Autor Wątek: Opowieści z Gwainoru 4: Tajemnice Błękitnego Ostrza  (Przeczytany 1692 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Airyx

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: -2
  • Płeć: Mężczyzna
  • D'hara!
Opowieści z Gwainoru 4: Tajemnice Błękitnego Ostrza
« dnia: 06 Czerwiec 2008, 16:22:24 »
Opowieści z Gwainoru: Tajemnice Błękitnego Ostrza

Liria.
O ile Vys zwano Miastem Magów, leżąca na drugim krańcu kontynentu Liria nosiła miano Miasta Wojowników. Była sporą metropolią położoną na wyspie, u południowo-zachodniego brzegu Gwainoru. Wprost roiło się w niej od najróżniejszych gildii i szkół, trenujących żołnierzy-zarówno wszechstronnych wojowników, jak i wyspecjalizowanych rycerzy, paladynów, inkwizytorów, szermierzy, czy fechmistrzów. Z Lirii pochodziło wielu sławnych wojowników, którzy wsławili się w wielu bitwach. Także podczas wojny w okresie Rozłamu.
Iryx patrzył z podziwem na ten gród. Nie mieszkało w nim zbyt wielu magów. Właściwie, to mieszkający na uboczu Nerthan był jedynym czarodziejem żyjącym w Lirii. I to do niego Iryx kierował swoje kroki. Jedynie ten mag mógł mu udzielić informacji na temat Błękitnego Ostrza.
-Zobaczymy, czego uda mi się dowiedzieć-rzekł Iryx, przekraczając bramy miasta.

Iryx nie zastał maga. Nerthan wybrał się na Zielone Wyspy-archipelag leżący około tysiąca kilometrów na południe od Lirii, u północnych wybrzeży Forlorni. Odźwierny zarządzający rezydencją czarodzieja pod jego nieobecność poinformował Iryxa, że jego pan wróci za kilka dni. Młody mag nie miał więc innego wyboru, jak zakwaterować się w gospodzie i poczekać. Wcale się jednak nie nudził przez ten czas.
Iryx szybko znalazł sobie rozrywkę: wieczorami zakładał długi płaszcz, naciągał głęboko kaptur i krążył po ulicach Lirii, wyłapując zbójców i złodziei grasujących po mieście. W ciągu tych paru dni lochy głównej cytadeli zapełniły się wszelkim marginesem społecznym. Iryxowi udało się nawet ująć najgroźniejszego przestępcę w całym południowym Gwainorze-Avidacha Czarnego. Czarodziej z przyjemnością obejrzał sobie publiczną egzekucję tego seryjnego mordercy, gwałciciela, złodzieja i degenerata.
Wreszcie Nerthan powrócił do domu i Iryx mógł go odwiedzić. Wybrał się na spotkanie z nim zaraz następnego dnia po jego przybyciu.

Zielonooki mag użył ołowianej kołatki w kształcie gargulca i zastukał w dębowe drzwi rezydencji Nerthana. Chwilę czasu musiał zaczekać, nim odźwierny mu otworzył.
-Och, to znowu pan?
Mnie też miło cię widzieć, pomyślał zirytowany Iryx, ale opanował się i rzekł:
-Tak. Chciałbym spotkać się z szanownym mistrzem Nerthanem.
-Jest pan jego znajomym?
-Znajomym znajomego.
Sługa niechętnie wpuścił Iryxa do długiego, ozdobnego holu.
-Proszę za mną.
Podążyli przez korytarz, do wytwornego salonu, potem schodami na piętro, gdzie mieścił się gabinet Nerthana.
-Proszę zaczekać, zapowiem pana-oświadczył odźwierny i zniknął za drzwiami.
Dziwne tu mają zwyczaje. Kazać czekać gościom pod drzwiami, też coś, przemknęło przez myśl Iryxowi.
Po chwili ponownie zjawił się sługa i rzekł:
-Może pan wejść.
Iryx wszedł do gabinetu. Był on urządzony gustownie i praktycznie zarazem. Ozdobną biblioteczkę zapełniały rzędy książek. Obok niej stał barek zastawiony najróżniejszymi trunkami. Naprzeciwko stał praktyczny regał z mnóstwem szuflad i szafek. Pod oknem zaś znajdowało się hebanowe biurko, za którym siedział odwrócony plecami człowiek.
Iryx stanął pokornie pod drzwiami i czekał na reakcję maga.
-Usiądź-polecił czarodziej, kiedy dokończył zapiski. Iryx usłuchał. Wtedy mag odwrócił się do niego.
Nerthan był starszym człowiekiem o ciemnobrązowych włosach, długiej brodzie i niebieskich oczach. Miał on na sobie oliwkową szatę w fioletowe wzory. Jego twarz pokrywały głębokie zmarszczki-piętno przeżytych lat i wielu doświadczeń.
-Więc ty jesteś znajomym mego znajomego?-spytał łagodnie Nerthan.
-Tak. Nazywam się Iryx, panie. Do niedawna uczeń mistrza Vomina.
-A zatem witaj, Iryksie. Ja jestem Nerthan, przyjaciel Vomina.
-Witaj, mistrzu.
-Mów mi Nerthan. Napijesz się czegoś?
-Dziękuję, chętnie.
Nerthan otworzył barek, wyciągnął kieliszki oraz butelkę czerwonego wina. Nalał trunku do kieliszków, podał jeden Iryxowi i wrócił na miejsce.
-Co cię do mnie sprowadza, młodzieńcze?-Spytał po chwili.
-Ponoć wiesz dużo o Błękitnym Ostrzu. Chciałem cię prosić, abyś przekazał mi swą wiedzę-oznajmił Iryx.
Nerthan odezwał się dopiero po chwili milczenia.
-Czemu mnie o to pytasz?
-Chcę zmierzyć się z tymi, którzy do niego należą.
-Dlaczego?-Dociekał Nerthan.
-Nie będę ukrywał, że zamierzam dotrzeć do jednego z członków tej organizacji: Airyxa. Mojego brata-powiedział młody mag.
Nerthan uważnie przyjrzał się Iryxowi.
-Więc to ty jesteś młodszym bratem Airyxa-rzekł ledwie słyszalnym głosem.-No dobrze. Opowiem ci o Błękitnym Ostrzu. Wierz mi, jest tego niewiele, ale może ci to coś da. Najpierw jednak odpowiedz mi: jak długo tropisz Błękitne Ostrze?
-Od około dwóch miesięcy.
-Ilu jego członków spotkałeś?
-Czterech.
-ÂŁadnie-odparł Nerthan.-Ja podążałem za Ostrzem dziesięć lat i zebrałem informacje o zaledwie szóstce należących do niego istot.
-Ilu jest ich wszystkich?-Wyrwał się Iryx.
-Spokojnie chłopcze, wszystko po kolei.
Zawstydzony Iryx umilkł, Nerthan zaś wyjął z szuflady fajkę, nabił ją tytoniem i zapalił. Przez kilka minut wydawał się być pogrążony w zadumie. Młodszy mag czekał cierpliwie. Wreszcie Nerthan rzekł:
-Czy wiesz czym jest Błękitne Ostrze?
-Niezbyt-odparł zgodnie z prawdą Iryx.-Słyszałem tylko, że to organizacja najniebezpieczniejszych magów renegatów.
-Niezupełnie. Po pierwsze: do Ostrza nie należą zwykli magowie. To są magowie bitewni, magowie-wojownicy, czy jak sami siebie nazywają: magiczni wojownicy. Każdy poza tym, że jest potężnym czarodziejem, biegle włada konkretnym rodzajem zwykłej broni. To nie tylko magowie o wielkiej mocy, ale i świetni fechmistrzowie. Ich celem nie jest bezrozumne sianie zniszczenia na świecie, ale konkretne działania szkodzące Thanrys. Niestety nie mam pojęcia, do czego dokładnie dążą członkowie Błękitnego Ostrza.
-Kto im przewodzi?-Przerwał Iryx.
-Tego również nie wiem-westchnął Nerthan.-Z pewnością to najpotężniejsza istota z nich wszystkich, być może jakiś książę demonów, lub zbuntowany półbóg. Albo po prostu człowiek, czy elf, który posiadł olbrzymią moc.
Błękitne Ostrze zaczęło działać około dziesięciu lat temu. Wtedy też zacząłem ich obserwować. Plądrowali starożytne ruiny i grobowce, ale na mniejszą skalę niż obecnie. Wykradali z nich prastare artefakty o wielkiej mocy magicznej. Doszedłem do wniosku, że do osiągnięcia swego celu potrzebują ogromnych pokładów energii. Gromadzą artefakty i ich moc, aby ją wyzwolić w odpowiednim czasie.
-Do czego może im być potrzebna taka ilość magii?
-Być może chcą rzucić jakieś potężne zaklęcie. Coś podobnego do Czaru Rozłamu, który spustoszył świat sześć tysięcy lat temu-zastanawiał się Nerthan.
-Paskudna perspektywa.-Mruknął Iryx.
-Zgadzam się. To tyle tytułem wstępu. Teraz pozostaje mi tylko opowiedzieć ci o poszczególnych osobach należących do Błękitnego Ostrza. Niestety, jak wspominałem, wiem tylko o sześciu z całej dziesiątki, która tworzy tę organizację, a i tego jest niewiele.
-Mimo to proszę, abyś podzielił się ze mną tym co wiesz-poprosił Iryx.
Nerthan kiwnął twierdząco głową.
-W porządku. Zacznijmy zatem od Airyxa. Jako, że jesteś jego bratem, pewnie nie powiem ci niczego nowego o nim. Wiem, że to potężny mag ze Szkoły Wody w Vys. Dołączył do Błękitnego Ostrza dziesięć lat temu, po tym jak dokonał masakry innych magów wody w akademii.
-Czy wiesz, czemu ich zabił?-Spytał z nadzieją w głosie Iryx.
-Niestety nie-odparł Nerthan.-Skoro Najwyższa Rada Vys nie dopuściła, by ujawniono przyczyny tej zbrodni, miała swoje powody. Sądzę, że tylko najwyżej postawieni magowie w twoim mieście mogą coś wiedzieć na ten temat.
Iryx pokiwał smętnie głową, Nerthan zaś kontynuował:
-Airyx włada ciężkim mieczem dwuręcznym zwanym Ostrzem Oceanu. Partneruje mu mroczny elf Dar'Achnis.
-Co o nim wiesz?
-Pochodzi ze wschodniego Velmarillis, gdzie leżą ziemie jego ludu. Urodził się w Yrm, stolicy mrocznych elfów, trzysta czterdzieści pięć lat temu. Jest wojownikiem z kasty mrocznych rycerzy i jednocześnie włada magią ognia. Nosi przydomek Zguba Elfów, gdyż brał udział w wielu bitwach i niósł śmierć wysokim, leśnym, a także mrocznym elfom.
-Mrocznym elfom? Przecież to jego pobratymcy!-Wykrzyknął zdumiony Iryx.
-ÂŻądza krwi Dar'Achnisa jest niepohamowana. Miał w zwyczaju zabijać swoich kamratów po zakończeniu bitwy. Władca mrocznych elfów Kargoth długo tolerował jego zachowanie, lecz kiedy pewnego razu Dar'Achnis rozniósł w pył cały oddział mrocznych rycerzy dla zabawy, Kargoth wygnał go z królestwa. Około stu lat Dar'Achnis wędrował po całym Velmarillis i zabijał wszystkie napotkane istoty. W końcu przyłączył się do Błękitnego Ostrza, gdyż ta organizacja dawała mu nowe możliwości doskonalenia swej sztuki pozbawiania życia. Dar'Achnis używa w walce jednoręcznego miecza o nazwie Płonąca Klinga.
-Rozumiem-rzekł Iryx.
-Kogo jeszcze z tej organizacji spotkałeś na swojej drodze?-Spytał Nerthan.
Młodszy mag milczał przez chwilę, próbując przypomnieć sobie imiona. Wreszcie powiedział:
-To byli chyba Zelghash i Ranivon.
-Ach, oni..-zaśmiał się Nerthan.-Powiedz, czy wiesz do jakiej rasy należy Zelghash?
-Nie.
-A znasz choć trochę język orków?
-Przykro mi, ale nie.
Zapadła chwila ciszy.
-Zelghash to po orkowemu ,,Ten, który zmienia się w ogień".
Na twarzy Iryxa odmalowało się zdziwienie.
-Czy to ci trochę rozjaśniło umysł?-Spytał Nerthan.
-Niezupełnie. Jedyna istota, jaka mi się kojarzy z ogniem to smok-odparł Iryx.
-Prawie trafiłeś-zaśmiał się starszy czarodziej.-Zelghash jest półsmokiem.
-Co takiego?!
-Ano. Nie mam pojęcia skąd pochodzi. Skoro jego imię jest w języku orków, być może jego domem była Forlornia. Zelghash różni się tym od prawdziwych smoków, że nie potrafi przemienić się z formy smoczej w inną rasę, jak ludzie czy elfy. Smok czystej krwi ma taką zdolność, półsmoki natomiast przybierają postać potwora-mieszańca.
Iryx przypomniał sobie zielone włosy i bladą skórę Zelghasha. Faktycznie był on dziwaczną istotą.
-Także smoczy aspekt Zelghasha nie jest doskonały-kontynuował Nerthan.-Dysponuje mniejszą mocą niż jego kuzyni i nie posiada specjalnych zdolności, takich jak choćby Urok Smoczego Spojrzenia. Mimo to, jest bardzo niebezpieczny. Włada magią powietrza, więc wydaje mi się, że jest półsmokiem wichru. Korzysta z magicznego łuku, który zwie się Rozpruwacz Wiatru. W swej naziemnej postaci w walce na dystans nie ma sobie równych, ale jego słabym punktem jest zwarcie.
-Zapamiętam-przyrzekł Iryx.
-Co do Ranivona, to chyba najbardziej tajemniczy członek Błękitnego Ostrza. Nie mam pojęcia, do jakiej rasy należy. Jego wygląd jest bardzo dziwny, być może to krzyżówka jakiś ras, demon, albo ostatni przedstawiciel zapomnianego, starożytnego ludu. Tajemnicą pozostaje też powód dla którego dołączył do Ostrza, podobnie jak w przypadku Zelghasha. Ranivon używa magii lodu, a w walce korzysta z zaklętego sztyletu, o nazwie Kieł Mrozu. To wszystko, co wiem o tej osobie.
Iryx kiwnął głową na znak, że rozumie.
-Spotkałem także jeszcze dwóch członków Błękitnego Ostrza-ciągnął Nerthan:-wysokiego elfa Thramindela i krasnoluda Khagaza.
-Zaraz, wysoki elf?-Przerwał gwałtownie Iryx.-Sądziłem, że ta rasa jest z natury dobra!
-Bo tak jest-przyznał Nerthan.-Pamiętaj jednak, że zdarzają się wyjątki. Thramindel był szanowanym druidem, lecz gdy w pewnym momencie jego lud zaczął przegrywać wojnę z mrocznymi elfami, oddał się w służbę ciemnym siłom natury, by skorzystać z jej mocy i ocalić go od klęski. Udało mu się to, ale nie został zrozumiany przez pobratymców i władca wysokich elfów Lunarion wygnał go z ojczyzny. Rozgoryczony Thramindel odszedł i dołączył do Błękitnego Ostrza, poszukując szansy na dokonanie zemsty. Elf ten opanował do perfekcji zaklęcia natury, walczy zaś włócznią. Jeśli ma ona jakąś nazwę, to zna ją pewnie tylko Thramindel. Ha!-Parsknął nagle mag.-Założę się, że on i Dar'Achnis wprowadzają do Ostrza wiele zamieszania. W końcu te dwa szczepy elfów nienawidzą się od wieków.
Co się tyczy Khagaza, jest on zgorzkniałym krasnoludem z Koroguhn i dołączył do Błękitnego Ostrza prawdopodobnie z chęci zdobycia bogactw, jak to mają w swej naturze krasnoludy. Khagaz to Mistrz Runów, a więc używa magii ziemi. Nigdy też nie rozstaje się ze swym obusiecznym toporem bojowym.
-Nie sądzę, by krasnoludy były utalentowanymi magami-zadrwił Iryx.-Zawsze kojarzyły mi się z tradycyjnym wojennym rzemiosłem.
-Lekceważenie przeciwnika to poważny błąd, chłopcze-ostrzegł starszy mag.-Gdyby Khagaz nie posiadał znacznych umiejętności magicznych, nie zostałby przyjęty do Błękitnego Ostrza.
Nie wiem praktycznie nic o pozostałej czwórce magów renegatów. Na pewno jest wśród nich ludzka kobieta, ork oraz demon. Tożsamość i przynależność rasowa przywódcy Błękitnego Ostrza pozostaje jak na razie tajemnicą. Nie potrafię powiedzieć ci nic więcej w tej sprawie. To wszystko, co wiem o Ostrzu.
Iryx milczał, trawiąc wszystko, co usłyszał od Nerthana.
-Na koniec mogę dać ci jeszcze wskazówkę-odezwał się ponownie czarodziej.-Za tydzień z miasta Gares odpływa statek handlowy do Velmarillis; pierwszy od wielu dziesięcioleci. Sirian VI chce bowiem odnowić kontakty z wysokimi elfami. Popłynie na nim w tajemnicy także grupka wojowników: dwoje ludzi i elf. Tropią oni magicznych wojowników Błękitnego Ostrza na moje polecenie. Jeśli chcesz, możesz się do nich przyłączyć. A nuż ci to dopomoże w twej misji.
Wdzięczny Iryx wstał i skłonił się z szacunkiem przed Nerthanem.
-Bardzo dziękuję za pomoc, mistrzu Nerthanie. Nie wiem jak mógłbym...
Nerthan uśmiechnął się i przerwał:
-Nie ma o czym mówić. W konfrontacji z takimi wrogami przyda ci się nie tylko wiedza, ale również i przyzwoita broń. Zaczekaj chwilę.
Nerthan wyszedł na moment z gabinetu. Kiedy wrócił, miał ze sobą długi, ozdobny miecz.
-Przysłużył mi się wiele razy-oświadczył, podając broń Iryxowi.-Teraz jednak nie będę miał już z niego pożytku. A ty potrzebujesz oręża.
-Ja... dziękuję...-wykrztusił zaskoczony młody mag, oglądając wspaniały miecz. Jego rękojeść była krwistoczerwona, wysadzana rubinami i diamentami. Srebrna klinga wydawała się płonąć własnym, wewnętrznym ogniem.-Wierzę, że mi również dobrze posłuży. Dziękuję za tak wspaniały dar.
Nerthan kiwnął głową ze zrozumieniem.

Zielonooki czarodziej z mieczem u pasa szedł gościńcem prowadzącym do Ingmar. Tam znajdowała się gildia magów i teleporter, które były jego celem. Za pomocą magicznego portalu zamierzał szybko dostać się do portu w Gares. Stamtąd miał wyruszyć na wschód, by zapolować na Błękitne Ostrze.
Nagle drogę zastąpiła mu trójka obwiesiów dzierżących drewniane pałki.
-Dawaj całe złoto, jakie masz przy sobie!-Ryknął najroślejszy z nich.
Mag uśmiechnął się złowieszczo. Błysk miecza o srebrnym ostrzu i czerwonej rękojeści dobywanego z pochwy był ostatnią rzeczą w życiu, jaką trzech zbójów zobaczyło w życiu.
A zadowolony Iryx powędrował traktem dalej.

Offline Rysownik

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 164
  • Reputacja: 0
  • Veni, vidi fugi
Odp: Opowieści z Gwainoru 4: Tajemnice Błękitnego Ostrza
« Odpowiedź #1 dnia: 06 Czerwiec 2008, 17:09:04 »
Dobre. Mało akcji ale przecież to są "Tajemnice Błękitnego Ostrza", a nie "Rozpierducha na całego". Nie pasuje mi jedno. Myślałem, że Iryx jest dobry. A tu, proszę. Złowieszczo się uśmiecha, zabija trzech ludzi i idzie se dalej. Postawiłbym ci 5/5 ale Iryx był dobry, a teraz nie jest. Za zmianę charakteru postaci obniżam do 4,75/5.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Opowieści z Gwainoru 4: Tajemnice Błękitnego Ostrza
« Odpowiedź #1 dnia: 06 Czerwiec 2008, 17:09:04 »

Offline Airyx

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: -2
  • Płeć: Mężczyzna
  • D'hara!
Odp: Opowieści z Gwainoru 4: Tajemnice Błękitnego Ostrza
« Odpowiedź #2 dnia: 06 Czerwiec 2008, 17:22:50 »
Cytuj
Nie pasuje mi jedno. Myślałem, że Iryx jest dobry. A tu, proszę. Złowieszczo się uśmiecha, zabija trzech ludzi i idzie se dalej. Postawiłbym ci 5/5 ale Iryx był dobry, a teraz nie jest. Za zmianę charakteru postaci obniżam do 4,75/5.
Nie ma kryształowo czystych ludzi (osobiście nie znam żadnego :D). Pewnie większość czułaby satysfakcję, uwalniając świat od sługusów zła (w końcu rozbójnicy napadający na podróżnych też szerzą zło, nieprawdaż?). Prawda, przelałem trochę na Iryxa moje własne uczucia: jestem za karą śmierci, surowym karaniem wszelkich bandytów i ogólnie, za ogólnym zaprowadzeniem sprawiedliwości brutalnymi co prawda, ale skutecznymi metodami (zero litości dla narośli na zdrowej tkance społeczeństwa! ???). Może tobie ta zmiana się nie podoba, ale na pewno wyszła na dobre wędrowcom na szlaku do Gares ;D. No i nie zapominaj, że Iryx może być trochę wypaczony, w końcu ma braciszka, za którego raczej powinien się wstydzić... :-[ Ale oczywiście dzięki za wysoką ocenę.

Cytuj
Mało akcji ale przecież to są "Tajemnice Błękitnego Ostrza", a nie "Rozpierducha na całego"
Taki właśnie miał być z założenia ten odcinek: ,,nudny przerywnik", żeby wyjaśnić trochę spraw na temat The Blue Blade i zarazem zapoczątkować ciekawsze wydarzenia, które nastąpią wkrótce... ???

Forum Tawerny Gothic

Odp: Opowieści z Gwainoru 4: Tajemnice Błękitnego Ostrza
« Odpowiedź #2 dnia: 06 Czerwiec 2008, 17:22:50 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top