///Na początku chciałbym przeprosić Bobę, że tak późno, ale miałem problemy rodzinne, a IsentoR'owi dziękuję za otwarcie tematu.///
Crisis usłyszawszy co generał powiedział odparł.
- Niech się Pan nie martwi generale. Będę czujny, opanowany i cierpliwy, zresztą sam o tym wiesz Boba. - skończył gubernator Leyanoi, po czym wyruszył za Boba Fettem za miasto po pewnym czasie. Przez całą drogę było cicho, nikt nic nie mówił. W pewnym momencie można było zauważyć ognisko, świadczyło to o tym, że Orkowy obóz jest całkiem niedaleko. Boba Fett i Crisis ostrożnie weszli do obozowiska Orków, którzy wyciągnęli broń natychmiast. Wtedy jednak pojawił się dowódca oddziału i powiedział.
- Ohti Fett, ty nareszcie przybyć. My myśleć, że Morra nie dotrzymać słowa.
- Dotrzymamy słowa, ale najpierw poczekajmy aż zapadnie zmrok, chcemy was wprowadzić na statek w nocy. - odpowiedział generał Fett, po czym dowódca orków wrócił do namiotu, ale najpierw rozkazał swoim podwładnym zwinięcie obozu. Po dłuższej chwili zarządzono wymarsz. Orszak orków wraz z Boba Fettem i Crisisem wyruszył z powrotem do miasta. Na drodze nic nie przeciw wstawiło się maszerującej grupie. Nie minęło pół godziny, a wszyscy znaleźli się przed bramami miasta. W Ombros wszyscy smacznie spali, panowała błoga cisza, stolica Marantu zdawała się być opustoszała...