Bela rozszarpywany przez rotishe resztką sił chwycił w dłoń garść zatrutych strzał i wyjął je z kołczanu.
- Możecie mi naskoczyć! - wybulgotał niskim tonem i wbił sobie wszystkie w w szyję - trucizna rozeszła się po jego ciele, nie uśmierciła go jeszcze, czarny przeszedł szkolenie przeciwko działaniu trucizn, westchnął jeszcze ostatkiem sił:
- Tylko tyle mogę dla was zrobić, one otrują się moim truchłem.. Powodzenia w waszej misji - czarny urwał, jego głowa esklpodowała bólem, bólem spowodowanym niezmiernym hałasem w jego głowie. To tryton w oddali ryczał w niebogłosy ubolewając nad stratą swego wybawcy, telepatycznie Bela był jeszcze w stanie go usłyszeć.. "widocznie tak być musiało" - tylko tyle zdołał wystękać Bela, wycieńczony wyzionął ducha..
Już jako postać astralna, odzwierciedlenie duszy stanął na dachu obserwując potyczkę, zleciał po chwili do Elronda i powiedział
- Elrondzie, proszę byś po wyprawie zebrał moje rzeczy i odniósł do mojego domu, moja żona schowa je dobrze a potem rozdysponuje wedle mojej woli.. Czy zrobisz to dla mnie?
// żebyś mi jeszcze samobójstwa nie zepsuł to przy zabiciu użyłem umiejętności takich jak odporność na trucizny, wytrzymałość łowcy, kondycja łowcy, zatrutych strzał, więzi telepatycznej z trytonem, bycie duchem i całą listę dziadajstw które umiałem.