No chociażby to będzie to nienagrzewanie się zbrój stalowych i... nierealistyczny trening. Aby być chociazby profesjonalistą we władaniu mieczem, trzeba temu poświęcić kilka lat. A Bezimienny... a nic pójdędo nauczyciela i już mam umiejętnosc...
W zasadzie racja, tylko w jakiej grze fantasy tak nie jest? Z wyjątkiem Wiedźmina oczywiście, w którym stare umiejętności są przypominane medytacją.
Ilu w Khorinis miało taki pancerz. Jeden? Nie. Kilku? Nie. Kilkunastu? Ba, jak nie kilkudziesięciu. Mają go też ci ze zwykłą nazwą "Paladyn". A Paladynów do Khorinisis przybyła zaledwie jakaś część. Wyobraź sobie, ile setek nosiło taki pancerz. A co z tym idzie? Król nie miał magicznej rudy, nie starczało mu jej nawet na miecze, więc jak niby miałby wytrzasnąć tyle zasobów na zbroję, której wyrób kosztuje parę/[aręnaście razy więcej niz wyrób miecza.
Trzeba pamiętać, że paladyni z Esmeraldy pod dowóctwem Lorda Hagena zostali wysłani na Khorinis z misją wagi państwowej. Nie trzeba się domyślać, że jest to elita królestwa, i że jej wojownicy posiadają takie pancerze. Przypominam cytat Rhobara wysyłającego Lorda Hagena na Khorinis: ,,Weź swoich NAJLEPSZYCH wojowników..."
Nie, ale wiele razy pisałem i pisało kilku innych: Pojedynek musi się odbyć w REALNYM
świecie, ze względu na dwa inne światy gry. I wtedy co poradzi Bezimienny? Kiedy okaże się, że jego zbroja jest podatna na ogień? ÂŻe jego umiejętności to nic przy Geralcie, który trenował od młodego?
Wtedy to już pozostaje Arcymag Adanosa i jego zaklęcia. No i ÂŁowca Smoków ze zbroją niepodatną na ogień.
To ja może się wypowiem na temat potworów, z którymi walczyli nasi bohaterowie.
Na dobry początek: nieprawdą jest, że druga strona nie poradzi sobie z bestiami, z którymi walczyła strona pierwsza. Tak jak Geralt spokojnie poradzi sobie ze smokiem pokroju Finkregha, tak samo bezimienny poradzi sobie z kikimorą, a nawet ze strzygą.
Kto pisał, że "bezimieny zesra się przy niej w gacie"? Strzyga, podobnie jak cieniostwór, jest stworzeniem głupim, krwiożerczym i agresywnym, polegającym na ogromnej sile, nieprzeciętnej szybkości i mózgu rozmiaru kiwi. Bezimienny, który głupi nie jest, potrafi dobrze wykorzystać wady przecwinika, czy to umysłowe czy też fizyczne. Nawet jeżeli nie dorówna szybkością Geraltowi i nie zastosuje takich cudownych uników, to wystczy łuk/kusza i dobre miejsce na polu walki. Albo szybki i potężny cios miecza, decydujący o dalszym przebiegu walki. Albo zaklęcie, oczywiście. Identycznie w przypadku kikimor, baghestów, ghuli itp.
No i bzdurą jest to, że Geralt nie poradzi sobie ze ÂŚniącym. Jak wiadomo, pokonanie demona polegało na przebiciu pięciu filarów otaczających bydlę. Z racji, że cały czas atakowało nas ono kulą ognia, potrzeba szybkości i zdolności unikania. A Geralt jak wiadomo jest w tych dziedzinach mistrzem.