Autor Wątek: Trzy artefakty : Część I - nekromanci  (Przeczytany 3098 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Zauber

  • Gość
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« dnia: 25 Maj 2008, 12:03:47 »
PROLOG


W knajpie panowała luźna atmosfera. Roznoszono piwa i grała muzyka, a na środku sali odbywały się dzikie tańce.
   Przy pewnym stoliku siedziała zakapturzona postać, w czarnym płaszczu. Cień kaptura skrywał jej górną część twarzy, tylko oczy świeciły się nieludzką  bielą.
   Obok owej postaci siedziało dwóch mężczyzn.
- Gdzie to jest? – spytał pierwszy z nich.
   Zakapturzona postać skierowała głowę w stronę pytającego. Jej głos był ochrypły i bardzo ponury
- Dobrze wiesz gdzie. Na południu, w dobrze wszystkim znanym miejscu.
-To szaleństwo! – wykrzyknął drugi z mężczyzn. – Każdy kto się tam udał nie wrócił ! Każdy kto zagłębił się w tunelach ARX zginął! !
   Człowiek w czarnym płaszczu zmrużył oczy i niezwykle spokojnie rzekł:
- Skoro nikt nie przeżył, to kto wymyślił te opowieści?
   Zapanowała cisza.
- Ile płacisz? – spytał pierwszy z mężczyzn.
- Nie martw się, Boghonie… dostaniesz bardzo wiele.
- To ważne! – zirytował się Boghon -  Jeżeli nie powiesz to rezygnuję!
   Zakapturzony wstał.
-Strasznie jesteś niecierpliwy. Masz- wyciągnął z płaszcza sakiewkę złota i położył ją na stole. – Druga część będzie o wiele większa, ale dostaniecie ją po wykonaniu zadania.
   Zanim dwaj najemnicy zdążyli coś powiedzieć, białooki wyszedł.
-Czekaj! – warknął Boghon, podczas kiedy drugi mąż wysypywał złoto na stół. – Co za drań! – dodał Boghon, kiedy nie udało mu się przywołać zakapturzonego z powrotem.
- Spójrz… - zachrypiał drugi z najemników .
   Wciąż zły Boghon zerknął na złoto i od razu poprawił mu się humor.
- Toż to… - zaniemówił, bo ujrzał 10 razy tyle ile się spodziewał.

.................................


- PIWO DLA WSZYSTKICH! –usłyszała zakapturzona oddalając się od tawerny.
   Zaśmiała się cicho.
   Niech się cieszą… Niech się cieszą póki mogą…. – Pomyślał białooki.
                                                     
                                                         Część I


Tawerna, w której spotkało się wczoraj dwóch mężczyzn z białookim, była drewnianą budowlą niedaleko jeziora, w oazie Bujnej, na pustyni. Boghon był łucznikiem, a jego kompan o imieniu Fen, nożownikiem. Obaj byli asasynami – dziećmi pustyni, ludźmi przystosowanymi do gorąca i suchego klimatu.
   Dziś przygotowywali się do wyprawy , zaś jutro o świcie mieli wyruszyć. Zebrali zapasy żywności, wzięli mapę  i osiodłali wielbłądy.
   Jutro jadą na poszukiwania złota do ruin fortecy ARX, gdzie wg legend grasują duchy. Ich zleceniodawca – Roxak, czyli białooki, wynajął ich by pomogli mu  w zdobyciu niezliczonych skarbów i klejnotów, a przynajmniej tak im powiedział. Białooki był magiem i specjalizował się w nekromancji i truciźnie.
- Czy ta wyprawa w ogóle ma sens? – spytał Boghona Fen. – Czy w ogóle to przeżyjemy?
- Nie marudź. – urwał mu drugi z najemników. – Pamiętasz ile złota dostaliśmy? 1000 sztuk złota to dopiero zaliczka! Ileż skarbów w takim razie wyniesiemy z ARX, skoro dostajemy po 15% każdy?
- No wiem, wiem. Do tego dochodzi też zapłata od samego Roxaka, dziwny facet, nie?
- Jak każdy nekromanta. Ważne, że płaci i to o wiele za dużo niż się spodziewałem. Dziwne, Zasze myślałem, że tacy jak on są chciwi i bezduszni.

   Obok nagle zmaterializował się jak zawsze zakapturzony Roxak, trzymają w jednej dłoni długą laskę, a w drugiej, ludzką czaszkę.
- Bo są chciwi i bezduszni…. – wychrypiał do najemników, których niesamowicie wystraszył. Podszedł bliżej a jego oczy bez źrenic zamigotały – Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz, Boghonie… - zbliżył swoją twarz do twarzy najemnika- Często ludzie mojego pokroju zabijają najemników po wykonaniu zadania… - szepnął ponuro.
- A – ale ty, p – panie jesteś inny, prawda?
   Białooki odsunął się od ludzi i powiedział normalnym głosem :
-Inny. Ale pamiętaj – Inny nie znaczy gorszy, Ani, w tym wypadku, lepszy…. wiedz o tym.  Jak tam przygotowania? – dodał rozluźniając atmosferę.
- Dobrze – rzekł Fen – zebraliśmy żywność, napoje, strzały i zapasowe noże. Mamy też wielbłądy.
- Ja odmówię zwierzęcia, mi obojętne jak dotrzecie do twierdzy ARX, uważajcie tylko na jaszczurki jadowe…
   Po ukąszeniu takiego gada – ciągnął dalej Roxak – po ukąszeniu takiej jaszczurki, zdycha się długo i boleśnie, aż sępy wyczują zapach mięsą i dobiorą się do ciebie żywcem… Z reguły gustują w ludzkich oczach i języku…. – wychrypiał chłodno i straszliwie
- Z- zapamiętamy.- odparli przerażeni najemnicy.
- Dałem wam pieniądze – idźcie się napić piwa i zrelaksować. Jutro nie będziecie mieli dostępu do przyjemności…. Jutro będzie ciężki dzień… nawet dla mnie. – powiedział pesymistycznie i zniechęcająco. Po chwili otoczyły go tumany dymu i ciemności, poczym zniknął.

- Zwariowany człowiek! – stwierdził Fen.
- Daj spokój. – Boghon poklepał Fena po plecach- jak dla mnie to nawet NIE jest człowiek…




………………………………………………………………………………..





Cmentarz. Groby. Północ. Pełnia księżyca. Spotkanie.
   Trzech mężczyzn w ciemnych płaszczach i kapturach. Trzech nekromantów. Trzech braci.
- Moi bracia. – wydusił ponurym głosem najstarszy z nich. – Zebraliśmy się tu, gdyż wydarzenia ostatnich dni uświadomiły mi, że moc artefaktów sięga zenitu.
-Też tak sądzę – dodał średni z braci. – Jutro wyruszam wraz z dwoma ludzkimi psami  na poszukiwania w ARX. Mam nadzieję odnaleźć tam Runę Zniszczenia.
- Dobry pomysł. – stwierdził najstarszy – A ja, wraz z moimi ghulami i szkieletami zorganizuję napad na Klasztor Mnichów w Cesarstwie ludzi Arvon . Biedni braciszkowie nawet nie wiedzą, jaki kielich trzymają w skarbcu, myśląc, że to zwykła ozdoba.
- Bracie… - wtrącił się najmłodszy- pozwól mi iść z tobą. Moje wampiry z pewnością się przydadzą…
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak ważna będzie ta misja? Możesz nawet w niej zginąć….
- Ty również. Dlatego razem mamy większe szanse powodzenia. Spróbuję nawiązać pakt z gargulcami. Pomogą nam z powietrza.
- Rozsądnie myślisz jak na swój wiek, Wedrox… dobrze, bardzo dobrze…. – pochwalił  najmłodszego Wedroxa najstarszy z braci.- Pójdziesz ze mną. Sprowadzę ci z cmentarzyska smoków jakiegoś kościanego gada, na którym polecisz na podbój Klasztoru wraz z gargulcami i wampirami.  Będziesz dowodził flotą powietrzną, a ja zaatakuję z ghulami i szkieletami od bramy, co ich zdezorientuje.
- Dragox, bracie… - zaczął średni brat Roxak – a co z trzecim artefaktem? Może on stanowić problem.
- To fakt… byle tylko paladyni nie znaleźli go przed nami. Potrzebne są trzy, inaczej nic z tego nie wyjdzie – wszystkie albo żaden.
- Oby tylko nie powtórzyła się sytuacja sprzed stu lat. Nienawidzę tych mieszańców z zakonu Półmroku!
- Ja też… ale cóż zrobić? Musimy po prostu znaleźć wszystkie trzy artefakty przed nimi. Inaczej, co powiemy  Ojcu? – wychrypiał najstarszy i wszyscy skłonili się, jakby z szacunku dla Ojca.
- Na mnie już pora, bracia. – wyszeptał po chwili średni z nekromantów. Muszę obudzić moich najemników. Za godzinę zacznie świtać, musimy wyruszyć do ruin ARX. Kiedy kolejne spotkanie?
- Kiedy znajdziemy dwa artefakty, każdy z nas uda się na poszukiwania trzeciego. Jeżeli któryś z nas go zdobędzie, niech nawiąże łączność telepatyczną ze mną, a wtedy połączymy wszystkie trzy artefakty w jeden Klucz. Następne spotkanie po odnalezieniu trzeciego artefaktu.
- Dobrze. Idę już. Niech Ojciec nad wami czuwa… - Roxak zniknął w obłokach cienia.
- Na mnie też już pora – zwrócił się Dragox do Wedroxa  - muszę wskrzesić Kościanego smoka.
-  A ja przeniosę się do jaskiń w górach krasnoludów. Odnajdę tam prowadzącego od lat wojnę z krasnoludami króla gargulców Kwadoxa.  Może zgodzi się nam pomóc.
- Nie zapominaj, bracie, że potem on zażyczy sobie pomocy z naszej strony. Czy będziemy mogli mu ją ofiarować?
- Na pewno. – odparł najmłodszy.  – Pomożemy mu zdobyć królestwo krasnoludów. Przy okazji poszukamy tam trzeciego artefaktu.
- Mądrze myślisz. W takim razie spotykamy się za kilka godzin przy klasztorze. Zbierz swuje wampiry. – wydusił ponuro Dragox i wyparował z miejsca niczym dym. Najmłodszy zrobił to samo.

Offline Serail

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 2637
  • Reputacja: -231
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wyczesana opowieść, wodzu
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #1 dnia: 25 Maj 2008, 12:52:57 »
Ortografia stoi na wysokim poziomie, chociaż zauważyłem kilka literówek, np. "Zbierz swuje", z interpunkcją również nie jest najgorzej. Fabuła opowiadania jest ciekawa oraz oryginalna, pracę czytało mi się bardzo przyjemnie, moja ocena końcowa wynosi 5/5.

Forum Tawerny Gothic

Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #1 dnia: 25 Maj 2008, 12:52:57 »

Offline Foltest

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 838
  • Reputacja: 24
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chaos rodzi więcej chaosu.
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #2 dnia: 25 Maj 2008, 14:00:11 »
Fajne, fajne mam nadzieję że będzie kontynuacja. Daje 5/5

Zauber

  • Gość
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #3 dnia: 25 Maj 2008, 14:14:24 »
Dzięki za pozytywne komentarze. Oczywiście ciąg dalszy będzie, mam zamiar zrobić z tego całą powieść. Już niedługo ukażą się kolejne części.

Offline Airyx

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: -2
  • Płeć: Mężczyzna
  • D'hara!
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #4 dnia: 25 Maj 2008, 19:59:26 »
Cytuj
Dzięki za pozytywne komentarze. Oczywiście ciąg dalszy będzie, mam zamiar zrobić z tego całą powieść. Już niedługo ukażą się kolejne części.
No i bardzo dobrze, wszyscy na to czekamy...  A co do oceny, to uważam to samo co moi poprzednicy, więc nie będę się dłużej rozpisywał. Po prostu: 5/5.

Offline Palladyn_12

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 30
  • Reputacja: 0
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #5 dnia: 25 Maj 2008, 20:45:56 »
Bardzo dużo napisałes. Oceniłbym pomysłowośc 9/10,Ortografia 10/10 Ta opowieśc mie zaciekawiła. Czekam na Kontynuacje.

Zauber

  • Gość
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #6 dnia: 25 Maj 2008, 21:29:20 »
Dzięki, przyjaciele. Już mam kilka stron kolejnej części i nie będę się teraz rozpisywał na forum - lepiej opiszę dalsze przygody.  


Edit.
Dobry pomysł, Airyxie, bierzemy się obaj do pracy.     Do boju! po chwałę i zwycięstwo!
« Ostatnia zmiana: 26 Maj 2008, 06:53:16 wysłana przez Boba Fett »

Offline Airyx

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: -2
  • Płeć: Mężczyzna
  • D'hara!
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #7 dnia: 25 Maj 2008, 21:33:49 »
Tak tak, przyjacielu Zauberze, właśnie. Dosyć gadania, czas brać się do pracy. Zwłaszcza, że większość tutejszych osób czeka z niecierpliwością na Twe kolejne dzieło.  Chyba też przestanę już gadać i zacznę ,,Opowieści z Gwainoru 3"...

Zauber

  • Gość
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #8 dnia: 25 Maj 2008, 22:10:18 »
Część II

Przygotowania

Pustynia była dziś wyjątkowo spokojna. Piach leżał na ziemi niczym nie wzburzony. Dwójka towarzyszy dojechała na swych wielbłądach pod ruiny ARX i zastała tam czekającego na nich zakapturzonego Roxaka. Stał do nich plecami i badał sypiące się mury twierdzy.
-Jesteście wreszcie – rzekł chłodno, mimo, że był od nich odwrócony. – Poczułem wasz zapach, kiedy byliście pół kilometra stąd.
- Czemu zawdzięczamy sobie takie pogardliwe komentarze? – spytał odważnie Boghon.
   Białooki zerknął na nich ponuro.
- To ja tu zadaję pytania i ja tu rządzę, tak dla jasności. Więc nie  zadawaj takich bezsensownych pytań, skoro i tak wiesz, że poniżam was dla zabawy. A wy nic mi nie zrobicie i się już nie wycofacie, bo jesteście przepełnieni żądzą złota, które jest w tunelach. Poza tym wam na to nie pozwolę.
   Boghon pokiwał głową z rezygnacją.
- Wchodzimy? – spytał Fen.
- Naturalnie, pozwólcie tylko, że otoczę nas barierą ochronną. – Białooki zaczął kreślić w powietrzu jakieś mroczne znaki i wymachiwał przy tym laską zakończoną u góry ludzką czaszką, a u dołu białym kamieniem.
- Ale przecież miało tu nie być duchów…. – zaniepokoił się Boghon.
- Nie ma. Ale nikt nie powiedział, że nie ma tu ghuli. Albo szkieletów.
- Więc mamy walczyć z trupami?
- Nie. Ja będę z nimi walczył a wy będziecie sobie patrzyć! Oczywiście DURNIE, że będziecie z nimi walczyć! Ja będę was wspomagał magią.  Będziecie moimi żywymi tarczami. – uśmiechnął się niemile.
- To nie fair! – zbuntował się Boghon
- Wolisz zginąć na miejscu? – Roxak błysnął oczyma.
- Nie , ale…
- Więc siedź cicho i nie dogaduj!
- Co za różnica czy pomrzemy tam czy tu? – spytał Fen
- Bo tam czeka na was kupa złota, o którą będziecie walczyć. Chęć pieniędzy wzmocni wasze miecze. Dosyć tego gadania! Idziemy  do tuneli fortecy ARX! Za mną! Bariera ochronna powinna wystarczyć.
   Runy ARX same w sobie wzbudzały respekt. Jakże wspaniała musiała być ta budowla zanim strawiły ją piaski czasu? Ponad pałacem wznosiło się pięć wież obronnych, każda zniszczona i krucha. Brama była wyłamana, lecz nawet z samych gruzów można było ocenić, że grubość drewna była równa ok. 0,5 metra. Mury wysokie na 5 metrów, dwa poziomy miasta i kilka koszar – wspaniała forteca. Jednak oni szli do podziemi – przez pałacowe skarbce. Klapa była zaryglowana na trzy spusty, lecz tak ją zniszczył czas, że kilka ciosów młotkiem ją wywarzyło.
- Armanexonasa! – wykrzyknął nekromanta i jego laska zaczęła się świecić dając taki sam efekt jak dwie pochodnie razem wzięte, co i tak nie dało oczekiwanych rezultatów, więc w podziemiach panował półmrok. Fen i Boghon zapalili swoje pochodnie i każdy mógł już spokojnie cieszyć się światłem.
- Jeżeli dobrze pamiętam, to przejdziemy kilkadziesiąt metrów w głąb tunelu, a potem skręcimy w prawo. Nie, w lewo.
- To ty nie znasz tego miejsca perfekcyjnie?  - zaniepokoił się Fen.
- Nie.
- To co jak zabłądzimy?
- Nie wiem co wy zrobicie, ja w każdym razie mogę się stąd teleportować i od nowa podjąć wędrówkę. Wy możecie tu zgnić, mnie to nie obchodzi. Liczy się tylko odnalezienie skarbu. – wychrypiał nekromanta, ale najemnicy już nic nie mówili.  – Patrzcie, tu kiedyś była zbrojownia. Ileż broni…
- Raczej graciarnia! Ta broń jest pordzewiała i śmierdzi zgnilizną.- stwierdził Boghon.
- Ciekawe jak będzie wyglądała twoja broń za kilka wieków… wiedz, że te miecze są dumą ARX. To nimi król fortecy obdarzył swych żołnierzy i to one niosły śmierć w boju niezliczonym tysiącom wrogów.
- Dobra, dobra. – zamilkł Boghon.  – Daleko jeszcze?
- Nie. – bąknął Białooki.
   Nagle, za nimi wyrósł z ziemi dwumetrowy szkielet, dzierżąc w dłoni miecz, a w drugiej tarczę. Wydał  z siebie potworny ryk i najemnicy się wystraszyli, lecz sam Roxak odwrócił się spokojnie i mierzył wzrokiem potwora.
- Zabijcie go. – nakazał najemnikom.
   Zdezorientowani ludzie szybko wyciągnęli swoje bronie. Fen wziął noże, a Boghon łuk i zrobił dwa kroki w tył, żeby lepiej ostrzeliwać wroga. Ów szkielet był wyższy niż inne, więc trudno było Fenowi blokować jego ciosy. Ostatecznie włożył mu między żebra zapaloną pochodnię i szybko odskoczył do tyłu. Szkielet darł się wytrącony z równowagi, a pochodnia uniemożliwiała mu ruch, gdyż inaczej złamała by mu kręgosłup. Unieszkodliwiony w ten sposób truposz, stał się łatwym łupem dla strzał Boghona i po chwili leżał zabity.
- Sądziłem, że lepiej sobie z nim poradzicie. – stwierdził nekromanta. – On mógł cię zabić trzy razy, Fenie.
- Ha! Takiś mądry bo sam z nim nie walczyłeś! Poza tym czemu, skoro mógł mnie zabić, to tego nie zrobił?
- Bo mu zabroniłem. Kazałem mu trochę was postraszyć. To był mój szkielet, jeśliś ciekaw… taki test…
- Po woli zaczynam mieć tego dość! – warknął Boghon – Ja chcę skarbów! Złota! Pieniędzy!
- Musisz sobie na nie zasłużyć. Wiedzcie, że strażników skarbca może być wielu więcej. Musicie poczuć hart ducha. Przygotujcie się.
- Hej, moment! – zaczepił Roxaka Fen – skoro mogłeś sobie po prostu przywołać sługusów, to czemu nas wynająłeś?
- Bo utrzymywanie przy życiu martwego organizmu kosztuje bardzo dużo skupionej energii koncentracji umysłowej, czyli many. Musiałbym przeznaczyć na szkieleta dużo mocy, która będzie mi potrzebna podczas walki ze strażnikami skarbu. A was mam praktycznie za darmo, jak tanie żywe tarcze, które nie wymagają opieki i zużycia energii… jesteście zwykłymi pionkami, moi mili… Chodźmy dalej. I tak zmarnowałem już dużo czasu.
   Niepocieszeni najemnicy ruszyli w ślad za nekromantą, tylko Fen musiał jeszcze wygrzebać ze stosu kości swoją pochodnię i na nowo ją zapalić.


………………………………………………………………………………….


Bracie

Odezwał się głos w głowie Dragoxa  - najstarszego z braci.

Bracie, nawiązałem pakt z gargulcami. Kiedy atakujemy?

Dragox odpowiedział na telepatyczną wiadomość brata.

 Zebrałem wystarczająco wielką armię z okolicznych cmentarzysk – mam 500 ghuli i 1000 szkieletów. Obserwuj nas z powietrza. Twój Kościany smok czeka ukryty na wzgórzu za klasztorem. Kiedy rozpoczniemy oblężenie, zaatakujesz łuczników i magów z góry. Kiedy rozproszysz ich szeregi, pomożesz mi od drugiej strony otwierając bramę. Nasza nieumarła fala przetoczy się po Klasztorze jak ogień, mordując i zabijając. Ale co najważniejsze – trzeba spenetrować ich skarbiec! Trzeba zdobyć Kielich Przeklętego Wina!


Wedrox przysłał odpowiedź.

Zrozumiałem , bracie. Kiedy twoje szeregi dotrą do klasztoru, ja atakuję z góry. Zwycięstwo jest praktycznie JUÂŻ nasze. Lecę do ciebie – po krew i śmierć mnichów!

Kontakt się urwał. Najstarszy z braci obejrzał się za siebie. Za nim rozpościerała się fala trupów, gotowych do morderczego szału. Kilkaset szkieletów niosło łuki, część topory, inni miecze dwuręczne, a jeszcze inny – włócznie, choć tych było mało. Ghule nie potrzebowały broni – wystarczającym narzędziem były ostre kły i paznokcie, zalane krwią.  

Już niedługo… - pomyślał Dragox – Niedługo cię wyzwolimy, Ojcze – nekromanta pochylił się głęboko i wyszeptał w duchu : Już niedługo Ojcze….


……………………………………………………………………………………



Mam nadzieję, że się podobało  
Niedługo kolejne części.Bądźcie cierpliwi, a doczekacie się ich. Póki co niech wam błogosławią wszystkie bóstwa z krainy Gothic i wszystkich innych światów. Miłej nocy.

Cytuj
• Kolejne części prac pisemnych powinny być umieszczane w jednym temacie.
[Boba Fett]
« Ostatnia zmiana: 26 Maj 2008, 06:54:24 wysłana przez Boba Fett »

Offline Airyx

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 362
  • Reputacja: -2
  • Płeć: Mężczyzna
  • D'hara!
Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #9 dnia: 26 Maj 2008, 14:21:59 »
Tego właśnie oczekiwałem...  Kolejna część stoi na równie wysokim poziomie co pierwsza. Bardzo miło się czytało-podoba mi się charakterek Roxaka, czuję, że byśmy się świetnie dogadywali....  Podczas czytania znalazłem tylko jeden mały błąd:
Cytuj
- Po woli zaczynam mieć tego dość! – warknął Boghon – Ja chcę skarbów! Złota! Pieniędzy!
Powinno być ,,powoli", niemniej to tak mało znacząca pomyłka, że w żaden sposób nie może wpłynąć na moją ocenę.  Którą jest oczywiście 5/5.

Offline Pawlas

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #10 dnia: 28 Marzec 2009, 07:27:21 »
Nawet miło się czytało, Do Airyxa jeszcze troszkę jest, ale z pewnością wkrótce go dogonisz. Airyx potrafi trzymać w napięciu i zaskakująco utrzymywać zaciekawienie u czytelnika, ale ty potrafisz stworzyć niezwykła aurę tajemniczości wokół postaci. Na tym można budować. Sam zaczynam pisać, bo widzę, że niezle się tu bawicie.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Trzy artefakty : Część I - nekromanci
« Odpowiedź #10 dnia: 28 Marzec 2009, 07:27:21 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top