Autor Wątek: Historia z gry Gothic  (Przeczytany 2137 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline DODO

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 300
  • Reputacja: 1
  • Płeć: Mężczyzna
Historia z gry Gothic
« dnia: 16 Listopad 2006, 22:47:10 »
Wreszcie – Powiedział Bezimienny i podrapał się w głowę.
Nie za bardzo wiedział co się przed chwilą wydarzyło, wiedział tylko tyle że walczył ze sługą Beliara i gdy wróg padł za piątym świętym pociskiem pojawił się Xardas który zabronił mu się zbliżać do smoka.
Widocznie to wszystko musi się dziać z woli Innosa – powiedział sam do siebie i ruszył powoli w stronę schodów prowadzących do świątyni.
Tym razem nie dam się zakopać pod stertą starych głazów – pomyślał i nieświadomie przyśpieszył kroku a szata arcymaga powiewała za nim. Wszedł szybko w główną salę świątyni która nie wyglądała już tak groźnie jak wcześniej być może było to spowodowane tym że nie czają się już tu Poszukiwacze. Sala ta była ogromna z miała wejścia do różnych pojedynczych komnat, pośrodku sali był wymurowany w podłodze kamienny krąg który zmieniał barwę gdy schodził coraz bliżej jądra a po dwóch stronach ustawione były ogromne kolumny które szły od dziwi do dziwi. Mag szybko przeszedł do kolejnej komnaty tym razem w kształcie koła wieloma wejściami prowadzącymi do góry lub w dół. Na uboczy zobaczył Diega zwrócił się ku niemu a gdy podszedł bliżej kompan zauważył że nie jest sam i też podszedł. Diego wyglądał jak łotrzyk miał pociągłą , z licznymi bliznami twarz a ubrany był w strój Cienia jeszcze z koloni karnej.
Do licha jak udało ci się przez to przejść jestem pod wrażenie chyba jednak pamiętasz co nieco z koloni – powiedział Diego z uśmieszkiem na twarzy
A no trochę się namęczyłem –powiedział – idziesz na statek ? – zapytał
No a co mam tu robić i tak nie ma tu nic ciekawego wszystko jest we krwi i wygląda to tak jakbyś tu był ty _ zaśmiał się Diego i ruszył do wyjścia. Szli powoli gawędząc o tym co zamierzają teraz robić. Rozmawiali tak aż doszli do Maga Ognia Miltena studiował on napisy na ścianie świątyni Irdorath. Milten był jeszcze młodzieńcem nie przekroczył jeszcze 30 roku życia a jednak widział już sporo, ubrany był w czerwoną szatę ze złotymi wyszywanymi płomieniami na rękawach.
Wygląda tak niewinnie prawda – powiedział Diego – ale nie dajmy się zwieść do tej pory pamiętam jak w koloni podsmażył mi tyłek za bitkę z jednym gościem z nowego obozu – zaśmiał się i w tedy Milten zauważył przybyszów.
Chwała Indosowi – krzyknął na powitanie
Chwała - odpowiedzieli chórem
I co dowiedziałeś się czegoś o świątyni Miltenie – zapytał się Bezimienny
Nie za dużo, wiem tyle co ty o tym, że świątynia znikła, nawet nie pisze jak się tu znalazła, Nic tu ciekawego nie ma znalazłem tylko zapis o słudze Beliara ale nie znalazłem więcej tym żadnej wzmianki – odpowiedział
Opowiem ci na statku co i jak idziesz – zapytał
Gdzie ci się tak śpieszy – powiedział Milten
Jestem zmęczony po długiej walce ze smokiem który był wysłannikiem Beliara a teraz chcę tylko odpocząć mam już dość widoku krwi na dziś – powiedział arcymag
Dobrze Mistrzu chodźmy stąd – zgodził się Milten.
Przeszli przez kawałek jaskini gdzie były porozsypywane kości szkieletów ożywieńców a po krótkiej drodze doszli do ogromnego mostu wiszącego nad przepaścią a po drugiej stronie majaczyła łysa głowa
Ej to chyba Lester – powiedział Diego
No a kto inny – zaśmiał się Milten – wszędzie rozpoznam tę łysinę. Szli dalej przez post aż doszli do uradowanego Lestera.
Czemu się tak cieszysz – zapytali
Wreszcie głowa przestała mnie boleć, nie wiem co zrobiłeś - zwrócił się do Bezimiennego – ale dziękuję ci teraz chcę tylko się wyspać porządnie- powiedział Lester – Idziecie – zapytał
Wszyscy popatrzyli po sobie ale poszli za Lesterem w głąb ogromnej jaskini w której zaledwie kilka godzin temu rozegrała się bitwa między Bezimiennym a smokiem i jego sługami.
Chodźmy trochę szybciej ponieważ od tego zapachu robi mi się nie dobrze - powiedział Milten
Dobrze im szybciej będziemy na statku tym lepiej – odpowiedział mag. Szybko przeszli przez jaskinię w której walały się trupy Jaszczuroczłeków.
Jak ci się udało przez nich wszystkich przejść – zdziwił się Milten
To nie było zbyt trudne Pyrokar nauczył mnie bardzo potężnych czarów – odpowiedział Bezimienny
A dokładnie jakiego czytałem o zaklęciach zaklęciach na wyższych kręgach magii ale nie rozumiałem ich
Jeśli cię to ciekawi to wbiegłem na środek sami i pozwoliłem by mnie otoczyli wiedziałem że nie zaatakują mnie od razu gdyż kręciło się tu trochę Poszukiwaczy i musieli się upewnić że nie jestem jednym z nich więc wykorzystałem czas i rzuciłem Falę śmierci – opowiedział Bezimienny
Ale przecież to zaklęcie jest drugie na liście zakazanych - zdziwił się młody mag
Musisz się nauczyć by nie brać wiedzy z książek słowo w słowo gdyż jest to nie przydatne – powiedział
Tak rozmawiając weszli do komnaty gdzie wcześniej stacjonował pułkownik orków i zastali tam Lee. Stał wysoki i potężny oparty o ścianę miał na sobie metalową zbroję pokrytą skórami zwierząt. Gdy grupka podeszła bliżej zbudził się z zadumy.
Co już po walce – zapytał
Tak to już koniec wracamy na statek – odpowiedzieli
Dobra to i ja się dołączę – odpowiedział
Po godzinie marszy z siedziby smoka ożywieńca Bezimiennego uderzyło w twarz morskie powietrze, poczuł się rześko ale coś go zaniepokoiło nie wiedział jeszcze a co chodzi ale przyśpieszył kroku a za nim cała kompania Gdy wyszli z pomiędzy skał ujrzeli statek ale nie chcieli go zastać w takim stanie. Na pokładzie toczyła się zażarta bitwa z Orkami, Vatras, Gorn, Benet oraz kapitan stawiali czoła około setce orków ale było ich za dużo i widać było że przegrywają. Vatras rzucał zaklęcia na lewo i prawo, Gorn zabijał jednego po drugim swym ogromnym toporem, Benet schronił się na wyższym piętrze statku i celował z łuku do orków zaś kapitan został poważnie ranny i usunął się na bok.
Trzeba im pomóc – Krzyknął Bezimienny i rzucił się biegiem w stronę statku
DO BRONI – krzyknęli wszyscy i pobiegli za nim
Wszyscy chwycili za broń jaką umieli się posługiwać, Magowie wymawiali zaklęcia w biegu, Diego naprężał łuk, a Lares i Lee chwycili za broń i biegli najszybciej jak umieli. Wtargnęli jak burza w niespodziewających się orków i zaczęła się bitwa o statek i życie. Magowie i Diego ustawili się trochę dalej od statku i tylko rzucali zaklęcia a Diego zabijał orka raz po raz celnym strzałem. Gdy przewaga orków się zmniejszyła Bezimienny wbiegł na statek
NA ZIEMIÊ – krzyknął do swoich ludzi
Po chwili wszyscy orkowie skupili się na Bezimiennym ponieważ myśleli że tamci po prostu postradali zmysły i potem się z nimi policzą. Chwilę potem rozległ się krzyk:
Kazad enr aunem deith – gdy bezimienny wymówił dziwne słowa jego ręce zaczęły świecić, wyglądało to tak jakby mag trzymał dwie włócznie które jarzą się na niebiesko i fioletową. Bezimienny powoli złączał dłonie a dy złączył nastąpiły dwie rzeczy: z nieba uderzyła błyskawica a po chwili z rąk Bezimiennego wydobył się kłąb fioletowego dymu który bardzo szybko rósł a gdy doszedł do orków jeden po drugim padali na zimie martwi tylko ich ciała jeszcze żarzyły się niebieskawym blaskiem. Pierwszy wstał Vatras a za nim cała reszta wszyscy byli otumanieni, tylko Milten który jako pierwszy doszedł jako tako do siebie był podniecony.
Jak my to mogliśmy przeżyć, to niemożliwe !! – podniecał się Milten – przecież powinnyśmy już być martwi to zaklęcie zabija wszystko co jest w okolicy.
Ach Miltenie kazałem wam się położyć gdyż zaklęcie działa wolniej na osoby leżące na ziemi najpierw zabija tych co są wyżej a potem tych leżących – odpowiedział Bezimienny.
To ja wiem ale w takim wypadku powinnyśmy być już martwi – powiedział Milten
Jak już powiedziałem ci zaklęcie działa wolniej na odoby leżące na ziemi więc zdążyłem wytworzyć magiczną barierę nad każdym przez zaklęcie go nie dosięgło – poirytował się Mag – a teraz jeśli już nie ma więcej pytań to ja pójdę się przespać, aha Torlof możemy już wypływać na kontynent, a teraz dobranoc – powiedział i powędrował do swej kabiny. Szedł powoli przez statek aż doszedł do kabiny kapitana wszedł do środka i zamknął drzwi, wszedł po schodkach i rzucił się na łóżko. Leżał tak z minutę i rozmyślał nad wszystkim co się dziś wydarzyło: o Xardasie, pytaniach Miltena, walce ze smokiem itp.
Usiadł na łóżku i zaczął się rozbierać, ściągnął szatę arcymaga złożył i położył do kufra a w tym momencie usłyszał odgłos teleportacji odwrócił się a w fotelu siedział stary Xardas.
A człowiek pokonał bestię która wróciła do królestwa Beliara – zacytował Xardas
Co się właściwie stało w świątyni Irdorath – zapytał
Z pomocą Innosa pokonałeś potężnego wysłannika zła a Ja przejąłem całą jego moc – odpowiedział
Czy to znaczy że służysz teraz bogu ciemności - zapytał Bazimminy
Nie jestem bardziej posłuszny Beliarowi niż ty Innosowi nawet bogowie nie wiedzą co nasz czeka w przyszłości jedno wszakże jest pewne jeszcze się spotkamy – powiedział Xardas i rozpoczął proces teleportacji
Zaczekaj – krzyknął bezimienny ale mag zdążył już zniknąć.
I nie wiedząc co to ma wszystko znaczyć położył się spać.


------------------------------------------------------------------------------------


Wreszcie się wyspałem porządnie – powiedział i ziewnął Bezimienny, a w tym momencie nawiedziły go wspomnienia z ostatnich kilku dni.
Starając się o tym nie myśleć obmył się a gdy chciał założyć szatę zobaczył że jest ona jakaś matowa i pognieciona.
Hmm kiedy ja ją ostatnio prasowałem – zamyślił się – dobra zrobię to teraz; wziął do ręki runę kuli ognia, wodnej pięści oraz wiru.
Zaklęcie wodnej pięści połączył z ognistą kulą przez co otrzymał wrzątek który skierował na swoją szatę. Gdy szata była już cała czysta rzucił wir pod szatę co spowodowało że stała się natychmiast sucha.
No teraz to jakoś wygląda – powiedział z uśmiechem
Ubrał się i wyszedł do towarzyszy którzy jedli śniadanie.
Chwała Innosowi – powiedział gdy wchodził do sali a reszta odpowiedziała mu chórem – Chwała.
Siadł przy stole a kowal Bennet podał mu smażone mięso oraz kubek wina.
Po spożytym śniadaniu wszyscy wyszli na pokład odsapnąć i nacieszyć się morskim powietrzem, tylko Milten był jakiś niemrawy.
Coś nie tak Miltenie? – zapytał
Oh to nic takiego – odpowiedział mag
OGIEÑ NA ZACHODZIE – wrzasną Torlof zanim Bezimienny zdążył zadać kolejne pytanie.
Ale przecież na zachodzie leży Khorinis – powiedział Diego
Właśnie coś musiał się tam zdarzyć tylko co? – zamyślił się Vatras
Nie ma czasu na myślenie musimy tam jak najszybciej dopłynąć – uciął Bezimienny – Ile będziemy płynąć  z powrotem do Khorinis – zapytał się Torlofa
Jeszcze dzisiaj jeżeli wiatr się utrzyma – powiedział Kapitan
Ok. skoro już wiadomo kiedy dopłyniemy to niech każdy zajmie się przygotowywaniem do bitwy – powiedział mag.
Po czym zwrócił się do Miltena by ten poszedł za nim.
Gdy byli sam na sam w magazynie arcymag wyjawił mu po co go ściągnął do magazynu.
Miltenie będę potrzebował wszystkich osób zdolnych do walki ale niestety twoje zaklęcia są za słabe dlatego postanowiłem wprowadzić Cię do trzeciego kręgu magii – powiedział Bezimienny
Ale przecież ty nie możesz uczyć – odpowiedział Milten
Jak to nie mogę jestem magiem na szóstym kręgu magii i chyba mam dość doświadczenia by wprowadzić cię do wyższego kręgu – powiedział mag
Ale ja mam problemy z przywołaniem ognistej kuli to jak sobie poradzę z zaklęciami na tak wysokim poziomie – zasmucił się Milten
Nie martw się pomogę ci – uśmiechnął się Bezimienny
No dobrze, ale wątpię by mistrz Pyrokar był tym zachwycony – odpowiedział młody mag
Go zostaw mnie – odpowiedział z uśmiechem.
Dobrze jak sobie życzysz – powiedział Milten
Skoro wszystko wyjaśnione to zabieramy się do pracy, powiedziałeś że masz kłopoty z przywołanie kuli ognia pokaż mi – powiedział
Milten skupił się i wymruczał do siebie kilka słów, a po chwili w jego dłoni zażyła się kula ognia gotowa do rzucenia w stronę przeciwnika.
Dobrze ci idzie ale postarajmy się zrobić to szybciej – powiedział Bezimienny po czym wykonał płynny ruch i w jego dłoni również zagościła kula ognia.
Ale ty nawet nie wypowiedziałeś zaklęcia – zdumiał się Milten.
Prawda. Ty też tak spróbuj dzięki temu dochodzi jeszcze element zaskoczenia, ale wymaga większej ilości koncentracji – odpowiedział mag.
Po czterech godzinach intensywnej nauki Miltenowi udało się opanować nie trzeci ale czwarty krąg wtajemniczenia magicznego przez co stał się o wiele potężniejszy i szybszy w rzucaniu zaklęć.
Teraz zdrzemnij się zasłużyłeś powiedział Bezimienny – obudzę cię jak dopłyniemy – i skierował się na pokład.
Na pokładzie zastał całą załogę pogrążoną w pracy: Diego z Laresem produkowali strzały, Vatras powtarzał zaklęcia co spowodował że czasami komuś prysnął w twarz strumień lodowatej wody, Bennet ostrzył miecz Lee i topór Gorna zaś Torlof sterował statkiem by nie osiadł na klifie.
Szedł powoli w stronę balustrady żeby poćwiczyć celność przy rzucaniu zaklęć.
Vatras przestań się bawić - powiedział ze śmiechem Bezimienny gdy po raz piąty w twarz Gorna poleciał strumień lodowatej wody co spowodowało że Gorn przewrócił się ze wrzaskiem.
Ja się nie bawię ja ćwiczę – odpowiedział Vatras.
To chodź poćwicz ze mną tutaj – powiedział.
Dobra już idę – i ruszył się ale w tym samym momencie z góry dobiegł krzyk Miltena. Bezimienny ruszył biegiem w stronę jego kajuty ale drzwi były zamknięte, więc rzucił proste zaklęcie otwierające zamek.
Gdy drzwi otworzyły się Bezimienny zobaczył białego jak kreda Miltena leżącego na podłodze, dopadł do niego i zapytał się z nie pokojem.
Co się stało – prawie krzyknął
Mistrz Pyrokar, orkowie, ludzie – wydobył z siebie słabym głosem.
Co się stało muszę wiedzieć !! – wrzasnął mag po czym wypowiedział zaklęcie – Eunlafem auf baig.
Gdy padło ostatnie słowo Milten uniósł się w powietrze na wznak a z nieba zstąpiła niebieskawa poświata która omiotła Miltena.
Po krótkim czasie Milten stał na własnych nogach w kajucie i opowiadał co zobaczył.
Mistrz Pyrokar był w odwiedzinach u Lorda Hagena, kiedy zaatakowali orkowie. Były ich dziesiątki a miasto ma za słabą obronę wewnątrz – wydukał Milten.
Rozmawiali tak z 10 min na ten temat gdy z góry doszedł krzyk – ZBLIÂŻAMY SIÊ.
Przygotuj się Miltenia będę cię wspierał – odpowiedział arcymag po czym skierował się w stronę drzwi. Gdy wszedł na pokład jego oczom ukazały się kłęby dymu z Khorinis.
Nie ma czasu musimy się tam dostać i zabrać ludzi na pokład – powiedział Vatras.
Ale statek zatonie przy nadmiernym obciążeniu – zaprotestował Gorn.
Nie ma czasu na kłótnie najpierw odbijemy miasto a potem zobaczymy co będzie dalej – uciął mag.
W tym momencie z nieba wyleciała ze świstem paląca się strzała i leciała prosto na statek, Vatras jednym ruchem ręki wytworzył wodną pięść która zgasiła strzałę która upadła z głuchym pluskiem do wody.
No to bliżej podpłynąć nie możemy a nawet musimy się cofnąć – powiedział Bezimienny.
No to w jaki sposób dostaniemy się do miasta – zapytał się Lee.
Hmm, właśnie – zastanowił się mag
Co wymyśliłeś – zapytał się Milten.
Teleportacja – powiedział z dumą Bezimienny.
Chyba zapomniałeś, że nie jesteśmy magami i nie potrafimy korzystać z run – powiedział Gorn.
Wiem dlatego podzielimy się na grupy uderzeniowe, mamy trzech magów więc będą trzy grupy – powiedział Bezimienny – gdy mag będzie się teleportował zabierze ze sobą ludzi którzy się go trzymają – odpowiedział na pytanie zanim ktoś zdążył je zadać.
No więc ja, Lee oraz Diego będziemy pierwszą grupą.
Milten , Lares i Gorn drugą.
Zaś Vatras powędruje z Benetem – powiedział mag
A czemu ja nie mogę iść, mam chętkę by skopać parę tyłków – powiedział Torlof
Ktoś musi odpłynąć statkiem poza zasięg strzał a tylko ty umiesz sterować tą łajbą – odpowiedział Bezimienny.
Ja teleportuję się do klasztoru magów, ty Miltenie najlepiej do gospody pomiędzy wszystkimi drogami, zaś ty Vatrasie do majątku Ziemskiego – zdecydował mag – proszę o to wasze runy. Punktem zbiórki będzie gospoda Pod Martwą Harpią. Ja przekonam magów by nam pomogli ty Vatrasie przekonaj najemników a ty Miltenie oczyść teren wokół gospody.
Powodzenia i niech Innos będzie z wami – powiedział Bezimienny.
Ja pierwszy idę – powiedział Vatras - chodź Bennet złap mnie mocno za szatę i nie puszczaj aż nie powiem.
Błysnęło niebieskie światło i Vatrasa już nie było.
Dobra teraz ja nie wiem czy dam radę ale spróbuję – powiedział zdecydowanym głosem Milten – złapcie mnie za szatę i lecimy.
Czekaj – powiedział Bezimienny – chcę jeszcze zamienić słówko z Gornem – powiedział Bezimienny
O co chodzi – zapytał się Gorn.
Na osobności – odpowiedział mag.
Odeszli na odpowiednią odległość i Bezimienny powiedział co mu łaziło po głowie.
Pilnuj Miltena – powiedział – jest młody i ambitny ale brak mu trochę rozsądku, nie pozwól go zabić.
Ok. nie martw się a to jest pod dobrą opieką – powiedział Gorn – mam nadzieję że szybko do nas dołączysz.
Postaram się ale nie wiem ile mi to zajmie – odpowiedział mag – dobra idź do niego.
Gdy Gorn podszedł do Miltena i błysnęło niebieskie światełko Bezimienny wiedział już że zaczyna się kolejna przygoda nie wiedział jeszcze jaka ale zdał sobie sprawę jak bardzo jest tym wszystkim przygnieciony.
Lecimy – z oddali dobiegł go głos Lee
Tak zaraz – powiedział.
Torlof ustaw statek 5 km od brzegu a gdy zobaczysz ogniste płomienie spadające z nieba to przypłyń do portu będziemy tam na ciebie czekać powodzenia – powiedział.
Lecimy, złapcie się mnie może wam towarzyszyć uczucie lekkich mdłości ale po chwili przejdą – powiedział – Gotowi – zapytał.
Gotowi – odpowiedzieli.
Błysnęło niebieskie światło i we trójkę zniknęli by pojawić się za chwilę w innym miejscu, miejscu w którym wszystko się zacznie.

Offline Ciern

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 69
  • Reputacja: 0
Historia z gry Gothic
« Odpowiedź #1 dnia: 17 Listopad 2006, 11:35:10 »
Text, jest średni,fakt że wytrudziłeś się z długością. Napiszę w punktach minusy i plusy:
-:
1.Zrobiłeś z Milena Idiote który nie umie stworzyć kuli ognia, a pamiętaj że on sam przeszedł przez taran orków i przełęcz, to znaczy że musiał dużo umieć
2.Bezi jest najmądrzejszy, nawet od mędrca Vatrasa, a wszyscy się go słuchają jakby był nie wiem czym.
3.Trochę błędów językowych (ale to każdy robi)
+:
1.Fajna fabuła
2.Niezła akcja
3.Mam nadzieję że napiszesz kontynuację, ale żeby Bezi nie był w niej najlepszy. Daję ocenę 3

Forum Tawerny Gothic

Historia z gry Gothic
« Odpowiedź #1 dnia: 17 Listopad 2006, 11:35:10 »

Offline Arthas

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 756
  • Reputacja: 2
  • Płeć: Mężczyzna
Historia z gry Gothic
« Odpowiedź #2 dnia: 06 Styczeń 2007, 12:48:52 »
W miarę długie, jednak niezbyt ciekawe opowiadanie. W pierwszej części pracy oparłeś się niemal w zupełności na historii z Gothic II i dość dobrze ją "posklejałeś". Akcja i fabuła opowiadania rozgrywa się jednak zbyt chaotycznie, szybko i nieco dziwnie, choć możne jest w pewnym stopniu ciekawa. Z niektórych bohaterów i przyjaciół Bezimiennego zrobiłeś nieudaczników i osoby znacznie słabsze, niż na to wygląda, zaś Bezimienny zyskał niezwykłą siłę, trochę dziwnie to wygląda i między innymi przez to opowiadanie traci na klimacie. Co do błędów, jest ich cała masa. Brak jakichkolwiek przecinków, liczne literówki, niekiedy powtórzenia, błędy ortograficzne, stylistyka i język. Widoczny jest również niezbyt wysoki zasób słownictwa, ale biorąc pod uwagę, że pisałeś to bardzo dawno, można to potraktować ulgowo. Z pewnością, gdybyś napisał następną część w tym czasie, byłaby ona o wiele lepsza i ciekawsza.
Ocena: -4/10
Gwiazdki: 2/5

Forum Tawerny Gothic

Historia z gry Gothic
« Odpowiedź #2 dnia: 06 Styczeń 2007, 12:48:52 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything