejs polanie z trwa i zostawili tam bagaze.Alrond wzial miecz i laske,Delar topor a Heres miecz i luk.Obawiajac sie tego ze straznicy moga wiedziec ze nieldugo trzy osoby moga przybyc od polnocy,przeszli na okolo miasta by moc wejsc przez poludniowa brame.Ze skal Torän wygladalo wspaniale.Miasto otaczal gruby i wysoki mur z wiezami na ktorych stali lucznicy.Za murem bylo pare domow i port ktorego nie otaczaly mury z powodu problemu przy przyplywaniu i odplywaniu statkow i czestymi atakami piratow.Wewnatrz miasta przy murze i bramie do portu stal olbrzymi fort a wokolo niego bogate i duze domy.

-To jest Seighter,forteca i dom gubernatora.Dostac sie tam to trudna sprawa.Widzicie ile ma okien na kazdym pietrze naokolo?Przy nich calymi dniami stoja kusznicy a w srodku mnostwo rycerzy Krola-powiedzial Delar

Jako ze niedlugo zamykano bramy do nich szedl wielki sznur ludzi prowadzacych wozy,konie lub niosacych towary.Nalozyli peleryny z kapturami i poszli w strone bram.Ukryli sie za jakims wielkim wozem prowadzonym przez woly w ktorym bylo mnostwo siana.Chodz Delar wiedzial ze straznicy nie za czesto zatrzymywali ludzi wolal zastosowac sztuczke.Wskoczyli w siano niezauwazenie i czekali.

-Siano dla ksiazecych koni-powiedzial czlowiek ktory prowadzil woz

Straznicy kiwneli glowa i podniesli piki.Za brama wyskoczyli po kolei na szczescie nikt tego nie widzial.Alrond kiwnal glowa i zaczeli isc do centrum kiedy Delar sie zatrzymal.

-Na co czekasz?Chodz!

-Spojrz na to-powiedzial Delar wzkazujac na tablice ogloszen

Alrond i Heres podeszli blizej niej.Byly tam jakies ogloszenia guberantora co do praw,wiadomosc o licytacji na towary za pare dni i listy goncze.Po srodku nich Byly twarze ich trzech.Za kazdego wyznaczali nagrode w wysokosci dziesieciu tysiecy sztuk zlota.

-O co nas oskarzaja?-spytal sie Delar wzkazujac na runy ponizej zdjecia.

Alrond pochylil sie.

-Kazdego z nas oskarzaja o sprzeciwianie sie Imperium,woli Krola i za zabicie paru zolniezy-przeczytal Alrond

-I za to dziesiec tysiecy?Tyle by starczylo by przezyc cale zycie w dostatku-zdziwil sie Heres

Delar wydawal sie wiedziec o co chodzi.

-Wystarczy to ze sprzeciwiamy sie jego woli.Teraz kiedy ustanowil nowe prawo to jest gorsza zbrodnia niz atak na stolice lub proby bunty.

Alrond usmiechnal sie blado.

-No teraz musimy bardziej uwazac...Za taka sume ludzie na pewno beda sie starannie przygladac odwiedzajacym.

Nie zamierzali tego dnia nic juz robic tylko znalezli na graniacach karczme ,,Zielony Kufel,, w ktorej bylo mnostwo szczurow i brudu ale jedzenie bylo tanie.Polozyli sie razem na podlodze w pokoju.Alrond na szczescie wzial koce nie nie musieli spac na lozkach w ktorych robaki robily dziury.Heres spojrzal sie na Delara ktory od razu zasnal trzymajac w rekach topor.Heresa po jakims czasie tez zmorzyl sen.
« Ostatnia zmiana: 10 Czerwiec 2008, 22:39:11 wysłana przez Boba Fett »

Forum Tawerny Gothic

Wojna o Tron
« dnia: 10 Czerwiec 2008, 22:11:03 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top